Gospodarka będzie nadal szybko rosła. Podwyżki płac nie grożą przyspieszeniem inflacji. Podwyżek stóp może więc nie być ani w tym, ani w przyszłym roku.
/>
Narodowy Bank Polski to pierwsza instytucja, która publikuje swoje przewidywania dotyczące sytuacji naszej gospodarki w 2020 r. Zawarto je w najnowszej projekcji inflacji i produktu krajowego brutto. Projekcja powstaje przy założeniu, że nie będzie zmian stóp procentowych. Jest ono jednak realistyczne. Coraz więcej ekonomistów jest zdania, że pierwsza podwyżka stóp w Polsce może mieć miejsce dopiero pod koniec 2019 r. Wczoraj w takim przekonaniu utwierdzał rynek Adam Glapiński, prezes NBP i przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej.
„Roczne tempo wzrostu PKB znajdzie się z 50-proc. prawdopodobieństwem w przedziale 3,5–5,0 proc. w 2018 r. (wobec 2,8–4,5 proc. w projekcji z listopada 2017 r.), 2,8–4,8 proc. w 2019 r. (wobec 2,3–4,3 proc.) oraz 2,6–4,6 proc. w 2020 r.” – podał NBP w komunikacie po zakończonym wczoraj posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Analitycy banku centralnego spodziewają się więc, że w tym roku utrzyma się tempo wzrostu PKB przekraczające 4 proc. (jesienią za najbardziej prawdopodobne uważali, że wynik 2018 r. będzie poniżej tego poziomu). Chociaż dwa kolejne lata przyniosą zdaniem NBP obniżkę tempa wzrostu, to jej skala będzie niewielka.
– Nawet jeśli gospodarka światowa lekko spowolni, to ponieważ u nas ten efekt jest przesunięty w czasie, to wysoka dynamika nie tylko szybko nie spadnie, ale może nawet będzie wyższa niż w prognozie – mówiła na konferencji po posiedzeniu RPP jej członkini Grażyna Ancyparowicz.
Szczegóły nowej projekcji zostaną opublikowane w najbliższy poniedziałek. Na razie nie wiadomo, co spowodowało wzrost optymizmu banku centralnego. Jednym z elementów mogło być to, że końcówka minionego roku okazała się wyraźnie lepsza od wcześniejszych przewidywań.
Ten optymizm dotyczy jednak nie tylko samego tempa wzrostu gospodarki. Członkowie RPP spodziewają się utrzymania dobrej sytuacji na rynku pracy. Nie martwi ich wysokie tempo wzrostu wynagrodzeń. Zwykle jest ono traktowane jako sygnał pojawiania się presji inflacyjnej, co oznacza podwyżki stóp. – Nowa projekcja potwierdza, że nie ma presji inflacyjnej. Nie towarzyszy ona wysokiemu tempu wzrostu płac. Z punktu widzenia teorii ekonomii i praktyki z dawnych lat to nietypowa sytuacja. Ale tak jest nie tylko u nas. Ekonomiści cały czas czekają na dobrą diagnozę. Na pewno to jest związane z globalizacją i zmianą natury postępu technicznego. Być może to nowa normalność w zglobalizowanej gospodarce – zastanawiał się na spotkaniu z dziennikarzami Adam Glapiński.
– Nie martwię się sytuacją na rynku pracy i dynamiką wynagrodzeń. Uważam to głównie za efekt porządkowania patologicznych sytuacji, z którymi mieliśmy do czynienia. To efekt zamiany części tzw. umów śmieciowych na umowy o pracę. To bardzo dobre zjawisko m.in. z punktu widzenia finansów publicznych – dodała Grażyna Ancyparowicz.
Zdaniem prezesa NBP w naszej gospodarce nie ma żadnej nierównowagi, której musiałby przeciwdziałać bank centralny. – Można się zastanawiać, co będzie za 3, 4, 5 lat. Na razie sytuacja jest doskonała – mówił Glapiński. Według niego w świetle dostępnych danych w tym roku nie ma powodu do podwyżek stóp procentowych, a jest też bardzo prawdopodobne, że nie będzie ich potrzeba w 2019 r. – W świetle tej prognozy nie widzę powodu do podnoszenia stóp do 2020 r. Ale to zbyt długi czas, by składać takie deklaracje – zastrzegał prezes banku centralnego.
Zgodnie z nową projekcją za 3 lata inflacja osiągnie 3 proc. „Poziom ten wskazuje wysoką tolerancję Rady na przyspieszenie cen konsumenta, co przemawia za stabilizacją stóp procentowych przez dłuższy czas. Wydaje się, że głównym ryzykiem dla zaprezentowanego scenariusza byłoby szybsze przełożenie wzrostu płac na inflację bazową, co ujawni się nie wcześniej niż w 2019 roku” – ocenili ekonomiści Raiffeisen Bank Polska.
Celem NBP jest utrzymywanie inflacji jak najbliżej 2,5 proc.