Do końca 2018 r. stopy procentowe raczej pozostaną bez zmian, jeśli pozwolą na to okoliczności. Poziom stóp procentowych może nie zmienić się również w kolejnych kwartałach - wynika z wypowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego.



"Unikam wypowiadania się na temat sytuacji w 2019 roku, dopiero zaczęliśmy 2018 r. Do końca 2018 r. aktualnych tendencji nie będziemy zmieniać. Można też myśleć o 2019 r., ale dopiero 2018 r. i kolejne projekcje pokażą, co będzie. W świetle tej wiedzy, którą mamy w tej chwili, chciałbym, żeby stopy były stabilne do końca 2018 r., a jak pozwolą na to okoliczności, to i dalej" - powiedział w środę na konferencji po posiedzeniu RPP Glapiński.

"(...) Podtrzymuję to, że 2018 r. w świetle istniejących danych i projekcji jest z dużym stopniem pewności (na stopy bez zmian - PAP). (...) Wtedy chyba powiedziałem, ja bym się nie zdziwił, gdyby w pierwszych kwartałach 2019 r. nadal taka sytuacja (stopy bez zmian - PAP) była. Nie zdziwiłbym się. W tej chwili tak bym na to stawiał, gdybym mógł (...). W świetle istniejącej wiedzy jak najbardziej bym to podtrzymał, jak z uporem podtrzymywałem 2018 r., też jakieś dane mogły załamać tę wiarę. (...) W tej chwili bym z tym ryzkiem, o którym mówiłem o 2018 r., powiedział o 2019 r. (w kwestii stóp proc. - PAP)" - dodał.

Na środowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej pozostawiła stopy procentowe NBP na niezmienionym poziomie, referencyjna stopa procentowa NBP wynosić będzie nadal 1,50 proc. w skali rocznej. Decyzja ws. stóp procentowych jest zgodna z konsensusem PAP - wszyscy ankietowani wcześniej ekonomiści (20) oczekiwali, że na lutowym posiedzeniu RPP utrzyma dotychczasowy poziom stóp procentowych NBP.

Również w ocenie Łukasza Hardta, członka RPP, prawdopodobieństwo, że do końca 2018 roku nie trzeba będzie podnosić stóp procentowych jest obecnie wyższe niż było kilka miesięcy temu.

"W mojej ocenie, prawdopodobieństwo scenariusza zarysowanego przez prezesa Glapińskiego, czyli braku konieczności zmiany stóp procentowych do końca 2018 r., jest wyższe teraz niż kilka miesięcy temu" - powiedział.

Zdaniem Hardta, ewentualne zagrożenia płynące z rynku pracy nie powinny prowadzić do wzrostu inflacji.

"Na ryku pracy widać pewne zagrożenia, chociażby rosnący odsetek firm, które wskazują brak rąk do pracy. Nie są to jednak zagrożenia, które będą prowadzić do wzrostu inflacji" - powiedział.

Jerzy Osiatyński, członek RPP ocenił z kolei, że oczekiwania inflacyjne wskazują na to, iż polityka RPP jest bezpieczna. Dodał, że widzi pierwsze symptomy przyspieszenia inwestycji prywatnych.

"Wydaje mi się, że oczekiwania inflacyjne kształtują się w sposób wskazujący, że polityka, którą prowadzimy jest bezpieczna" - powiedział Osiatyński.

"Symptomy wzrostu inwestycji prywatnych powinny się przenosić na poprawę dynamiki wzrostu wydajności pracy. (...) Gdyby się to potwierdziło, to napięcie pomiędzy tym, co widzimy na rynku pracy i dynamiką wydajności pracy powinno się zmniejszać" - dodał.

Podczas konferencji prasowej prezes NBP powiedział, że RPP będzie reagować na ewentualne zmiany w zewnętrznym otoczeniu makroekonomicznym Polski. Dodał, że na razie nie widzi napięć na polskim rynku pracy.

"W tej chwili sytuacja w strefie euro i w UE jest taka jak u nas, tylko odpowiednio niższy poziom aktywności (...) jest pozytywny wzrost, ustabilizowany, bardzo niska ustabilizowana inflacja i takie są też perspektywy średniookresowe. (...) Gdyby się coś działo odmiennego w zachodniej gospodarce, w szczególności w niemieckiej, i gdyby zachowanie EBC się zmieniło, np. zaczął podnosić stopy proc. stopniowo, to wtedy byśmy na to reagowali, ale na razie nic tego nie zapowiada" - powiedział.

"Natomiast jeżeli chodzi o kwestie wewnętrzne, to o czym dyskutujemy najczęściej, to jest kształtowanie się rynku pracy w najbliższych kwartałach, latach. Zastanawiamy się, czy nadejdzie taki moment, że pojawią się napięcia na rynku pracy i czy pojawi się nadmierny wzrost płac w stosunku do wydajności pracy - na razie nic takiego nie ma" - dodał.

Glapiński ocenił też, że obraz polskiej gospodarki jest korzystny, a umacniający się złoty ma "dobre i złe strony".

"Umacniający się kurs złotego ma dobre i złe strony, ale obraz polskiej gospodarki jest bardzo korzystny. Koniunktura w strefie jest dobra, u nas też. Wzrost gospodarczy jest zrównoważony. Wpływ na to mają inwestycje publiczne, prawdopodobnie prywatne, konsumpcja, eksport" - powiedział Glapiński.