Nadzoru finansowego nie stać na dokończenie procesu zmian strukturalnych. Część obowiązków chciałby przerzucić na UOKiK i rzecznika finansowego.
Urząd Komisji Nadzoru Finansowego kilka dni temu przeszedł – drugą w ciągu kilku miesięcy – zmianę organizacyjną. Pojawił się departament, który ma odpowiadać za rozwój segmentu fintech, czyli firm technologicznych, które działają w sferze finansów. Na dwie komórki podzielony został departament bankowości spółdzielczej i spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych. A utworzonemu jesienią 2017 r. departamentowi praktyk rynkowych dorzucono do nazwy „postępowań sankcyjnych”.
Nie chodzi tylko o nazewnictwo. Z punktu widzenia odbiorców usług finansowych najistotniejsze będzie stworzenie departamentu postępowań sankcyjnych i praktyk rynkowych. „Praktyki rynkowe” miały przyglądać się postępowaniu instytucji nadzorowanych przez KNF i eliminować zjawiska szkodliwe z punktu widzenia rynku.
– Liczyliśmy, że resort finansów zgodzi się na dodatkowe etaty przeznaczone dla Urzędu KNF. Tak się nie stało. Dlatego będziemy redukować skalę naszej działalności w kwestii ochrony konsumentów do zakresu wynikającego z regulacji prawnych. Uważam, że część naszej aktywności może przejąć Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów lub rzecznik finansowy – tłumaczy Marek Chrzanowski, przewodniczący KNF.
Zmiana może dotyczyć np. rezygnacji z rozpatrywania skarg i zgłoszeń od klientów banków czy firm ubezpieczeniowych, które stawały się podstawą do interwencji nadzoru.
W UKNF pracuje około tysiąca osób. Według przewodniczącego, aby bezpiecznie realizować wszystkie zadania, trzeba by 95 dodatkowych etatów. Nowe zadania dla nadzoru wiążą się z prowadzeniem rejestru ASI – alternatywnych spółek inwestycyjnych, rejestru pośredników w kredytach hipotecznych, a także wdrażania unijnego rozporządzenia MAR dotyczącego wymogów informacyjnych wobec spółek giełdowych czy MiFID2 – unijnej dyrektywy dotyczącej oferowania produktów finansowych.
Przy okazji nowelizacji statutu urzędu (wyliczone są w nim np. poszczególne komórki organizacyjne) przewodniczący Chrzanowski kładł nacisk na stworzenie departamentu fintech. – W ciągu roku planujemy uruchomienie tzw. piaskownicy regulacyjnej dla branży fintech – zapowiada dziś szef KNF. I tu pojawił się problem: na razie obowiązki szefa pełni dyrektor z innego departamentu. Chrzanowski chciał, by dyrektorem departamentu fintech była osoba „z rynku”, ale dotąd nie udało się jej znaleźć. Ma być wyłoniona w konkursie. Podobnie jak szef departamentu SKOK i instytucji płatniczych.
Skąd pomysł na podział dotychczasowego departamentu bankowości spółdzielczej i SKOK? – Sektor SKOK istotnie się zmniejszył, jeśli chodzi o liczbę nadzorowanych podmiotów. Rozmiary zwiększa natomiast sektor instytucji płatniczych. Stąd połączenie tych dwóch obszarów pod dachem jednego departamentu, co pozwoli na elastyczne zarządzanie zasobami kadrowymi. Natomiast wyodrębnienie osobnego departamentu bankowości spółdzielczej pozwoli nam silniej skupić się nad reformą segmentu rynku, w którym znajduje się jedna dziesiąta aktywów całego sektora bankowego. Będziemy koncentrowali zasoby w celu uporządkowania sektora bankowości spółdzielczej i wyeliminowania zjawisk o charakterze patologicznym – wyjaśnia szef KNF.
Spośród 34 działających SKOK-ów do realizacji programu naprawczego są zobowiązane 24. – Z tej liczby kas zobowiązanych do prowadzenia działań naprawczych tylko cztery realizują programy zatwierdzone przez KNF – informuje Jacek Barszczewski, rzecznik tej instytucji. W bankach spółdzielczych, których jest ponad pół tysiąca, ponad 50 realizuje programy postępowania naprawczego lub plany naprawy.
Przy okazji poprzednich zmian w organizacji UKNF – jesienią ub.r. – utworzonych zostało kilka pionów. Ich szefowie mieli nadzorować po dwa–trzy departamenty i podlegać szefom komisji. Mieli, bo... żadnego nie powołano. – Nie stać nas w tej chwili na dyrektorów pionów. Mieli oni ułatwić i usprawnić koordynowanie pracy w urzędzie. Wolałbym, żeby raportowali do mnie bezpośrednio właśnie dyrektorzy pionów, a nie dyrektorzy kilkunastu departamentów, które nadzoruję. Niestety nie mogę mieć w tej chwili tego komfortu – mówi Marek Chrzanowski.
Kieruje on urzędem od października 2016 r. W tym czasie wymienił prawie wszystkich szefów departamentów. – Znakomita większość zatrudnionych przeze mnie dyrektorów to osoby, które awansowały wewnątrz urzędu. Umożliwiło to uzyskanie wyższych stanowisk również innym pracownikom, których ścieżka rozwoju była wcześniej zablokowana – tłumaczy szef nadzoru.