Nie chcę wojny handlowej z USA, ale Europejczycy nie będą niewolnikami amerykańskiej polityki wewnętrznej, będziemy bronić naszych interesów – powiedział przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker w opublikowanym w sobotę wywiadzie.
Szef KE wezwał też państwa UE, aby nie uległy pokusie prowadzenia dwustronnych rozmów gospodarczych ze Stanami Zjednoczonymi.
W wywiadzie dla niemieckiej grupy medialnej RND Juncker ocenił relacje transatlantyckie „raczej pesymistycznie” po nałożeniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa ceł na stal i aluminium z Unii Europejskiej. Zdaniem szefa KE jest jeszcze za wcześnie, by udzielić odpowiedzi na pytanie, czy Europa musi zaakceptować utratę najbliższego partnera.
"Trump jest czwartym prezydentem USA, z którym mam do czynienia. Żaden z jego poprzedników nie wykazywał wielkiego zainteresowania Europejczykami podczas swojej pierwszej kadencji. (...) Z mojego doświadczenia wynika, że prezydenci USA koncentrują się bardziej na Europie i stosunkach transatlantyckich w swojej drugiej kadencji, choć oczywiście nie jest jeszcze jasne, czy Trump będzie prezydentem w kolejnej kadencji” - zaznaczył.
Podkreślił jednocześnie, że tak jak Trump walczy zaciekle o amerykańskie interesy, tak UE będzie walczyć o europejskie interesy. „Trump mówi +najpierw Ameryka+, ale to nie może oznaczać +Europa na końcu+" – powiedział szef KE.
Pytany, czy działania USA oznaczają, że UE zbliża się obecnie do Chin i Rosji, Juncker odpowiedział, że pewne wnioski trzeba wyciągnąć także z wycofania się Trumpa z porozumienia nuklearnego z Iranem. „Nie oznacza to, że zmienimy partnerów, ale oznacza, że inni partnerzy stają się ważniejsi niż przedtem” - zaznaczył. Jak zauważył UE musi również spróbować znaleźć porozumienie z Chinami w sprawie dotowania produkcji stali i naruszenia praw własności intelektualnej w związku z transferem technologii. Szef KE podkreślił też, że „spory handlowe nie muszą stać się wojnami handlowymi”.
„Nie chcę wojny handlowej z USA, ale Waszyngton musi wiedzieć, że Europejczycy nie będą niewolnikami amerykańskiej polityki wewnętrznej. Będziemy bronić naszych interesów i naszej godności. Aby to zrobić, musimy jednak pozostać zjednoczeni. Wzywam państwa członkowskie, aby nie ulegały pokusie dwustronnych umów z USA. To tylko osłabiłoby Europę jako całość” – powiedział.
Juncker zauważył, że obejmując stanowisko przewodniczącego KE, chciał pomóc UE rozwijać się, tymczasem obecnie musi negocjować z Wielką Brytanią w sprawie jej wyjścia ze Wspólnoty. „Moją rolą jest pokierowanie Brexitem, w taki sposób, aby +27+ była zjednoczona. Wielka Brytania nie powinna również odnieść wrażenia, że chcemy się na niej mścić. (…) Po prostu wyznaczamy kierunek naszej przyszłości, podczas gdy wciąż nie jest do końca jasne, jakiej przyszłości tak naprawdę chcą Brytyjczycy” – czytamy w wywiadzie.
Pytany o kryzys polityczny we Włoszech, szef KE podkreślił, że w tej sprawie należy zachować spokój. „Nie będę ingerował w wewnętrzne problemy Włoch. Mam bardzo dobre zdanie o prezydencie (Włoch Sergio) Mattarelli, ale nie rozmawiałem z nim podczas tego kryzysu” – zaznaczył.
Podkreślił, że nie chce nadawać rozgłosu oskarżeniom rozsiewanym przez populistów, że "siedzimy w Brukseli, wtrącając się we włoskie sprawy”. „Jestem pewien, że Włosi mają silne wyczucie tego, co jest dobre dla ich kraju” - ocenił.
Juncker zwrócił uwagę, że Włochy należy „traktować z szacunkiem”. „W przeszłości zbyt wiele pouczeń skierowano pod adresem Grecji, w szczególności ze strony krajów niemieckojęzycznych. To uderzało w godność narodu greckiego. Nie może się to powtórzyć z Włochami” – zaznaczył.
Nowy rząd Włoch, na którego czele stoi profesor prawa Giuseppe Conte, został w piątek zaprzysiężony przez prezydenta Mattarellę. Rząd utworzyły po prawie trzech miesiącach impasu politycznego antysystemowy Ruch Pięciu Gwiazd i prawicowa Liga.
W rozmowie Juncker mówił też, że chciałby być świadkiem kontynuacji francusko-niemieckich wysiłków na rzecz dalszego rozwoju UE. „Ale nie możemy przecenić tego duetu. Absurdalny jest pomysł, że jeśli tylko Berlin i Paryż zgodzą się na coś, to wszystkie pozostałe państwa członkowskie muszą iść w ich ślady. Berlin i Paryż powinny się uwolnić od takiego myślenia” – wskazał szef KE.