"Jesteśmy w tej chwili dziesięć lat po wielkim kryzysie finansowym, który wstrząsnął gospodarką w skali makro i mikro. To naturalne, że coraz częściej pojawiają się pytania, kiedy nastąpi kolejny kryzys, ale nic nie wskazuje na to, by miało to nastąpić w najbliższym czasie" uważa Biernacki, cytowany w czwartkowym komunikacie DNB Polska.
"Możemy się spodziewać co najwyżej spowolnienia gospodarczego, ale raczej nie w perspektywie najbliższych 12 miesięcy. Naszym zdaniem, powinno ono mieć łagodny charakter" – dodał.
W komunikacie zwrócono uwagę, że z wyliczeń analityków agencji ratingowej Fitch wynika, iż w tym roku wzrost poziomu PKB na świecie wyniesie 3,3 proc., a w Polsce będzie to 4,4 proc. W ostatnich tygodniach agencja ogłosiła aktualizację ratingu dla Polski, który utrzymała na poziomie „A-”, a jego perspektywę określono jako stabilną.
"Rating odzwierciedla silne fundamenty makroekonomiczne w Polsce, wspierane przez solidny sektor bankowy. Poziom ratingu jest natomiast ograniczony niskim PKB na mieszkańca oraz wysokim, choć malejącym, zadłużeniem zagranicznym netto, które wynosi obecnie 31 proc. PKB, podczas gdy mediana wynosi 12,7 proc."- tłumaczy prezes Fitch Polska Małgorzata Kleniewska-Wodtke.
Zdaniem Fitch w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy należy spodziewać się w krajach Europy Środkowej przyspieszenia akcji kredytowej, choć nie dla wszystkich państw będzie ono na jednakowym poziomie. Fitch prognozuje, że w Polsce tempo wzrostu akcji kredytowej przyspieszy w 2018 r. do 7–8 proc. przy założeniu stabilnych kursów wymiany walut. Produkty o wyższej marży, głównie kredyty konsumpcyjne i MŚP, będą nadal głównym celem banków i w związku z tym agencja oczekuje, że będą najszybciej rosnącymi składnikami portfeli kredytowych. Fitch przewiduje stabilny wzrost poziomu kredytów korporacyjnych i detalicznych kredytów hipotecznych.
W komunikacie wskazano, że firmy są nadal relatywnie ostrożne w zaciąganiu nowych kredytów i banki muszą wykonać pracę, by ich do tego zachęcać. Skala inwestycji musiałaby być znacząco wyższa, żeby popyt na kredyt mocno się zwiększył. Jednocześnie, jak oceniono, polska gospodarka charakteryzuje się niskim poziomem lewarowania. Trudno wyobrazić sobie poziom kredytów, którego polskie banki nie byłyby w stanie pokryć.
"Nadpłynność sektora bankowego i konkurencja powodują, że warunki finansowania są zbyt agresywne, a banki zmuszone są je akceptować. Biznes bankowy jest trudny, więc nie jest łatwo uzyskiwać dobre marże, które są i tak relatywnie niższe niż w Europie" - uważa Biernacki.
Jego zdaniem dziś trudno wyobrazić sobie sytuację, w której banki nie byłby wstanie zaspokoić zapotrzebowania na kredyty. "To, co nas bardziej martwi, to ograniczona rola, którą w finansowaniu polskich przedsiębiorstw odgrywa rynek obligacji oraz rynek giełdowy" - tłumaczy dyrektor. Według niego prowadzi to do sytuacji, w której banki są zmuszone brać na siebie zwiększony poziom ryzyka, który na bardziej dojrzałych rynkach wzięliby na siebie inwestorzy instytucjonalni lub akcjonariusze.