Legalnie działający przedsiębiorcy utyskują, że urzędnicy, choć mają skuteczne narzędzia do przeciwdziałania szarej strefie, to w niewystarczający sposób je wykorzystują.
Legalnie działający przedsiębiorcy utyskują, że urzędnicy, choć mają skuteczne narzędzia do przeciwdziałania szarej strefie, to w niewystarczający sposób je wykorzystują.
Biznes uważa, że jedno z najważniejszych narzędzi – i zarazem najbardziej kontrowersyjnych – ustawy o grach hazardowych w brzmieniu nadanym jej 1 lipca 2017 r. nie sprawdza się tak, jak powinno. Tym razem jednak problem nie w wadliwych przepisach, lecz w niewystarczającym zaangażowaniu urzędników Ministerstwa Finansów. Blokują oni domeny służące do oferowania nielegalnych gier zbyt rzadko.
Rzadkie aktualizacje
Nowelizacja ustawy o grach hazardowych (Dz. U. z 2017 r. poz. 88) jednoznacznie przesądziła, że oferowanie zakładów wzajemnych bez stosownego zezwolenia wydanego przez ministra finansów, jest zabronione. Co więcej, dowie się o tym każdy internauta, który wejdzie na stronę internetową podmiotu, który gry hazardowe oferuje, lecz zezwolenia nie ma. Od początku lipca obowiązuje bowiem regulacja zobowiązująca dostawców internetu do blokowania dostępu do domen wpisanych do rejestru oferujących gry hazardowe niezgodnie z ustawą. Po wejściu na stronę internetową, której domena jest wpisana do wykazu, internauta zostaje przekierowany na witrynę Ministerstwa Finansów. Znajduje się tam komunikat, że domena wykorzystywana była do nielegalnego oferowania zakładów.
Kluczowe więc jest to, czy rejestr prowadzony przez MF jest aktualny. I okazuje się, że jest z tym kłopot.
– Niestety lista portali w nim zawartych wciąż nie jest kompletna, a ponadto jest modyfikowana zdecydowanie zbyt rzadko – przekonuje Marta Kostka, prezes Stowarzyszenia Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich.
– Nasze stowarzyszenie oczekuje, że urzędnicy odpowiedzialni za obsługę rejestru będą weryfikowali i uzupełniali go na bieżąco. Obecnie – mimo że zawiera blisko 1000 domen – nie jest aktualizowany wystarczająco często, co najwyżej kilka razy w miesiącu – dodaje Kostka.
Od jednego z urzędników z Ministerstwa Finansów słyszymy jednak, że resort jest „co do zasady zadowolony z realizacji ustawowych uprawnień”. – Problem w tym, że chyba nikt się nie spodziewał, iż część tzw. nielegalnych bukmacherów zacznie aż tak kombinować – mówi.
Wiara w wygodę
Podmioty bez zezwolenia na prowadzenie działalności podzieliły się na trzy grupy. Najmniejsza z nich wystąpiła lub planuje w najbliższym czasie wystąpić do ministra finansów o zezwolenie. Większa – zakończyła działalność w Polsce, uznając, że nasz rynek nie jest dla nich wystarczająco dochodowy, by zmagać się z urzędnikami. Najwięcej firm jednak postanowiło ścigać się z urzędnikami. Gdy ci blokują im jedną domenę, gracze otrzymują od bukmachera kolejny adres, który umożliwi grę. Po zablokowaniu drugiego – pojawia się trzeci.
– Niestety można tak w nieskończoność. Pozostaje wiara, że jest to wystarczające utrudnienie dla graczy, którzy będą woleli wybrać legalnego bukmachera niż takiego, u którego aby zagrać, trzeba najpierw znaleźć aktualny adres internetowy – słyszymy w MF.
To mogą być jednak płonne nadzieje. Krytycy ustawy hazardowej zwracają uwagę na to, że ograniczanie szarej strefy nie powinno odbywać się przez wiele zakazów i ograniczeń, lecz za pomocą przyjaznego systemu podatkowego. Wystarczyłoby obniżyć daninę oraz uzależnić ją od wygranych, a nie obstawionych zakładów, a udałoby się wręcz zlikwidować nielegalny proceder. Dzięki temu do Skarbu Państwa nie wpłynęłoby wcale mniej pieniędzy, lecz nawet więcej. Teraz jest tak, że podmioty bez zezwolenia oferują wyższy kurs na obstawianie wydarzeń niż te z zezwoleniem (gdyż te ostatnie odprowadzają podatek od każdej transakcji).
Nadal występuje też deficyt informacyjny.
– Część operatorów telekomunikacyjnych wciąż nie jest świadoma ustawowego obowiązku blokowania witryn z rejestru. Służby powinny położyć większy nacisk na informowanie tych firm o nowych wymogach – twierdzi Marta Kostka.
W przeciwnym razie nawet w wypadku częstszego aktualizowania rejestru okaże się, że wiele domen pozwalających na niezgodną z polskim prawem grę jest bez trudu dostępnych.
Przepisy o blokowaniu domen budzą wątpliwości nie tylko praktyczne, lecz także teoretyczne. Zdaniem rzecznika praw obywatelskich mogą być niezgodne z konstytucją. Fundacja Panoptykon zwraca z kolei uwagę, że obejście blokady jest banalnie proste. Resort finansów przekonuje jednak, że nawet jeśli regulacje da się obejść, to większość graczy tego nie robi. Dlatego mimo drobnych mankamentów można mówić o sukcesie ustawodawcy.
70 domen zostało wpisanych do rejestru we wrześniu 2017 r.
250 mln zł na tyle służby MF szacują wzrost dochodu z podatku od gier w 2017 r. dzięki uszczelnieniu rynku zakładów wzajemnych
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama