Wycieczki zagraniczne na lato 2009 najlepiej sprzedają się obecnie w małych miastach. Mieszkańcy dużych aglomeracji czekają na promocje.
Blisko jedna czwarta Polaków, którzy w 2008 roku wybrali się na zagraniczny urlop, deklaruje, że w tym roku zrezygnuje z wyjazdu, a 13 proc. z nich wciąż nie podjęło jeszcze decyzji - wynika z badania przygotowanego na zlecenie Mundial Assistance przez IQS and Quant Group.
Zmniejszeniu ulegnie także częstotliwość wyjazdów polskich turystów w porównaniu z ubiegłym rokiem. Na jeden zagraniczny urlop w ciągu roku wybierze się 43 proc. osób. W zeszłym roku odsetek ten stanowił 64 proc. Dwa wyjazdy za granicę planuje natomiast tylko 15 proc. klientów, co oznacza spadek o 10 punktów procentowych w stosunku do ubiegłego roku.
- Większe zagrożenie bezrobociem, konieczność oszczędności, niepewna sytuacja gospodarcza to powody, które przesądzają o rezygnacji z wyjazdów - tłumaczy Agnieszka Walczak-Kuc, dyrektor sprzedaży i marketingu Mundial Assistance.
Z drugiej jednak strony to właśnie w mniejszych aglomeracjach sprzedaż zagranicznych wycieczek na lato 2009 jest większa.
- Największą dynamikę wzrostu notują nasze biura zlokalizowane w miastach liczących do 50 tys. mieszkańców. Na drugim miejscu są te usytuowane w miastach do 200 tys. mieszkańców. Najmniejsze wzrosty sprzedaży w porównaniu z 2008 rokiem mają natomiast biura działające w największych aglomeracjach, takich jak Warszawa, Wrocław czy Poznań - wymienia Jacek Dąbrowski, dyrektor ds. finansów i relacji inwestorskich w Triadzie.
Jak dodaje, największy wzrost popytu na letnie wyjazdy obserwowany jest na Śląsku i jego okolicach, na północy kraju, w tym w województwie pomorskim i zachodniopomorskim, na wschodzie - województwo lubelskie i podlaskie oraz w okolicach Łodzi. Największe wzrosty sprzedaży na Śląsku ma również Rainbow Tours.
- Faktycznie najlepszą sprzedaż mamy na Górnym Śląsku. Jeśli chodzi o miasta, to wyróżniają się na tym tle Bydgoszcz, Gdynia, Toruń, Częstochowa - wymienia Remigiusz Talarek, wiceprezes Rainbow Tours.
Według niego takie dysproporcje między poszczególnymi regionami kraju wynikają m.in. z tego, że klienci największych aglomeracji, a przede wszystkim Warszawy, Poznania czy Łodzi, czekają na oferty last minute. Dzieje się tak dlatego, że wciąż wielu mieszkańców tych miast nie wie, kiedy dokładnie będzie mogło wziąć urlop w pracy. Większość z nich ma oszczędności ulokowane na depozytach terminowych, co powoduje, że nie rezerwują wakacji z dużym wyprzedzeniem.
- Jak wynika z naszych obserwacji, na Śląsku, na którym najpopularniejszym dotychczas kierunkiem była Chorwacja, i to z dojazdem własnym, wiele osób zdecydowało się w tym roku na wyjazd zorganizowany, ale w przystępnej cenie. Dlatego wśród wybieranych ofert dominują Turcja, Tunezja, Egipt - zauważa Jacek Dąbrowski.
Duża dynamika sprzedaży w województwie zachodniopomorskim może być skutkiem osłabienia złotego.
- Gdy euro było tańsze, popularne były wyjazdy samochodowe do Berlina i kupowanie wycieczek w lokalnych biurach podróży - wyjaśnia Jacek Dąbrowski.