Im dłużej działa nowe prawo, tym więcej luk się w nim objawia. Jest ich już tak dużo, że mogą owocować sporymi stratami po stronie budżetu i legalnej części biznesu.
Po niemal pół roku funkcjonowania nowej ustawy hazardowej widać, że nie ze wszystkim dała sobie radę. Zlikwidowała wysyp jednorękich bandytów i zablokowała większość nielegalnych serwisów z e-hazardem, ale wciąż działają quizomaty, loterie sportowe i nielegalne serwisy z pokerem.
– Trafiają do nas kolejne sygnały o obchodzeniu prawa. Resort finansów nie bardzo wie, jak z tym walczyć. Chodzi głównie o quizomaty i dziury w rejestrze domen zakazanych – mówi poseł Kukiz’15 Tomasz Rzymowski. Razem z klubowym kolegą Bartoszem Jóźwiakiem kilka dni temu wysłał w tych spawach dwie interpelacje. Posłowie pytają Ministra Finansów między innymi o to, „czy na skutek braku wprowadzenia przepisów przejściowych Skarb Państwa mógłby być narażony na potężne straty”. Oraz „czy na skutek braku tych przepisów możliwe są wcześniejsze rozwiązania procesów sądowych za nielegalne posiadanie automatów”, a także „jakie są dotychczasowe koszty związane z wprowadzeniem monopolu państwowego w branży hazardowej”.
– Większość przepisów ustawy weszła w życie szybko i uczestnicy rynku nie zdążyli się do nich przygotować. Zachodzi obawa, że mogą użyć tego argumentu w procesach przed sądami, choćby o skonfiskowane automaty. Ale problemem jest także to, że równolegle rozwijają się alternatywne formy zarabiania na hazardzie – podkreśla Rzymowski.
Ustawa zdelegalizowała automaty o niskich wygranych i objęła je monopolem państwowym, czyli oferować ma je tylko Totalizator Sportowy. Ale w najlepszym przypadku zacznie to robić pod koniec roku i początkowo tylko w wymiarze kilkudziesięciu maszyn.
– Jako że rynek nie znosi próżni, to w miejsce jednorękich zaczęły się pojawiać nowe urządzenia. Ile ich jest, nie mam pojęcia. I wątpię, by ktoś wiedział – mówi Stanisław Matuszewski, prezes Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych. W sposobie działania quizomat niewiele różni się od klasycznych jednorękich. Na ekranie są przesuwające się owoce, które muszą się ułożyć w jednym rzędzie. Jedyna różnica: wcześniej trzeba odpowiedzieć na jakieś quizowe pytanie. Krajowa Administracja Skarbowa konfiskuje także te automaty. Ale i tak nie ma problemu, by kupić je na Allegro, gdzie opisywane są jako „jedyne legalne automaty”. Choć sprzedawcy dodają zapobiegawczo w opisach: „Oferta skierowana jest tylko i wyłącznie dla osób chcących otworzyć swój własny salon Konkursu Wiedzy Powszechnej”.
Oficjalna cena z Allegro – milion złotych za automat – to tylko przykrywka. W rzeczywistości sprzedawcy zaproponowali nam je w cenach od 9 tys. za sztukę. I nawet sądy mają wątpliowści, co do ich legalności. Branża ochoczo chwali się orzeczeniami nakazującymi zwrócić quizomaty właścicielom.
Podobnie nie do końca jasna jest sytuacja tzw. loterii sportowych. – Grają przeciwko sobie wirtualne, komputerowe drużyny. To nie tak, jak w bukmacherce obstawianie wyniku zależnego od umiejętności sportowych. Decyduje wynik losowy. A mimo wszystko oferują je osoby z koncesjami – skarży się ekspert współpracujący z bukmacherami, którzy zostali zdelegalizowani, a następnie wystąpili kilka miesięcy temu o koncesje w Polsce i nie mogą doczekać się decyzji MF. Teraz zastanawiają się, czy nie skarżyć Polski za to, że dopuszcza do takich podwójnych standardów.
Zresztą to niejedyna luka w hazardzie online. Najgłośniejszą w branży jest ta dotycząca pokera. W rejestrze domen zakazanych, obejmującym już ponad 900 adresów WWW, jest wpisany największy serwis oferujący taką usługę, czyli Pokerstars. Ale wystarczyło, że serwis dodał do adresu cyfry 01, by nadal hulać w polskiej sieci.
MF nie odpowiedziało na nasze pytania dotyczące szacunków, jakie są ewentualne straty budżetu z powodu takich prawnych luk.
Od hazardu do sponsoringu
30 mln zł – tyle w polski sport zainwestują w tym roku rodzimi bukmacherzy. Szacunki takie podała firma forBET. To oznacza, że branża stanie się drugim największym, po państwowych spółkach, sponsorem klubów i zawodników. Wartość rynku sponsoringu sportowego w Polsce wynosi ok. 800 mln zł rocznie. Spółki Skarbu Państwa odpowiadają za jedną czwartą tej kwoty. Pozostała część to inwestycje prywatnych przedsiębiorców. W tym – od niedawna – na większą skalę bukmacherów. „W przeszłości operatorzy zakładów wzajemnych wspierali zarówno kluby, jak i rozgrywki ligowe. Niestety ograniczenia prawne wprowadzone w 2009 r. zmusiły większość firm do wycofania się z umów. – Cieszymy się, że ostatnia nowelizacja ustawy hazardowej ponownie otworzyła przed legalnymi bukmacherami możliwość powrotu do najlepszych praktyk marketingowych – stwierdził Piotr Sienkiewicz z forBET.