Klientów przyciągają niższymi cenami, a najemców atrakcyjnymi stawkami czynszu. Powodem jest nasycenie rynku. W niektórych ośrodkach, takich jak Wrocław czy Poznań, galerii jest tak dużo, że trudno znaleźć chętnych na lokale.
/>
Po Galerii Graffica w Rzeszowie, dwa kolejne centra handlowe w Polsce zamienią się w outlety. Mowa o Galerii Plaza w Krakowie oraz Centrum Handlowym Glinki w Bydgoszczy. To oznacza, że ceny w tych obiektach spadną. Outlety są znane z tego, że towary w nich są sprzedawane od 30 do 70 proc. taniej przez cały rok.
To nie koniec ekspansji. W planach jest budowa kolejnych czterech obiektów – w Krakowie, Bydgoszczy, Gliwicach i Toruniu. A także rozbudowa jednego w Szczecinie. Tym samym w najbliższych latach liczba outletów wzrośnie do 20. To znaczące przyspieszenie, bo przez ostatnich 15 lat powstało 14 centrów wyprzedażowych.
Sytuacja jest zatem odwrotna niż na rynku tradycyjnych galerii, gdzie inwestycje wyhamowują. – Obecnie powstaje 300–400 tys. mkw. nowoczesnej powierzchni handlowej. To dwa razy mniej niż kilka lat temu – komentuje Katarzyna Michnikowska z Colliers International, międzynarodowej agencji nieruchomości.
Powodem jest nasycenie rynku. W niektórych ośrodkach, takich jak Wrocław czy Poznań, galerii jest tak dużo, że trudno znaleźć chętnych na lokale. Sieci mają obawy, że sklepy będą sobie nawzajem odbierać klientów. Niemal każdego roku jakaś marka decyduje się wyjść z Polski. Nowe natomiast nie wchodzą już tak chętnie jak przed laty. Jak informuje Agata Czarnecka z CBRE, międzynarodowej agencji nieruchomości, kilka lat temu pojawiało się w Polsce średnio 30 marek rocznie. Dziś jest to ok. 10. To wszystko sprawia, że współczynnik pustostanów w zwykłych centrach handlowych wynosi 4,1 proc. To o 0,6 pkt proc. więcej niż w grudniu 2016 r. i o 1 pkt proc. więcej niż przed dwoma laty. – Przebranżowienie się to sposób na walkę z pustostanami – tłumaczy Katarzyna Michnikowska.
Carrefour Polska, właściciel i zarządca Centrum Handlowego Glinki w Bydgoszczy, tłumaczy, że decyzje o zmianie charakteru obiektu podjął, bo tego oczekiwali klienci. Ale też by zaistnieć jako pierwsza firma z takim obiektem na lokalnym rynku. – Dostrzegamy potencjał tego rodzaju obiektów – usłyszeliśmy w biurze prasowym Carrefour Polska.
W outletach chętnych na lokale nie brakuje. Szczególnie jeśli mają dobrą lokalizację. A takich, które powstają blisko centrów miast, przybywa. – Poziom wynajmu w naszych obiektach sięga 100 proc. – mówi Agnieszka Baczyńska z firmy Neinver, właściciela czterech outletów w Polsce. W tradycyjnych galeriach za 1 mkw. trzeba zapłacić od 25 do nawet 120 euro. W outletach jest to od 15 do 25 euro.
Najemcy garną się do outletów, ponieważ przychodzi do nich dużo klientów. – W ubiegłym roku nasze obiekty odwiedziło 15 mln klientów, co daje 10-proc. wzrost w skali roku. Sprzedaż zwiększyła się o 14 proc. Ta tendencja utrzymuje się od kilku lat. Ten rok, choć jeszcze się nie zakończył, również będzie udany – potwierdza Bożena Gierszewska-Mroziewicz z Neinveru.
Tradycyjne centra handlowe borykają się natomiast ze spadkiem obrotów. W 2015 r. sprzedaż 472 galerii wyniosła 126,8 mld zł. W ubiegłym roku 479 centrów wypracowało obrót na poziomie 114 mld zł.
Kiedy outlety przed 15 laty pojawiły się na naszym rynku, były kojarzone głównie z wybrakowanym towarem. Dziś są postrzegane jako obiekty gromadzące pod jednym dachem marki ze średniej i wyższej półki, ale oferujące towar po niższych cenach. Do tego wiele z nich upodabnia się do tradycyjnych centrów: powstają w nich place zabaw, kina dla dzieci, przestrzenie relaksu. – W Krakowie budujemy właśnie największą strefę restauracyjną w polskich outletach – dodaje Bożena Gierszewska-Mroziewicz.
Odwiedzamy outlety chętnie i zostawiamy tam coraz więcej pieniędzy – statystycznie od 100 do 300 zł, a w tradycyjnym centrum od 50 do 200 zł. To sprawia, że niektóre marki chcą w centrach wyprzedażowych otwierać także swoje regularne sklepy. Mowa np. o Rossmannie, ale i aptekach oraz hipermarketach sieciowych, jak np. Carrefour.