FTSE Russell uznała, że Polska to już nie wschodzący, a rozwinięty rynek. Nie zdecydował o tym wzrost gospodarczy, tylko względy formalne
/>
Informacja pojawiła się w piątek wieczorem. Firma FTSE Russell poinformowała, że we wrześniu przyszłego roku Polska jako pierwszy kraj z naszego regionu powiększy grono dojrzałych rynków. Nasza Giełda Papierów Wartościowych, dotychczas traktowana jako rynek wschodzący, znajdzie się w jednym koszyku z giełdami Stanów Zjednoczonych, Japonii, Niemiec czy Australii.
– Przekwalifikowanie Polski do rynków rozwiniętych to docenienie rozwoju gospodarki i rynku kapitałowego oraz ważny krok w jego rozwoju. Polska posiada wszystkie zalety rynków rozwiniętych, m.in. bezpieczeństwo obrotu i usług posttransakcyjnych oraz rozwiniętą infrastrukturę. GPW funkcjonuje w oparciu o nowoczesny system transakcyjny, a spółki notowane na giełdzie spełniają wysokie standardy w zakresie ładu korporacyjnego i komunikacyjnego. Dodatkowo dynamiczny rozwój polskiej gospodarki jest dobrym argumentem do inwestowania na naszym rynku przez globalnych inwestorów – stwierdził cytowany w komunikacie Marek Dietl, nowy prezes Giełdy Papierów Wartościowych.
FTSE Russell co pół roku dokonuje przeglądu swojej klasyfikacji, m.in. na podstawie ankiet kierowanych do międzynarodowych inwestorów. Odpowiadają oni na pytania o standardy obowiązujące na danym rynku, istniejącą infrastrukturę czy otoczenie regulacyjne. Poziom rozwoju gospodarczego danego kraju (uwzględniana jest ocena Banku Światowego dotycząca poziomu dochodu narodowego na mieszkańca) jest tylko jednym z kilkunastu branych pod uwagę elementów. Reszta dotyczy ściśle funkcjonowania rynku kapitałowego.
Tu zaś był w ostatnim czasie tylko jeden problem: Polska nie spełniała kryterium odpowiedniego funkcjonowania tzw. rachunków zbiorczych. W najnowszej ocenie to się zmieniło. Jednak bez żadnych działań po naszej stronie. „Europejskie regulacje rynków finansowych, których celem jest bezpieczeństwo aktywów inwestorów, doprowadziły do zwiększenia wykorzystania rachunków wydzielonych. W ten sposób nieefektywność modelu rachunków omnibusowych nie jest już uważana za znaczącą przeszkodę w reklasyfikacji do rynków rozwiniętych” – napisali autorzy analizy FTSE Russell.
Fundusze inwestycyjne na świecie mają zwykle ograniczenia dotyczące lokowania środków, np. w krajach o określonym ratingu czy właśnie na rynkach rozwiniętych czy wschodzących. Za rok, gdy Polska formalnie zyska wyższy status i znajdzie się w odpowiednich międzynarodowych indeksach, na naszą giełdę mogą napłynąć pieniądze, które wcześniej były zarezerwowane dla najbardziej rozwiniętych gospodarek. Towarzyszyć temu będzie jednak prawdopodobnie odpływ środków inwestorów nastawionych na rynki wschodzące. Udział naszych spółek w indeksach „rozwiniętych” będzie jeszcze mniejszy niż w tych, które obejmują tzw. emerging markets (w przypadku tych ostatnich nie przekracza 1 proc.), jednak na rynkach dojrzałych jest kilka razy więcej kapitału niż na wschodzących.
Innym liczącym się na świecie dostarczycielem indeksów jest firma MSCI. Ona nadal zalicza nasz kraj do emerging markets. Za rozwiniętą gospodarkę nie jesteśmy uznawani także przez międzynarodowe instytucje finansowe, jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, który powołano do wspierania transformacji gospodarek państw, które wyszły z komunizmu, wciąż angażuje się w nowe projekty w Polsce. W Czechach nie robi tego już od ponad 10 lat.