Śledztwo w sprawie awarii w Hucie Miedzi Głogów zostało przedłużone do 21 września.
Prokuratura Okręgowa w Legnicy nadzoruje prowadzone przez Komendę Powiatową Policji w Polkowicach śledztwo w sprawie awarii w głogowskiej hucie z 3 października 2017 r. Jak poinformowała nas rzeczniczka legnickiej prokuratury Lidia Tkaczyszyn, zostało ono przedłużone, wciąż toczy się w sprawie. Śledczy czekają na opinie biegłych z Politechniki Wrocławskiej, przesłuchują kolejnych świadków i zabezpieczają dokumenty, choć od wypadku minęło ponad dziewięć miesięcy.
– Po zgromadzeniu wszystkich dowodów prokurator dokona prawnokarnej oceny zdarzenia, w tym prawnokarnej oceny zachowania osób odpowiedzialnych w Hucie Miedzi Głogów za jej funkcjonowanie, i podejmie decyzję co do sposobu zakończenia śledztwa – mówi Lidia Tkaczyszyn. Przyczyną awarii było oberwanie się spieku, czyli połączenia pyłów i metali, które osadzają się w procesie produkcyjnym. Kilkudziesięciotonowy spiek spadł na kocioł odzysknicowy, odpowiedzialny za schładzanie o odpylanie gazów z pieca, i spowodował jego rozszczelnienie. Efektem było zatrzymanie do 30 października produkcji w nowym, oddanym do użytku pod koniec 2016 r., największym na świecie piecu zawiesinowym, bo nie dało się do niego podawać koncentratu.
Bilans? 14 tys. ton miedzi elektrolitycznej mniej, co przy dzisiejszych średnich cenach oznaczałoby przychody mniejsze o ok. 310 mln zł (wtedy ceny były wyższe, poza tym ceny kontraktowe są objęte tajemnicą). – Zalecenia wskazane w raporcie wewnętrznym dotyczącym awarii kotła są sukcesywnie wdrażane. Spółka wprowadziła już rozwiązania techniczne oraz organizacyjne, a także zmodyfikowała budowę kotła. Analiza zewnętrzna okoliczności istotnych przyczyn i skutków powstania awarii nie została jeszcze zakończona. Nie mogę określić jej końcowego terminu – mówi DGP Jarosław Twardowski, dyrektor departamentu komunikacji KGHM, gdy pytamy o wyniki audytów po wypadku zleconych jeszcze przez poprzedni zarząd spółki.
W styczniu ujawniliśmy w DGP, że awarii można było uniknąć, bo spiek rósł systematycznie i wystarczyło w porę zatrzymać piec na kilka dni, a nie tygodni. – Tyle że po odwołaniu dyrektora huty nowy p.o. dyrektor, a potem kolejny dyrektor takiej decyzji nie podjęli. Dyrektor naczelny był powołany 13 września. Uważa, że jako świeży nie ponosi odpowiedzialności, choć miał sygnały od swoich zastępców, że spiek rośnie. Tyle że ani on, ani p.o. nie chcieli przekazać centrali złych wiadomości o podjęciu trudnej decyzji o zatrzymaniu produkcji – mówi nam osoba zbliżona do spółki.
W śledztwie badany jest wątek niedopełnienia przez osoby zobowiązane do zajmowania się sprawami majątkowymi Huty Miedzi Głogów obowiązku nadzoru nad eksploatacją i konserwacją urządzeń technicznych, „czym wyrządzono szkodę ponad 5 mln zł w mieniu KGHM Polska Miedź (art. 296 k.k.)”. Drugi wątek to niedopełnienie obowiązków przez osoby odpowiedzialne w Hucie Miedzi Głogów za bhp i narażenie pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (art. 220 k.k.). Przypomnijmy, że podczas zdarzenia powstał film, na którym widać, jak pracownicy w ostatniej chwili oddalili się z miejsca, na które wkrótce potem spadł spiek. Na szczęście nikt nie ucierpiał.