"UE wprowadziła środki antydumpingowe o charakterze tymczasowym wobec chińskiego importu wyrobów ze stali odpornej na korozję. Poziom (ceł) to 28,5 proc. To pokazuje kolejny raz, jak UE wykorzystuje środki obrony celnej do tego, by (..) dbać o europejski sektor stalowy" - powiedziała w piątek rzeczniczka KE Mina Andreewa.
To już kolejna decyzja KE w sprawie dotowanej chińskiej stali, która zalewa europejski rynek. W maju UE nałożyła cła na rury bez szwu produkcji chińskiej. Były one sprzedawane do Europy po cenach dumpingowych. Chiński eksport tych produktów został obłożony cłami w wysokości od 29,2 proc. do 54,9 proc.
Na początku maja przedstawiciele państw unijnych porozumieli się w sprawie nowej metodologii, która ma pomóc "28" lepiej walczyć z dumpingiem stosowanym m.in. w przemyśle stalowym przez Chiny. Chodzi o ubiegłoroczny projekt KE w kwestii sposobu obliczania marginesów dumpingu, który będzie się odnosił do wszystkich krajów Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Propozycja KE wiązała się z wygaśnięciem w połowie grudnia 2016 roku części Protokołu Akcesji Chin do WTO, co oznaczało konieczność uznania tego kraju za gospodarkę rynkową. W związku z tym UE oraz inni członkowie WTO nie mogą teoretycznie stosować korzystnego dla nich mechanizmu obliczania ceł w postępowaniach antydumpingowych przeciwko Pekinowi.
Sprawa była bardzo trudna dla Brukseli, która z jednej strony chciała przestrzegać zobowiązań prawnych wobec Chin, a z drugiej chciała móc skutecznie odpowiedzieć na zagrożenie dla europejskiego przemysłu, które wiąże się z napływem do UE dotowanych produktów, zwłaszcza stali.
Zgodnie z zasadami WTO Unia może nakładać cła antydumpingowe, jeśli wszczęte wcześniej dochodzenie wykaże, że faktycznie na jej rynek wprowadzano po zaniżonych cenach produkty ze szkodą dla przemysłu unijnego.
W standardowej procedurze dumping oblicza się przez porównanie ceny eksportowej danego produktu przywożonego do UE z cenami krajowymi lub z kosztami wytworzenia produktu w kraju wywozu. Nie dotyczyło to jednak Chin, które nie były uznawane za gospodarkę rynkową, bo zaniżają koszty produkcji przez interwencje państwowe.
W takim przypadku, aby móc obliczyć, jakie powinno być cło antydumpingowe, UE jako punkt odniesienia brała nie ceny z Chin, lecz dane z innego kraju o gospodarce rynkowej. Przykładowo w przypadku paneli słonecznych porównywano cenę, po jakiej eksportowały Chiny, z ceną na rynku Korei Południowej. W praktyce zastosowanie tej zasady kraju analogicznego dawało UE możliwość nałożenia na chińskie towary wyższych ceł.
Porozumienie państw członkowskich UE otworzyło drogę do rozpoczęcia rozmów nad finalnym kształtem regulacji z Parlamentem Europejskim. Wcześniej jednak europosłowie muszą przyjąć swój mandat do rozmów.