Nowelizacja ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 150; dalej: u.g.o.o.o.) sprawia kłopoty nie tylko przedsiębiorcom, ale nawet samym urzędom. Te bowiem nie dość, że nie wiedzą, jak ją interpretować, to jeszcze odbijają między sobą piłeczkę, szukając tego, który powinien się tym zająć. Ministerstwo Środowiska wskazuje na ministra finansów, natomiast resort finansów twierdzi, że wyjaśnieniami zajmuje się... minister środowiska. Eksperci nie mają wątpliwości: przepisy trzeba jak najszybciej poprawić. Także dlatego, że źle implementują unijną dyrektywę, bo jeśli chodzi o opłaty od tzw. zrywek (torby o grubości poniżej 15 mikrometrów), to są z nią niespójne.
Jasna jest tylko dyrektywa
Implementowana do polskich przepisów dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2015/720 z 29 kwietnia 2015 r. zmieniająca dyrektywę 94/62/WE w odniesieniu do zmniejszenia zużycia lekkich plastikowych toreb na zakupy (Dz. Urz. UE z 2015 r. L 115, s. 11) nie pozostawia wątpliwości. Nawet najlżejsze siatki są z opłatą – chyba że są używane ze względów higienicznych albo mają zapobiegać marnowaniu żywności.
I tak też miało być w naszych regulacjach. Jednak przepisy sformułowano tak, że w efekcie nawet pracownicy inspekcji handlowych, którzy niebawem rozpoczną kontrole w terenie (zakupy kontrolowane), mają wątpliwości, czy za tego rodzaju foliówki powinny być pobierane opłaty. Nieoficjalnie przyznają, że literalnie z polskich regulacji to nie wynika. A niezależni eksperci potwierdzają: – Z literalnego brzmienia obowiązujących od początku roku przepisów wynika, iż bardzo lekkie torby w ogóle nie podlegają opłacie recyklingowej – słyszymy od wielu z nich.