Jak te możliwości zamienić w powtarzalną ścieżkę, dyskutowano podczas panelu „Od naukowca do jednorożca. Jak budować skuteczną strategię wzrostu start–upów deep tech w Polsce?” w ramach I Narodowego Kongresu Nauka dla Biznesu.

Deep tech to nie tylko technologia

Panel, którego patronem było Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT), moderowała dr Agata Wancio, zastępca dyrektora Departamentu Innowacji i Polityki Przemysłowej w tym resorcie. Na scenie zasiedli dr inż. Adam Piotrowski, prezes VIGO Photonics S.A., dr Andrzej Poszewiecki, wiceprezes zarządu Univentum Labs – spółki celowej Uniwersytetu Gdańskiego (UG), Aleksander Mokrzycki, wiceprezes zarządu PFR Ventures, Magdalena Jabłońska, prezes Fundacji Przedsiębiorczości Technologicznej oraz dr hab. inż. Łukasz Sterczewski z Politechniki Wrocławskiej.

– Nie ma dużego ekosystemu innowacji ani innowacyjnej gospodarki bez silnej nauki – podkreśliła dr Agata Wancio. To właśnie w laboratoriach, na uczelniach i w ośrodkach badawczych powstaje wiedza i technologia, które mogą stać się paliwem dla firm deep tech, zdolnych do globalnego wzrostu. W Polsce, jak zauważyła, segment takich start-upów wciąż jest niewielki na tle całego ekosystemu, ale mamy znakomite zespoły badawcze, infrastrukturę akademicką i rosnące źródła finansowania.



Naukowiec kontra ściana rynku: brak sprzężenia zwrotnego

Łukasz Sterczewski wskazał na brak dojrzałego krajowego popytu na przełomowe technologie oraz wynikające z tego słabe sprzężenie zwrotne z rynkiem.

– Częstym problemem w naukach podstawowych i stosowanych jest to, że naukowcy sami wymyślają sobie problemy. Dopiero później zderzają się z brutalną ścianą rzeczywistości. Okazuje się, że rynek tego po prostu nie potrzebuje – mówił.

Jego zdaniem kluczowe jest stworzenie mechanizmów wczesnej weryfikacji pomysłów. Drugą barierą jest chroniczne niedofinansowanie i rozproszenie wysiłków badawczych. Sterczewski postulował zdefiniowanie kilku strategicznych obszarów i technologii, na które państwo świadomie stawia, oraz budowanie wokół nich skoncentrowanych kompetencji zamiast plasowania zasobów po całym systemie.– Gdyby młody człowiek wchodził w system, w którym widać jasno zarysowane priorytety, istnieją zespoły i infrastruktura wokół kluczowych technologii, a rynek wysyła czytelne sygnały, wiele barier pokonywałby niejako „przy okazji” – podsumował.

VC widzi najpierw spółkę i zespół, dopiero potem technologię

Perspektywę inwestorów przedstawił Aleksander Mokrzycki. PFR Ventures pełni rolę funduszu funduszy, czyli inwestuje w fundusze venture capital (wysokiego ryzyka).– Największe niezrozumienie polega na tym, że wielu naukowców zakłada, iż fundusz venture capital będzie finansował badania. Tymczasem fundusz może zainwestować tylko w spółkę, osobny byt prawny, z zespołem, który weźmie odpowiedzialność za rozwój technologii i przejście całej drogi od prototypu po rynek – tłumaczył.

Jak mówił, pierwszy krok, a więc przeniesienie wyników z uczelni do spółki,jest sam w sobie trudny, a system nie zawsze pomaga. Na najwcześniejszych etapach ryzyko technologiczne jest zazwyczaj finansowane z grantów i dotacji. Dopiero gdy ryzyko osiągnięcia podstawowych parametrów technologii jest mniejsze, pojawia się miejsce na fundusz venture capital.

Magdalena Jabłońska od lat pracuje z naukowcami, którzy stają się założycielami start-upów. Przywołała rozmowy z zagranicznymi inwestorami, którzy wskazywali, że w polskich zespołach deep tech często brakuje kompetencji biznesowych, otwartości na partnerstwo z inwestorem i myślenia od początku o rynku globalnym. Dodatkowym wyzwaniem jest niewielki rynek wewnętrzny dla wielu zaawansowanych technologii.

Spółka celowa: między uczelnią, naukowcem a inwestorem

Dr Andrzej Poszewiecki opowiadał o praktyce budowania spółek spin-off przy uczelni. Wspomniał o najnowszym sukcesie: inwestycji sięgającej 10 mln zł w biotechnologiczną spółkę Waxina, rozwijającą się jako spin-off UG. W rundzie wzięły udział zarówno fundusz zarządzany przez PFR Ventures, jak i inwestorzy prywatni. Uczelnia, badacze i spółka celowa są udziałowcami tej firmy.

Poszewiecki przywołał także wyniki badań ogólnopolskiego projektu poświęconego spółkom celowym. Okazało się, że formalnie w Polsce jest ich około 240, ale operacyjnie działa mniej więcej połowa. – Bariery są bardzo realne, niejasne regulacje, spory o własność intelektualną, brak wsparcia, a czasem wręcz nieufność wobec spółek – wyliczał.

Czy fundusze rozumieją ryzyko technologiczne

Pytanie o to, czy polskie fundusze venture capital rozumieją ryzyko technologiczne i potrafią z nim pracować, wróciło do Aleksandra Mokrzyckiego. Wyjaśniał, że każdy fundusz potrzebuje dwóch rodzajów kompetencji.

Pierwsza grupa to kompetencje uniwersalne: umiejętność znajdowania ciekawych projektów, prowadzenia negocjacji, zamykania transakcji, a później wspierania spółki po inwestycji. Druga to wyspecjalizowane, niezbędne w trudno dostępnych, bardzo konkurencyjnych branżach, takich właśnie jak deep tech. Mokrzycki podkreślił też, że dla uczelni kluczowa jest standaryzacja modeli komercjalizacji – jasne, powtarzalne zasady przenoszenia technologii do spółek, które z jednej strony będą atrakcyjne dla inwestorów, a z drugiej zmniejszą osobiste ryzyko władz uczelni funkcjonujących w reżimie ustawy o finansach publicznych.– Proces komercjalizacji musi być prostszy i mniej obarczony ryzykiem – podkreślał.

Deep tech jako narzędzie suwerenności technologicznej

Adam Piotrowski spojrzał na temat z perspektywy kilkudziesięciu lat historii własnej firmy, która wyrosła z polskiej nauki i stała się rozpoznawalnym na świecie producentem zaawansowanych detektorów podczerwieni.
– Kiedy mówimy o deep tech, nie mówimy o modnej dziś sztucznej inteligencji. Mówimy o tym, co stało za rewolucją półprzewodnikową w latach 80. czy za rozwojem przetwarzania danych w latach 90. To praca nad fundamentami, która trwa dekadami, zanim zaczną się pojawiać spektakularne zyski – zaznaczył.

Zwrócił uwagę, że żyjemy w czasach globalnych napięć, w których ryzyko przerwania łańcuchów dostaw – czy to w elektronice, farmacji, czy energetyce – jest bardzo realne. Deep tech jest w jego ocenie narzędziem budowania suwerenności technologicznej: pozwala rozumieć materiały i procesy „od atomów”, a w konsekwencji tworzyć własne, niezależne rozwiązania.– Jeśli nie zbudujemy własnej polityki technologicznej, własnych funduszy inwestujących długoterminowo w deep tech, będziemy skazani na import kluczowych technologii. A za nimi idą nie tylko pieniądze, ale i zależności – ostrzegał.

Na przykładzie VIGO Photonics pokazał, że rozwój firmy deep tech to ciągły proces. Pierwszy kluczowy klient jest ważny, ale jeszcze ważniejszy jest długofalowy popyt krajowy.– Mamy ogromny potencjalny rynek wewnętrzny: obronność, zdrowie, energetykę. To są dziesiątki miliardów złotych rocznie. Pytanie, czy potrafimy połączyć ten popyt z naszymi technologiami, zamiast automatycznie importować gotowe rozwiązania – mówił.

Własność intelektualna i wzorce z USA oraz Litwy

Do kwestii własności intelektualnej i inspiracji płynących z zagranicy wrócił Łukasz Sterczewski. Jego zdaniem jednym z kluczowych elementów jest profesjonalny wywiad technologiczny – czyli stałe monitorowanie światowych trendów, rozwiązań i zapotrzebowania, prowadzone przez kompetentnych ludzi na styku nauki i rynku. Taki system ma nie tylko motywować naukowców do podejmowania tematów istotnych dla gospodarki, ale też „wyciągać” z uczelni pomysły, które mogłyby pozostać niezauważone. Sterczewski wskazał dwa modele, które mogą być inspiracją. Pierwszy, amerykański, oparty o agencję DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency, finansuje przełomowe projekty obronne – red.). Tam państwo definiuje strategiczne wyzwania, a wiodące ośrodki naukowe konkurują o ich realizację. Drugi przykład to litewska dolina fotoniczna: przez trzy-cztery dekady konsekwentnie budowano tam klaster firm i instytucji wokół technologii fotonicznych. Z czasem z tego ekosystemu zaczęły wyrastać kolejne start-upy akademickie, które dziś z sukcesem konkurują globalnie.

– Z wypowiedzi wszystkich wyłania się jeden mocny wniosek: komercjalizacja wyników badań nie może być dodatkiem, tylko integralnym elementem misji uczelni i całego systemu nauki – podsumowała Agata Wancio. – Tylko wtedy ścieżka od naukowca do jednorożca (firma warta miliard – red.) przestanie być wyjątkiem, a stanie się powtarzalnym elementem polskiego ekosystemu deep tech.