Grupa AAT Holding jest dystrybutorem urządzeń wykorzystywanych w elektronicznych systemach zabezpieczeń – sygnalizacji pożarowej, telewizji przemysłowej, alarmów i zabezpieczeń oraz systemów kontroli dostępu. Część urządzeń (sygnalizacja pożarowa) jest produkowana przez spółkę zależną Polon-Alfa z Bydgoszczy. Produkty są sprzedawane w całej Europie: w kilku krajach przez własne spółki dystrybucyjne, a w pozostałych we współpracy z lokalnymi dystrybutorami.
W czerwcu 2016 r. spółka poinformowała, że wraz ze swoim dominującym akcjonariuszem rozpoczęła „przegląd opcji strategicznych związanych z dalszym rozwojem działalności”. Rozważano albo akwizycje komplementarnych biznesów, albo zawarcie aliansu z inwestorem strategicznym, albo niepodejmowanie jakichkolwiek działań. Kilka miesięcy później, w marcu 2017 r., poinformowano, iż w wyniku przeprowadzonych analiz stwierdzono, że największy potencjał w budowaniu wartości dla akcjonariuszy związany jest z rozwojem produkcji oraz międzynarodową ekspansją w sprzedaży produktów związanych z sygnalizacją pożarową. Dlatego podjęto decyzję o rozbudowie fabryki w Bydgoszczy oraz o kontynuowaniu prac badawczo-rozwojowych w tym zakresie. We wrześniu 2017 r. spółka ponownie poinformowała o rozpoczęciu przeglądu opcji strategicznych. Tym razem analiz związanych ze swoją własną inwestycją dokonywał główny udziałowiec. Przegląd opcji trwał niecałe trzy miesiące.
W połowie grudnia ubiegłego roku spółka jednego dnia opublikowała dwa komunikaty. Pierwszy dotyczył podpisania przez spółkę zależną Polon-Alfa umowy na zaprojektowanie i rozbudowę hali produkcyjnej oraz przebudowę istniejących budynków. Takie działanie było logiczną kontynuacją ustaleń poczynionych na początku roku – skoro grupa AAT Holding zamierza skupić się na produkcji własnych systemów sygnalizacji pożarowych, to musi rozbudować i zmodernizować fabrykę.
A komunikat drugi? W przeszłości informacjom o budowie lub znaczniej rozbudowie zakładu produkcyjnego towarzyszyłoby zwołanie nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy, z punktem dotyczącym nowej emisji akcji. Gotowy biznesplan przedstawiono by inwestorom finansowym, informując o ROI, NPV, IRR, PVA oraz innych magicznych wskaźnikach, a akcjonariusze złożyliby zapisy na nowe akcje. Tego nauczają w szkołach, sam napisałem kiedyś o tym książkę, ale też miałem okazję posłuchać, jak pani prezes giełdy naucza tego prezesów biur maklerskich.
Tymczasem komunikat drugi dotyczył podpisania porozumienia, w którym spółka oraz główny akcjonariusz postanowili współdziałać w zakresie docelowego… Nie, nie kapitału docelowego, tylko docelowego wycofania akcji z obrotu na rynku podstawowym oraz zniesienia dematerializacji akcji. Jako główne uzasadnienie wskazano koszty notowania akcji na rynku giełdowym oraz inne koszty ponoszone przez spółki publiczne, w tym związane z wypełnianiem przez nie różnego rodzaju obowiązków. Z związku z powyższym zwołano nadzwyczajne walne zgromadzenie. Zamiast emisji uchwalono na nim… skup akcji własnych. Przygotowania do skupu trwały dwa miesiące i w lutym tego roku taki program ogłoszono. Akcje skupowały sama spółka oraz zależny od niej Polon-Alfa. Ten sam, który realizuje teraz inwestycję budowlaną. W lutym kupiono 5,3 proc. akcji (z 30 proc. znajdujących się w wolnym obrocie), w marcu kupiono kolejne 23,8 proc., zaś w kwietniu ogłoszono przymusowy wykup na pozostałe 4,5 proc. akcji. Nie ma już akcji w wolnym obrocie i za chwilę bardzo interesująca spółka, jaką jest AAT Holding, opuści giełdę.
Tytułowe prawo Kopernika-Greshama w wersji skróconej głosi, że zły pieniądz wypiera dobry pieniądz. W przypadku rynku kapitałowego oznacza to, że dobre spółki, o silnych fundamentach oraz interesujących stabilnych modelach biznesowych w tradycyjnych sektorach przemysłu, takich jak na przykład opisana produkcja sprzętu przeciwpożarowego, podlegają tezauryzacji. Czyli są wycofywane przez akcjonariuszy z rynku. Są nudne, płacą dywidendę, mają jednocyfrowe wzrosty i coś tam produkują. Warto przypomnieć inne spółki, które opuściły rynek: Polna, Synthos, Colian, Polcolorit, FAM, WDX czy Gekoplast. Na ich miejsce wchodzą producenci gier, firmy biotechnologiczne czy firmy zajmujące się sztuczną inteligencją. Znaczna część z nich posiłkuje się paliwem, jakim są subwencje i dotacje. Świecą jak meteory i gasną.
Dobre spółki, o silnych fundamentach są wycofywane przez akcjonariuszy z rynku