Toksyczne polisy, w których na ochronę ubezpieczonego szło zaledwie kilka procent składki, a reszta była inwestowana, powinny być uznane za nieważne – wynika ze stanowiska rzecznika finansowego przekazanego do SN.
Posiadacze ubezpieczeń z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym (tzw. uefki) oraz polisolokat walczą z ubezpieczycielami od lat. Wyszło bowiem, że sprzedawane kilka lat temu produkty w przytłaczającej większości przypadków okazały się niewypałem.
Coraz częściej klienci wygrywają przed sądami. Udaje im się wykazać, że w kontraktach znajdowały się klauzule abuzywne. Rzecznik finansowy chciałby jednak, aby rozwiązać problem systemowo. Pomóc w tym może toczące się postępowanie przed Sądem Najwyższym.
Sprawdzanie uefek
W lutym 2018 r. do SN trafiły dwa pytania prawne Sądu Okręgowego w Krakowie. Sprowadzają się do tego, czy do przysługującego ubezpieczonemu roszczenia o wypłatę części świadczenia wykupu zatrzymanego na podstawie abuzywnych postanowień umowy ubezpieczenia na życie z u.f.k. ma zastosowanie trzyletni termin przedawnienia zgodnie z art. 819 par. 1 kodeksu cywilnego, czy może termin dziesięcioletni wynikający z art. 118 k.c.
Rzecznik finansowy właśnie wysłał do SN tzw. pogląd istotny dla sprawy. Przy czym kwestia terminów ma trzeciorzędne znaczenie. Kluczem – w ocenie rzecznika – jest ustalenie, czy w przypadku większości uefek w ogóle można mówić o umowie ubezpieczenia.
Dziennik Gazeta Prawna
Zdaniem Aleksandry Wiktorow każda zawarta umowa ubezpieczenia z u.f.k. powinna zostać sprawdzona w ramach postępowania sądowego. Jeśli większość środków wpłaconych przez klienta poszło na część ochronną, czyli ubezpieczeniową, mamy do czynienia z umową ubezpieczenia. Ale jeśli większość przeznaczono na lokowanie środków w funduszach kapitałowych – jest to już umowa nienazwana, co najwyżej nawiązująca do umowy ubezpieczenia.
Co to oznacza w praktyce? Ano tyle, że gdyby Sąd Najwyższy przychylił się do stanowiska rzecznika finansowego, to większość zawieranych przed laty umów można by unieważnić. Klienci otrzymaliby więc zwrot wszystkich wpłaconych środków.
– Naszym zdaniem produkt, w którym zaledwie kilka procent wpłaconej kwoty idzie na część ochronną, jest daleki od umowy ubezpieczenia, stanowiąc inwestycję, i to często wyjątkowo ryzykowną. Zawieranie takich właśnie umów cechowało się pozornością. Wierzymy, że SN podzieli ten pogląd. Byłoby to dobre dla kilkuset tysięcy Polaków, którzy nabyli toksyczne produkty kilka lat temu – przekonuje Aleksander Daszewski, radca prawny w biurze rzecznika finansowego. I dodaje, że byłoby to ważne również na przyszłość.
– Cały czas niektórzy ubezpieczyciele oferują „ubezpieczenia”, gdzie część ochronna jest wręcz symboliczna – spostrzega mec. Daszewski.
Przed ostatnim gwizdkiem
Przedstawiciele firm ubezpieczeniowych, z którymi rozmawialiśmy, nie chcą oficjalnie komentować sprawy do czasu jej rozstrzygnięcia przez SN. Od jednego z nich usłyszeliśmy jedynie, że „skrajną nieuczciwością byłaby zmiana zasad gry, gdy wszyscy myślą już o gwizdku kończącym spotkanie”.
– Nie ukrywaliśmy przed klientami, że zawierane przez nich umowy ubezpieczenia mają istotną część inwestycyjną. Gdyby SN podzielił spostrzeżenia rzecznika finansowego, stwierdziłby w praktyce, że można w 2018 r. przyjąć skrajnie niekorzystną dla przedsiębiorców interpretację przepisów, o której zupełnie nikt nie myślał jeszcze kilka lat temu. I stosować ją z mocą wsteczną – wskazuje przedstawiciel zakładu ubezpieczeń.
Rzecznik finansowy jednak tych zastrzeżeń nie podziela. Choćby dlatego, że przez lata treść art. 805 k.c., definiująca umowę ubezpieczenia, się nie zmieniła.
„Niewątpliwie ryzyko ubezpieczeniowe związane z zajściem zdarzenia losowego ponosi w całości ubezpieczyciel. Charakter inwestycyjny kłóci się więc w tym przypadku z naturą stosunku ubezpieczenia, albowiem ryzyko inwestycyjne ponosi w całości nie ubezpieczyciel, lecz ubezpieczający” – spostrzega w piśmie do SN Aleksandra Wiktorow.
Innymi słowy, jej zdaniem, jeśli konstrukcja umowy była taka, że zakład ubezpieczeń nie ponosił w zasadzie żadnego ryzyka (a tak było, gdy na część ochronną przeznaczano kilka procent wysokości składki), to nie sposób mówić, by w rzeczywistości zawarta została umowa ubezpieczenia. Ubezpieczyciel bowiem w praktyce wcielał się w rolę doradcy i pośrednika finansowego, do której nie jest przygotowany. Rzecznik finansowy od pewnego czasu – na razie nieskutecznie – proponuje ustawodawcy, by doprecyzować, co rozumiemy przez umowę ubezpieczenia.
– Proponujemy wyraźne zapisanie, że za umowę ubezpieczenia z u.f.k. uznajemy tylko taką, w której przynajmniej 51 proc. składki jest przeznaczone na ochronę, a maksymalnie 49 proc. na inwestycję – informuje mec. Aleksander Daszewski.
Z niedawno wydanego przez Trybunał Sprawiedliwości UE wyroku (sygn. akt C-542/16) wynika jednak, że w świetle prawa unijnego umowę ubezpieczenia należy interpretować szeroko. I nawet przewaga części inwestycyjnej nad ochronną nie oznacza, że mamy do czynienia z kontraktem innego rodzaju. Wydaje się jednak, że państwa członkowskie mogą przyjąć własne, mniej korzystne dla zakładów ubezpieczeń, regulacje. ©℗
Turystyczne pułapki
W 2017 r. do rzecznika finansowego trafiły 243 wnioski o podjęcie interwencji lub wszczęcie postępowania polubownego w związku z ubezpieczeniami turystycznymi. To wzrost o 56 proc. w stosunku do 2016 r.
– Niepokoi dynamiczny – nieobserwowany w poprzednich latach – wzrost liczby wniosków o podjęcie oficjalnych działań, czyli postępowania interwencyjnego lub polubownego. To znaczy, że zakład ubezpieczeń nie wykorzystał szansy i nie rozwiązał problemu klienta na etapie reklamacji. Postanowiliśmy więc przyjrzeć się bliżej sprawom, z którymi klienci się do nas zgłaszają – powiedziała na spotkaniu prasowym Aleksandra Wiktorow, rzecznik finansowy.
Z dokonanej analizy wynika, że coraz więcej problemów dotyczy ubezpieczenia kosztów rezygnacji z wyjazdu lub wcześniejszego powrotu. W 2013 r. przytłaczająca większość konsumenckich problemów dotyczyła kłopotów z pokrywaniem przez ubezpieczycieli kosztów leczenia. Obecnie tego dotyczy jedynie co czwarta sprawa, która trafia do rzecznika finansowego. Blisko 1/3 spraw to właśnie pokrywanie kosztów rezygnacji. Co czwarta prośba o interwencję to z kolei spór dotyczący ubezpieczenia bagażu.Rzecznik finansowy przypomina, że 1 lipca 2018 r. wchodzą w życie przepisy ustawy o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych. Poszerzają one – przewidziany ustawie o usługach turystycznych – obowiązek udzielenia podróżnemu informacji o ubezpieczeniu od kosztów rezygnacji z udziału w imprezie turystycznej. Przedsiębiorcy będą musieli informować o dobrowolnym ubezpieczeniu na pokrycie kosztów rezygnacji rozwiązania przez podróżnego umowy o udział w imprezie turystycznej lub kosztów świadczenia pomocy, w tym tych związanych z powrotu do kraju w razie wypadku, choroby lub śmierci.