Wartość dodana w branży finansowej w ubiegłym roku spadła. To przede wszystkim efekt zmniejszenia zatrudnienia.
/>
Dla naszej branży finansowej 2017 r. był udany. Banki – największa część sektora – zarobiły 13,6 mld zł. To wprawdzie o 2 proc. mniej niż rok wcześniej, ale wtedy ok. 2 mld zł dołożyła jedna transakcja – sprzedaż akcji organizacji kartowej Visa Europe. Gdyby jej nie uwzględniać, mielibyśmy do czynienia z kilkunastoprocentowym wzrostem wyników.
W ubezpieczeniach wynik techniczny (dochody z podstawowej działalności) był o ponad połowę większy niż rok wcześniej. Przekroczył 5,1 mld zł. Wynik netto branży poprawił się o niemal 40 proc., do prawie 5,7 mld zł.
Najbardziej dochodową częścią systemu finansowego pozostały towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Cała ta branża miała ponad 680 mln zł zysku, o 37 proc. więcej niż w 2016 r. Gorszy wynik zanotowały domy maklerskie – zarobiły „tylko” o 12 proc. więcej, przekraczając 220 mln zł.
Nadzór nie opublikował jeszcze całorocznych osiągnięć powszechnych towarzystw emerytalnych. W pierwszych trzech kwartałach minionego roku miały one 330 mln zł zysku netto, o jedną dziesiątą więcej niż rok wcześniej.
Choć zyski rosną, to wkład sektora finansowego w tworzeniu PKB... zmalał. Jak wynika z danych Eurostatu, wartość dodana (prócz niej na produkt krajowy brutto składają się jeszcze podatki) we wszystkich branżach wzrosła średnio o 4,2 proc. W finansach spadła zaś o 5,7 proc.
– To dlatego, że w branży tej dużą część wartości dodanej stanowią wynagrodzenia pracowników banków. Skoro zatrudnienie tam się zmniejsza, to wpływa na wartość dodaną – wyjaśnia Bohdan Wyżnikiewicz, prezes Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych. Liczba pracowników banków zmniejszyła się w minionym roku o 2,6 proc., do 164,4 tys. – informuje Komisja Nadzoru Finansowego. Według GUS cała sekcja „działalność finansowa i ubezpieczeniowa” dawała w 2016 r. pracę niespełna 360 tys. osób.
Ubiegłoroczny spadek sprawił, że pod względem wytworzonej wartości dodanej sektor finansowy dał się wyprzedzić firmom telekomunikacyjnym i informatycznym. Zwiększył się też dystans dzielący finanse od obsługi rynku nieruchomości czy budownictwa. Ze statystyk Eurostatu wynika, że udział opisywanej branży w wartości dodanej pierwszy raz przynajmniej od 2005 r. spadł poniżej 4 proc. Najwyższy poziom – 4,5 proc. – osiągnął w 2007 r., kiedy ogromną popularnością cieszyły się kredyty mieszkaniowe, przede wszystkim w walutach obcych. Później ten wynik udało się powtórzyć jeszcze w 2014 r.
Polska jest poniżej unijnej średniej, jeśli chodzi o udział sektora finansowego w tworzeniu PKB. Średnia proporcja wartości dodanej w tym dziale gospodarki w UE spadła w minionym roku poniżej 5 proc. Branża ma największe znaczenie dla Luksemburga – tam stanowi ponad jedną czwartą gospodarki. Na drugim pod tym względem Cyprze jest to mniej niż 12 proc. W przeszłości na śródziemnomorskiej wyspie udział finansów w tworzeniu wartości dodanej szybko rósł – w 2005 r. nieznacznie przekraczał jeszcze 7 proc. Załamanie tamtejszego systemu bankowego w latach 2012–2013 nie zatrzymało wzrostów. Udział zbliżył się do 13 proc. i spadał dopiero w ostatnich dwóch latach.
Do krajów, gdzie branża finansowa ma mniejsze znaczenie dla gospodarki niż w Polsce, należą Litwa czy Węgry. W obu przypadkach udział finansów w tworzeniu PKB zmniejszył się wyraźnie po wybuchu kryzysu finansowego, który mocno dotknął zarówno Węgry, jak i Litwę.