Brexit to wciąż niewiadoma. Mimo przejścia do drugiego etapu negocjacji, Bruksela i Londyn wciąż nie ustaliły warunków wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej (UE). Proces ten powinien zakończyć się w ciągu 2 lat od uruchomienia procedury wyjścia, a więc do 29 marca 2019 roku. Czasu pozostało niewiele, a ewentualne przedłużenie rozmów o kolejne 2 lata wymaga jednomyślnej zgody Rady Europejskiej. Jednakże, nawet jeśli nie dojdzie do ich przedłużenia, członkostwo Wielkiej Brytanii i tak automatycznie wygaśnie.



Efekty brexitu będzie odczuwać rzesza inwestorów z UE, w tym inwestorów polskich, którzy zdecydowali się zaangażować swój kapitał w Wielkiej Brytanii. Dodatkowe koszty i ewentualne szkody, jakie będą musieli ponieść, są trudne do oszacowania.
Czy jednak ci, którzy poniosą straty wskutek decyzji brytyjskiego rządu, będą mieć prawo do odszkodowania? Podstawę do ich roszczeń odszkodowawczych mogłyby stanowić umowy o ochronie i wspieraniu inwestycji (Bilateral Investment Treaties, BIT).
BIT-y to umowy międzynarodowe zawierane najczęściej pomiędzy dwoma krajami, które zapewniają wiele gwarancji ochronnych inwestorom pochodzącym z jednego państwa (strony umowy) w państwie przyjmującym (również będącym stroną umowy).
Jeśli kraj przyjmujący naruszy standard ochrony przewidziany w BIT, inwestor może samodzielnie, bez konieczności angażowania władz rodzimego państwa wszcząć postępowanie przed trybunałem arbitrażowym i dochodzić odszkodowania. Sprawę rozstrzyga niezależny od sądów państwa przyjmującego trybunał arbitrażowy, którego siedziba jest zazwyczaj zlokalizowana w kraju trzecim, niebędącym stroną danego BIT-u.
Wielka Brytania jest obecnie stroną ponad 100 BIT-ów, w tym umowy z Polską z 8 grudnia 1987 r. Co istotne, przedsięwzięcia polskich inwestorów w Wielkiej Brytanii mogą korzystać z ochrony gwarantowanej przez niektóre z umów zawartych z innymi państwami. Na przykład polski inwestor będący udziałowcem spółki maltańskiej może, po spełnieniu określonych warunków, skorzystać z ochrony BIT-u brytyjsko-maltańskiego.
Jeszcze kilka lat temu polski inwestor, angażując kapitał w Wielkiej Brytanii, brał jej członkostwo w UE i korzystanie z przywilejów rynku wewnętrznego za pewnik. Wynik brexitowego referendum z 2016 r. był zaskoczeniem. Wielka Brytania jest członkiem UE od dekad. Jak dotąd, żadne inne państwo nie zdecydowało się na rozwód z UE. Czy w związku z brexitem zagraniczni, w tym polscy inwestorzy, których inwestycje bazowały na korzyściach płynących z unijnego rynku, będą pozywać Wielką Brytanię za szkody poniesione w związku z nieoczekiwaną zmianą rzeczywistości prawnej?
Obowiązek państwa przyjmującego do zapewnienia stabilnego i przewidywalnego systemu prawnego był wielokrotnie analizowany przez trybunały arbitrażowe i konfrontowany z suwerennym uprawnieniem państwa do regulowania stosunków gospodarczych na swoim terytorium. Za zgodne z prawem międzynarodowym uznawane są zmiany porządku prawnego dokonywane w interesie publicznym, niedyskryminujące, proporcjonalne i racjonalne. By uznać odpowiedzialność państwa z tytułu zmiany ram regulacyjnych, np. w wyniku wystąpienia z UE, konieczne byłoby więc naruszenie tych zasad.
Jeśli zatem, jak w przypadku Słowacji, reforma systemu ubezpieczeń może naruszać uzasadnione oczekiwania inwestorów, to, czy brexit, który dotknie wielu sektorów gospodarki, również może zostać uznany za takie naruszenie...
Dr Marek Jeżewski, adwokat, partner, szef praktyki arbitrażu w Kochański Zięba i Partnerzy
Magdalena Papiernik, adwokat w Kochański Zięba i Partnerzy
Dominika Durchowska, prawnik w Kochański Zięba i Partnerzy