GUS podał w środę, że sprzedaż detaliczna w kwietniu w skali rok do roku (rdr) wzrosła o 4,6 proc. po wzroście o 9,2 proc. w marcu, a w ujęciu miesięcznym spadła o 5,3 proc. W ujęciu realnym sprzedaż detaliczna wzrosła w kwietniu o 4,0 proc. rdr po wzroście o 8,8 proc. rdr w marcu.
Jak zauważył główny ekonomista z Zespołu Analiz Ekonomicznych Raiffeisen Polbank Paweł Radwański, wzrost sprzedaży w cenach stałych w kwietniu "z pewnością stanowi rozczarowanie". Jego zdaniem za bardzo niską dynamikę sprzedaży detalicznej w takich kategoriach: jak żywność czy pozostała sprzedaż w sklepach niewyspecjalizowanych przede wszystkim odpowiada przesunięcie efektu Świąt Wielkanocnych na marzec z kwietnia. Dodał, że wyjątkowo niekorzystny był układ weekendowych ograniczeń w handlu, co łącznie sprawiło, że wszystkie niedziele kwietnia objęte były zakazem handlu.
"Niepokój, jaki może budzić skala spowolnienia sprzedaży, jest jednak znacznie mniejszy, jeśli spojrzeć na inne jej kategorie, szczególnie te mniej wrażliwe na efekty kalendarzowe, jak np. sprzedaż samochodów czy też mebli i RTV. Obydwie zanotowały przyspieszenie wolumenu sprzedaży odpowiednio do 11,7 proc. r/r i 6,4 proc. r/r, a więc do poziomów zbliżonych do średniej z ostatnich miesięcy" - napisał w komentarzu przesłanym PAP.
Dodał, że wysoka była też sprzedaż paliw oraz w kategorii pozostałe, gdzie wzrost wyniósł odpowiednio 10,2 proc. oraz 14,5 proc.
W jego ocenie pozwala to "przypuszczać, że dynamika sprzedaży realizowanej przez gospodarstwa domowe powróci na wyższe poziomy już w maju". Jak zaznaczył, przemawia za tym nie tylko korzystniejszy układ kalendarza, ale też czynniki fundamentalne, jak choćby wysoka dynamika płac. "Oceniamy jednak, że notowany wzrost sprzedaży będzie nieco niższy niż na początku br., głównie z uwagi na możliwe spowolnienie wzrostu zatrudnienia oraz coraz wolniejszy wzrost wskaźników koniunktury konsumenckiej w ujęciu rdr" - czytamy.