W projekcie ustawy mającej poprawić dostęp do medykamentów znalazło się rozwiązanie, które… otwiera na oścież furtkę przestępcom.
Ministerstwo Sprawiedliwości chce, aby aptekarze mogli oddawać leki za darmo hospicjom, domom dziecka czy pokrzywdzonym w klęskach żywiołowych. Problem w tym, że przepis skonstruowano w taki sposób, że doprowadziłby do kuriozalnej sytuacji – w rzeczywistości apteki nie mogłyby przekazywać medykamentów potrzebującym instytucjom, za to miałyby prawo bez ograniczeń oddawać je osobom fizycznym. – I to nawet leki na receptę, ale bez recepty – wskazuje Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Od takiego mechanizmu prosta droga do wywozu leków. Zakładając, że apteka mogłaby wydawać regularnie po kilka opakowań leków znajomym „pacjentom”, państwowe służby całkowicie straciłyby kontrolę nad rynkiem. Nawet w razie złapania takiego pacjenta właściciel apteki nie ponosiłby żadnych konsekwencji. A przecież zamiary resortu sprawiedliwości był całkowicie odwrotne. Jak to wytłumaczyć?