Czasu pozostało już niewiele. Według planu umowa regulująca przyszłe relacje Wielkiej Brytanii ze Wspólnotą powinna zostać wypracowana do października, by potem zdążyły ją jeszcze zatwierdzić poszczególne kraje.
Jeśli unijnym i brytyjskim negocjatorom nie uda się wypracować porozumienia, pierwszą ofiarą brexitu padnie wymiana handlowa. Pojawienie się granicy pomiędzy Wielką Brytanią a UE może znacząco utrudnić przepływ ciężarówek. Mowa o 5 tys. tirów przekraczających codziennie kanał La Manche. Nawet co piąty z nich pochodzi z Polski.

Alternatywą są porozumienia dwustronne

Jesse Norman uważa, że wciąż jest szansa na dopięcie rozmów w terminie, ale liczy się z możliwością, że Wielka Brytania opuści Wspólnotę bez nowej umowy. W ocenie brytyjskiego ministra nie musi to jednak oznaczać skomplikowanych procedur i utrudnień w przekraczaniu granicy. Ruch samochodów ciężarowych mógłby wówczas bazować na dwustronnych porozumieniach zawieranych z poszczególnymi krajami członkowskimi, które przewidywałyby nieograniczoną liczbę pozwoleń. Takie umowy podpisywane z krajami członkowskimi UE miałyby również znosić utrudnienia w tranzycie. Norman przypomniał, że brytyjski parlament uchwalił już dwie przygotowane przez jego resort ustawy, które mają pozwalać na zawieranie takich dwustronnych porozumień – o dopuszczeniu do transportu oraz o rejestracji przyczep.
To na razie środek awaryjny, bo brytyjski minister liczy, że uda się dojść do porozumienia i obrót towarami będzie kontynuowany bez zakłóceń, na zasadach zliberalizowanych. Jak podkreślił minister, 85 proc. wymiany handlowej pomiędzy Wielką Brytanią a resztą Europy odbywa się za pośrednictwem pojazdów z 27 krajów członkowskich pozostających w UE. – To w przytłaczającej mierze w interesie tych krajów leży wprowadzenie zliberalizowanego porozumienia, które nie zakłóci obrotu towarami – powiedział.
W ocenie Normana dużo do powiedzenia powinna też mieć Polska, która ma znaczący udział w transporcie drogowym na Wyspy. – Ważne jest, by polski biznes, przewoźnicy i rząd zrozumieli, że właśnie teraz mają możliwość przekonania unijnych instytucji i pozostałych uczestników rozmów do przyjścia do stołu i zawarcia rozsądnego porozumienia dotyczącego zliberalizowanego dostępu do brytyjskiego rynku – zaznaczył.
Rząd w Londynie w białej księdze zaproponował utrzymanie wolnego obrotu towarami po brexicie oraz ułatwienia w procedurach celnych, które mają pomóc rozładować utrudnienia na przejściach granicznych. Jesse Norman ma nadzieję, że na te rozwiązania przystanie Bruksela. – Biała księga, która wzbudziła nieporozumienia także w samej Wielkiej Brytanii, jest próbą wypośrodkowania oczekiwań obu stron. To efekt długich debat. Mamy nadzieję, że będzie stanowić podstawę porozumienia z UE – powiedział.

Mieć ciastko i zjeść ciastko

Polscy przewoźnicy obawiają się, że brexit bez porozumienia może przekreślić opłacalność niektórych przedsięwzięć biznesowych. – Przedsiębiorców nie będzie stać na to, by kierowcy przez nich zatrudnieni tracili kilka dni w oczekiwaniu na odprawę, a klienci nie będą chcieli więcej płacić za ten przymusowy postój – mówił na spotkaniu z brytyjskim ministrem prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce Jan Buczek. Według niego Wielka Brytania straci wielu dostawców, co doprowadzi do prawdopodobnego zmniejszenia zapotrzebowania na transport.
Każda minuta postoju ciężarówki na granicy mogłaby kosztować – jak wyliczyli Brytyjczycy – ponad trzy funty. Dyrektor departamentu transportu w zrzeszeniu Tadeusz Wilk ocenia, że w przypadku powrotu granicy celnej każdy pojazd będzie musiał zatrzymać się na co najmniej kilkunastominutową kontrolę. – Dzisiaj ciężarówki wjeżdżają do Wielkiej Brytanii bez większych utrudnień. Przewóz drogowy w UE odbywa się bez zezwoleń, przewoźnicy mają jedynie obowiązek uzyskania licencji przewozowej, jednej na całą Unię. To wystarcza, by przemieszczali się po wszystkich krajach członkowskich bez dodatkowych zezwoleń – mówi DGP Wilk.
Według niego, gdy Wielka Brytania wyjdzie ze Wspólnoty, możliwy jest powrót do zezwoleń, takich jak obowiązujące teraz m.in. w przewozach do Turcji czy Rosji. Małe są szanse, by Brytyjczycy zawierali umowy na pozwolenia na międzynarodowy ruch samochodów ciężarowych z każdym krajem osobno. W ocenie Wilka jest to mało prawdopodobne, bo warunki wyjścia negocjuje w imieniu wszystkich krajów UE przedstawiciel Komisji Europejskiej.
Natomiast propozycje z białej księgi to oferta tzw. miękkiego brexitu. – Brytyjczycy chcieliby mieć ciastko i zjeść ciastko – z jednej strony chcieliby, by było tak jak jest teraz, a z drugiej strony chcą opuścić UE – podsumował Wilk.