Resort zdrowia chce ujednolicić opakowania wszystkich wyrobów tytoniowych. Ministerstwo Zdrowia określiło, jaki rozmiar powinna mieć paczka papierosów, by zmieściło się na niej ostrzeżenie zdrowotne wymagane przez dyrektywę tytoniową.
/>
To oznacza, że po 1 stycznia 2020 r. z rynku znikną paczki typu slim – wynika z projektu nowelizacji ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Dokument trafił właśnie do konsultacji społecznych.
– Będziemy walczyć o zablokowanie tego przepisu. Nie ma uzasadnienia biznesowego, ale i zdrowotnego dla wprowadzenia takiego rozwiązania. Ujednolicenie paczek sprawi tylko, że konsumenci zostaną wprowadzeni w błąd. Nie będą wiedzieli, jakie papierosy kupują – komentuje Grażyna Sokołowska, dyrektor ds. korporacyjnych i prawnych w Imperial Tobacco. I dodaje, że ewentualne wejście w życie nowej regulacji oznacza milionowe wydatki dla koncernów tytoniowych. Będę musiały przestroić maszyny oraz zaprojektować nowe opakowania.
– Nie wystarczy, że weźmiemy te, w których dziś oferujemy tradycyjne produkty. Musimy zastanowić się, jak i czym wypełnić pustą przestrzeń w opakowaniu, by papierosy nie uległy uszkodzeniu – dodaje.
Jak podkreślają koncerny, dodatkowy wydatek będzie o tyle dotkliwy, że od 20 maja 2019 r. we wszystkich krajach UE, w tym w Polsce, ma obowiązywać nowy system śledzenia obiegu wyrobów tytoniowych. To oznacza, że obecnie obowiązujące indywidualne i niepowiązane ze sobą systemy monitoringu, które koncerny tytoniowe wprowadziły we własnym zakresie, ale w porozumieniu z Brukselą, stracą moc. Zastąpi je jeden wspólny, który wymaga umieszczania na paczkach papierosów kodu, dzięki któremu będzie można kontrolować ich transport. Nowelizacja resortu zdrowia wskazuje, kto będzie dostawcą kodów, choć nie wprost, bo określając jedynie, że ma to być podmiot należący do Skarbu Państwa, specjalizujący się w wytwarzaniu znaków akcyzy, mający siedzibę i zakład produkcyjny w Polsce. W kraju wymogi te spełnia tylko Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych.
Producenci pozytywnie oceniają to rozwiązanie. Istniało bowiem ryzyko, iż wytwarzanie kodów trafi w ręce prywatnej firmy, co mogłoby skutkować zmniejszeniem kontroli nad procesem produkcyjnym. – To mogłoby również przełożyć się na cenę dostawy kodów, a tak istnieje nadzieja, że będzie ona kontrolowana – komentuje przedstawiciel jednego z koncernów tytoniowych.
Z drugiej strony PWPW będzie monopolistą na rynku, co rodzi ryzyko dowolnego dyktowania ceny. Szczególnie że Polska skorzystała z derogacji wskazanej w rozporządzeniu Brukseli w sprawie systemu śledzenia wyrobów tytoniowych. Zgodnie z nim producenci i importerzy mają nabywać kody w kraju, w którym produkowane są wyroby. Kraje członkowskie mogą jednak decydować, by kody te były nabywane w kraju dystrybucji produktów. Tak zrobiła Polska. – W razie przeniesienia produkcji do innego kraju i tak koncerny tytoniowe będą musiały nabywać kody w Polsce przynajmniej dla wyrobów, które będą chciały oferować na lokalnym rynku – podkreśla nasz rozmówca.
Producenci zwracają jednak uwagę, że zaoszczędzą na zamieszczaniu kodów na paczkach. Z przepisów nowelizowanej ustawy wynika, że nie będą one naklejane, a nadrukowywane.
Nowelizacja ustawy pozwoli też na skuteczniejszą walkę z nielegalnymi wyrobami tytoniowymi. Od ub.r. na rynku mogą być sprzedawane tylko te, które zostały zgłoszone do biura ds. substancji chemicznych w Ministerstwie Zdrowia. Problem w tym, że nie ma instytucji uprawnionej na ich podstawie do oceny dostępnych w sklepach wyrobów, a co za tym idzie, do wycofania nielegalnie sprzedawanych. Dotyczy to zwłaszcza e-papierosów, bo w przypadku tradycyjnych na ich legalność wskazuje np. banderola. Nowe przepisy kompetencje w tym zakresie przyznają inspektorowi ds. substancji chemicznych.
Polityka państwa nie sprzyja poprawie zdrowia Polaków
W naszym kraju brakuje ogólnodostępnych informacji dotyczących niższej szkodliwości e-papierosów i wyrobów, gdzie tytoń podgrzewa się, a nie spala – wynika z raportu Warsaw Enterprise Institute. Eksperci rekomendują wprowadzenie prawnych regulacji, które umożliwiłyby producentom i sprzedawcom informowanie palaczy o przewagach, jakie wynikają z używania nowoczesnych produktów o potencjalnie mniejszej szkodliwości niż tradycyjne papierosy. Chodzi o ochronę zdrowia publicznego z uwzględnieniem zasady swobody prowadzenia działalności gospodarczej. Na świecie idzie się właśnie w tym kierunku. Przykładem są Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. W krajach tych namawianie konsumentów do przechodzenia z tradycyjnych papierosów na mniej szkodliwe produkty stało się elementem strategii ochrony zdrowia publicznego. Do tego, w świetle badań naukowych, nowe produkty dostarczające nikotynę, których popularność rośnie dynamicznie w ostatnich latach, można uznać za skuteczny mechanizm redukcji szkód dla osób uzależnionych. W Polsce jest wciąż ponad 8 mln osób palących od 15 do 20 papierosów dziennie. Szacuje się, że z powodu palenia wyrobów tytoniowych przedwcześnie umiera u nas co roku ok. 67 tys. osób.