Podczas INFORum Gospodarczego, które DGP zorganizowało we współpracy z organizacjami biznesu i instytucjami wspierającymi w ramach Forum Samorządowego w Zakopanem, rozmawialiśmy w gronie praktyków i ekspertów o tym, jak wygląda i jak może wyglądać patriotyzm gospodarczy – zwłaszcza w odniesieniu do państw trzecich, takich jak Chiny. Mówiliśmy o praktycznym zastosowaniu patriotyzmu gospodarczego w przetargach publicznych oraz w spółkach Skarbu Państwa, a także wśród 30 mln polskich konsumentów.
Polski rząd wobec nieuczciwej konkurencji
Michał Lipiński, dyrektor konkursu „Teraz Polska”, przypomniał, że realia, w których funkcjonują polskie firmy oraz ich produkty, są diametralnie inne niż na starcie konkursu na początku lat 90. – Gospodarka europejska zmaga się z coraz silniejszą globalną konkurencją ze strony szczególnie Chin. Aby utrzymać dynamiczny rozwój, Polska musi postawić na dwa filary: badania i rozwój oraz innowacyjność – mówił Michał Lipiński, przypominając, że dziś na B+R przeznaczamy 1,4–1,5 proc. PKB, ponad dwa razy mniej niż Niemcy czy Korea Płd.
– Współpraca nauki z biznesem jest kluczowa, by powstawały innowacyjne produkty o wysokiej wartości dodanej. Konieczne jest także radykalne unowocześnienie firm – dodał ekspert i przypomniał, że Polska ma jedną z niższych produktywności wśród pracowników w całej UE, co negatywnie wpływa na konkurencyjność biznesów. Zaznaczył, że wsparcie państwa jest potrzebne, ale nie może oznaczać szkodliwego protekcjonizmu.
Jacek Kołodziejczyk, prezes EUBaby – Związku Pracodawców Producentów Wózków Dziecięcych i Komponentów, zauważył, że są już w Polsce bardzo innowacyjni rodzimi przedsiębiorcy, tworzący produkty najwyższej światowej klasy. Problem w tym, że muszą się mierzyć z nieuczciwą konkurencją. Tak jest w sektorze wózków i fotelików dziecięcych.
W Europie rodzą się co roku 4 mln dzieci. Około jednej trzeciej rodziców kupuje nowe wózki. – Pochodzą one z dwóch źródeł: z Chin lub z Częstochowy i okolic. – Częstochowa jest ostatnim w Europie bastionem producentów wózków dziecięcych. Zawdzięcza to ponad 100-letniej tradycji budowania ekosystemu. Co istotne dla Europy, w której tyle mówi się o odbudowie przemysłu i niezależności gospodarczej, mamy pełny łańcuch dostaw, a badania rozwojowe w tym łańcuchu zostały wsparte funduszami europejskimi – opisywał Jacek Kołodziejczyk.
Podkreślił, że ośrodek częstochowski przeżył rozkwit w pandemii, kiedy pozrywały się łańcuchy dostaw z Azji i wszyscy w Europie docenili zalety posiadania własnego przemysłu. Dzisiaj jednak narasta problem, ponieważ konsumenci zapomnieli o pandemii, co wykorzystują Chiny – agresywnie subsydiując eksport i dopłacając do produkcji. Co istotne, europejski producent musi sprostać wyśrubowanym normom jakości materiałów i całego produktu, a chiński dostawca tylko składa oświadczenie, że spełnia normy.
– Chiński producent nie płaci składki zdrowotnej, emerytalnej ani za L-4, a jeszcze państwo pokrywa mu 95 proc. kosztów udziału w kluczowych targach w Kolonii, we Frankfurcie, w Kalifornii, w tym kosztów transportu wózków drogą lotniczą, co jest niesamowicie drogie. W efekcie koszt produkcji wózka w Chinach to ok. 140 dol., a w Polsce – dwa razy więcej. Zarazem cło na chińskie wózki wynosi w UE symboliczne 2,7 proc., a na foteliki dziecięce okrągłe zero – wyliczał Jacek Kołodziejczyk.
EUBaby skierowało do Komisji Europejskiej skargę na subsydia i po sugestii komisji planuje złożenie wniosku o wprowadzenie ceł antydumpingowych. Ale obrona Częstochowy trwa już od dwóch lat, a europejskie firmy są wyniszczane. – Pilnie potrzebne jest zdecydowane wsparcie polskiego rządu w Brukseli, aby KE skutecznie rozwiązała ten problem już – apeluje prezes EUBaby.
Sprawa jest niezwykle ważna także dla unijnych konsumentów. Chińczycy przejmują europejskie firmy i marki albo zakładają w UE spółki, po czym – bazując na ich renomie – sprzedają towary jako niemieckie czy polskie, chociaż cała produkcja odbywa się w Chinach. Konsument ma trudności z ustaleniem, gdzie powstał towar: informacja widnieje tylko na opakowaniu; w e-commerce w ogóle nie da się sprawdzić kraju producenta.
Doktor inżynier Piotr Kisielewski, prezes firmy Kisielewski, produkującej duże (od 5 do 100 t) silniki elektryczne, w pełni potwierdził słowa przedmówcy. Podkreślił, że znaczące inwestycje w badania i rozwój umożliwiły jego przedsiębiorstwu stworzenie bardzo innowacyjnych produktów. Ich odbiorcami są m.in. spółki Skarbu Państwa, takie jak KGHM. – Ale tu też weszła nieuczciwa konkurencja z Chin. Przejęła firmę w Polsce i zaoferowała KGHM silniki w niższej cenie. Są to silniki w całości produkowane w Chinach. Kiedy ujrzeliśmy pierwsze dostarczone urządzenie, zdumieliśmy się, bo jest ono identyczne jak nasz innowacyjny produkt. Co gorsza, wybór Chińczyków wymaga dopuszczenia ich do tajemnic strategicznego polskiego zakładu, co w obecnej sytuacji geopolitycznej wydaje się ryzykowne – mówił Piotr Kisielewski, apelując o więcej troski o bezpieczeństwo i ochronę know-how.
Patriotyzm biznesu i konsumentów
Jarosław Bełdowski, pierwszy wiceprezes Kredobanku, podkreślał, że polscy przedsiębiorcy działający na zagranicznych rynkach często – w imię źle rozumianych oszczędności – nie korzystają z usług polskich instytucji, w tym banków. Zdarza się, że polski przedsiębiorca wybiera w Ukrainie bank ukraiński, a do Kredobanku zwraca się po pomoc, kiedy natrafi na problemy. Tymczasem działanie firm w rodzimym ekosystemie ma ogromne znaczenie gospodarcze. Rozumieją to firmy niemieckie, które co do zasady korzystają z usług banków niemieckich, czy też francuskie korzystające z usług francuskich itd.
Profesor Marek Rocki ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie zwrócił uwagę na rolę kapitału intelektualnego, obejmującego kapitał ludzki (wykształcenie obywateli), strukturalny (system edukacji i innowacji), społeczny (normy zaufania) oraz relacyjny (wizerunek kraju). Polska w badaniach na tle Europy wypadała dotąd słabo, m.in. z powodu kiepskich kompetencji matematycznych i niechęci do podnoszenia kwalifikacji. – Z raportu prezentowanego na ostatnim Forum Ekonomicznym przez rektorów pięciu państwowych uczelni ekonomicznych wynika, że zwiększenie nakładów na badania i rozwój o 1 pkt proc. powoduje wzrost PKB o 8–13 pkt. proc. W uczelniach i ich współpracy z biznesem jest potencjał rozwoju, pojawiają się innowacyjne produkty, ale my musimy w nie uwierzyć najpierw jako polscy konsumenci i zamawiający – podkreślił profesor.
Michał Lipiński zauważył, że gospodarstwa domowe w Polsce wydały na zakupy w 2024 r. blisko 830 mld zł. Gdyby tylko o 1 proc. zwiększyły udział rodzimych produktów w zakupach, rodzimy biznes dostałby ekstra 6 mld zł. Ta kwota daje w gospodarce efekt mnożnikowy, co napędza inwestycje i tworzy miejsca pracy – mówił, apelując o edukację konsumentów i instytucji zamawiających. Jednoznacznie wsparł przedsiębiorców domagających się stworzenia mechanizmów chroniących rynek przed nieuczciwą konkurencją.
EUBaby postuluje:
• cła na chińskie wózki dziecięce adekwatne do wsparcia udzielanego przez chińskie państwo tamtejszym producentom,
• obowiązek weryfikacji jakości importowanych produktów przez atestowane europejskie instytucje,
• zmianę definicji producenta (aby europejskim pochodzeniem mogli się szczycić tylko ci, którzy naprawdę tutaj produkują),
• wyraźne oznakowanie produktów pod kątem miejsca ich wytworzenia,
• wprowadzenie w e-commerce wymogu identyfikacji pochodzenia produktu oraz możliwości wyszukiwania towarów pod katem miejsca produkcji.