Organizator przetargu nie może żądać od przedsiębiorców, by ci już na etapie składania ofert wskazywali podwykonawców, jakich zamierzają zatrudnić – uważa Urząd Zamówień Publicznych.
Od ponad roku przepisy o zamówieniach publicznych pozwalają, a w zasadzie nakazują zamawiającym, by ci żądali od firm nie tylko wskazania, jakie części zamówienia zamierzają powierzyć podwykonawcom, ale również podania, jakie konkretnie firmy będą je wykonywać. Niektórzy urzędnicy interpretują ten przepis bardzo rygorystycznie – ich zdaniem już na etapie składania ofert firmy powinny wskazać wszystkich podwykonawców, którym planują przekazać część prac. Problem w tym, że często jest to po prostu niemożliwe. Zwłaszcza teraz, gdy na rynku robót budowlanych obserwujemy niespotykany od dawna boom i firma, która dzisiaj mogłaby przyjąć zlecenie, jutro może już nie mieć mocy przerobowych. Tymczasem droższe przetargi ciągną się miesiącami.
– Niestety większość zamawiających nadal uważa, że niewskazanie wszystkich podwykonawców oznacza niezgodność ze specyfikacją istotnych warunków zamówienia i stanowi podstawę do odrzucenia ofert. Tak rygorystyczne podejście, w mojej ocenie, nie znajduje oparcia w przepisach – mówi Artur Wawryło, ekspert Centrum Obsługi Zamówień Publicznych.
Pozostało
85%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama