Parlament Europejski przyjął wczoraj rozporządzenie o zakazie dyskryminowania konsumentów ze względu na miejsce zamieszkania i obywatelstwo. Sprzedawcy będą musieli w taki sam sposób traktować rodzimych klientów i tych zagranicznych. Dotyczy to zarówno dostępu do oferty, cen, jak i warunków sprzedaży.



Dotychczas wiele e-sklepów na podstawie informacji o lokalizacji klientów (adres IP, dane z GPS czy przeglądarki) blokowało im wejście na stronę. Niektóre podmioty – by utrudnić zakupy – akceptowały tylko karty wydane przez jeden z banków krajowych. Teraz takie praktyki będą zabronione.
Zakazane będzie również automatyczne przekierowywanie konsumenta na witrynę sklepową w dopasowanej do jego lokalizacji wersji językowej. Będzie to możliwe tylko wtedy, gdy wyrazi on na to zgodę. Czyli jeśli klient z Polski zechce zrobić zakupy np. na niemieckiej odsłonie portalu z ubraniami, to nie zostanie na siłę skierowany z powrotem na polską.
E-sprzedawca nadal będzie mógł utrzymać różne oferty (a zatem i ceny) dla klientów w różnych państwach UE, pod warunkiem że nie będzie przy tym nikogo dyskryminował geograficznie. Zasady te mają być stosowane zarówno przy nabywaniu dóbr konsumpcyjnych, jak i usług świadczonych lokalnie (np. biletów lotniczych czy wypożyczenia samochodu). Rozporządzenie nie dotyczy za to treści cyfrowych, czyli np. e-booków i gier.
Co ważne, na rynkach, na których sklepy internetowe nie prowadzą aktywnej sprzedaży (np. nie reklamują się), nie będą musiały zapewniać doręczeń. To klient będzie musiał znaleźć sobie firmę kurierską bądź odebrać towar osobiście.
Nowe regulacje zaczną obowiązywać po dziewięciu miesiącach od publikacji w dzienniku urzędowym UE.