Ceny benzyny E95 i oleju napędowego wzrosły w ciągu ostatnich trzech miesięcy o 30 groszy na litrze. W ostatnim tygodniu września za litr oleju napędowego trzeba było zapłacić na krajowych stacjach średnio 4,38 zł, najwięcej od ponad czterech miesięcy.
Za paliwo płacimy 7-10 proc. więcej niż przed rokiem / Dziennik Gazeta Prawna
Cena litra 95-oktanowej benzyny podskoczyła do 4,62 zł. Jeszcze pod koniec czerwca obydwa rodzaje najpopularniejszego samochodowego paliwa były o ok. 30 groszy tańsze. Oznacza to, że rachunek za zatankowanie 50-litrowego zbiornika wzrósł w tym czasie o 15 zł.
– Ceny mogą pójść w górę jeszcze o kilkanaście groszy na litrze, ale to w dalszym ciągu będą poziomy, do których się przyzwyczailiśmy. Nie sądzę, żeby cena benzyny E95 miała przekroczyć 5 zł za litr – uważa dr Jacek Bogucki, analityk rynku paliw z firmy E-petrol.
Główny powodem wzrostu cen paliw jest drożejąca ropa. W zeszłym tygodniu za baryłkę gatunku Brent z dostawą w kolejnym miesiącu trzeba było zapłacić niemal 59 dol. Tak drogo na rynku w Londynie nie było od dwóch lat. Najpierw cenę surowca popchnęły w górę przechodzące nad Stanami Zjednoczonymi huragany, które ograniczyły wydobycie ropy w rejonie Zatoki Meksykańskiej. Skuteczniej też zaczęła działać Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC). W listopadzie zeszłego roku 14 państw członkowskich i 11 innych znaczących producentów surowca, w tym Rosja, uzgodniły, że ograniczą dostawy o 1,8 mln baryłek dziennie, czyli ok. 2 proc. globalnego zużycia. Po tej decyzji ceny wzrosły o ponad 10 proc., ale problem ze skuteczną egzekucją porozumienia sprawiły, że w czerwcu notowania ponownie spadły poniżej 50 dol. za baryłkę, tj. do poziomu, na którym znajdowały się pod koniec zeszłego roku. Dopiero decyzja Arabii Saudyjskiej, największego po Rosji producenta, o ograniczeniu eksportu spowodowała, że notowania znów zaczęły rosnąć. Dodatkowo na zeszłotygodniowym spotkaniu 12 sygnatariuszy porozumienia strony wstępnie uzgodniły, że wygasające w marcu ograniczenia zostaną przedłużone do końca przyszłego roku.
W ostatnich dniach do wzrostu cen przyczyniły się także groźby ze strony Turcji. Prezydent Recep Erdogan zapowiedział, że zamknie rurociągi, którymi ropa trafia na rynek z północnego Iraku, kontrolowanego przez Kurdów. To odpowiedź tureckiego przywódcy na zeszłotygodniowe referendum, w którym ponad 90 proc. mieszkańców tego regionu opowiedziało się za niepodległością. W piątek handel paliwami z irackim Kurdystanem wstrzymał Iran, który tak jak Turcja nie chce zaakceptować niepodległego kurdyjskiego państwa.
– 60 dol. za baryłkę ropy można sobie wyobrazić, ale 70–80 dol., tak jak wyobrażał sobie OPEC, wprowadzając ograniczenia w produkcji, jest bardzo mało prawdopodobne. Bo ropy w dalszym ciągu na rynku nie brakuje, duże są też jej zapasy – zwraca uwagę Bogucki.
Surowca jest sporo, bo wydobycie zwiększają Stany Zjednoczone, które w porozumieniu nie biorą udziału. Nie respektują go także wszyscy członkowie OPEC – dostawy regularnie zwiększa Libia, podobnie jak wracający na rynek po zniesieniu międzynarodowego embarga Iran.
Jeśli zdarzało się już w tym roku, że ceny ropy rosły, tak jak na przykład w lutym czy w lipcu, to ich wpływ na rachunki płacone na stacjach ograniczał zyskujący na wartości złoty. Jednak we wrześniu krajowa waluta straciła na wartości. Kurs dolara, w którym wyrażone są notowania ropy, poszedł w górę w ciągu miesiąca o 2,2 proc., dochodząc w zeszłym tygodniu do 3,68 zł. To najwyższe notowanie amerykańskiej waluty od połowy lipca. Cena baryłki po raz pierwszy od pięciu miesięcy przekroczyła 200 zł, podnosząc rachunki płacone na stacjach benzynowych. Z danych GUS wynika, że samochód użytkowany w gospodarstwach domowych, w zależności od rodzaju silnika, zużywa rocznie ok. 800 l benzyny lub 900 l oleju napędowego. Jeśli ceny na stacjach utrzymają się na obecnym poziomie do końca roku, to w skali 12 miesięcy rachunki przeciętnego użytkownika samochodu benzynowego wzrosną o 200 zł. Posiadacz auta z silnikiem Diesla wyda więcej o 250 zł. Łączne wydatki gospodarstw domowych na paliwo do samochodów, wliczając także LPG, będą wyższe niż przed rokiem o ok. 2,5 mld zł.