Moderatorem panelu był prof. dr hab. Krzysztof Jóźwiak, dyrektor Narodowego Centrum Nauki (NCN), który podkreślił, że badania podstawowe – nazywane fundamentalnymi – są pierwszym ogniwem całego łańcucha badań i innowacji. Zwrócił uwagę, że Polska przechodzi stopniowo na model gospodarki opartej na wiedzy i rodzimych innowacjach, a pomysły na nie rodzą się w krajach, które inwestują w naukę fundamentalną. To z nich wyrastają technologie i rozwiązania, które po latach trafiają do przemysłu i społeczeństwa – zaznaczył.
Jako przykład podał spektakularny rozwój sztucznej inteligencji i dużych modeli językowych. Dzisiejsze narzędzia, które zmieniają sposób pracy w niemal każdej branży, są efektem ok. 50 lat badań nad sieciami neuronowymi i uczeniem maszynowym. Przez większość tego czasu były to naukowe eksperymenty bez oczywistych zastosowań.
Społeczeństwo też ma naukę w DNA
Prof. dr hab. Arkadiusz Wójs, rektor Politechniki Wrocławskiej, przypomniał, że największy wpływ na nasze życie mają często wielkie idee, niekoniecznie od razu przekładane np. na urządzenia. Wymienił takie koncepcje jak nadprzewodnictwo, promieniotwórczość, nowe materiały (np. grafen) czy sama teoria kwantowa, ale też pojęcia „energia”, „informacja” czy wreszcie „pieniądz”. Zwrócił uwagę, że najbogatsze i najbezpieczniejsze kraje świata łączy jedno: bardzo silne politechniki, w których równolegle prowadzi się zaawansowane badania podstawowe z matematyki, fizyki, chemii czy biologii.
Z perspektywy władz uczelni, kluczowe jest nie tylko rozwijanie badań, ale i kształcenie ludzi zakorzenionych w naukach fundamentalnych, którzy później trafią do gospodarki.
– Naszym zadaniem jest nie tylko tworzenie idei, lecz także wypuszczanie w świat ludzi, którzy potrafią te idee rozwijać i wykorzystywać – podkreślił. Szczególną rolę przypisał szkołom doktorskim. W jego opinii polska nauka potrzebuje odmłodzenia: więcej doktorantów i młodych badaczy, którzy są gotowi uczyć się nowych rzeczy, atakować nowe dziedziny i przenosić wiedzę poza mury uczelni.
Od terapii cyfrowych po szczepionki mRNA
Perspektywę nauk społecznych prezentowała prof. dr hab. Małgorzata Kossowska, kierowniczka Zakładu Psychologii Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Opowiedziała ona, jak badania nad rozwojem funkcji poznawczych i neuroplastycznością mózgu doprowadziły do powstania cyfrowych terapii.
O jeszcze innym przykładzie spektakularnego przejścia od badań podstawowych do przełomu opowiedział prof. dr hab. Jacek Jemielity, dyrektor Centrum Nowych Technologii Uniwersytetu Warszawskiego (UW) i prezes ExploRNA Therapeutics. Przywołał historię magnetycznego rezonansu jądrowego (NMR).
– Kiedy tę metodę odkrywano, wyglądało to jak nieco egzotyczny eksperyment fizyczny. Dziś NMR jest podstawowym narzędziem do badania struktur związków chemicznych, a w wersji medycznej, jednym z filarów diagnostyki obrazowej – mówił. Jeszcze mocniejszym przykładem są szczepionki mRNA przeciwko COVID–19.
– Powstały w rok, ale stało się tak dlatego, że przez trzy dekady budowaliśmy fundament: poznawaliśmy strukturę RNA, opracowywaliśmy metody jego modyfikacji, badaliśmy mechanizmy odporności. Cywilizacja była po prostu gotowa – podkreślił. Jego zdaniem pandemia pokazała pełną moc badań fundamentalnych, choć społeczeństwo i politycy zbyt szybko o tej lekcji zapomnieli.
Technologie kwantowe, baterie i sensory glukozy
Dr hab. Magdalena Stobińska, prof. UW, kierowniczka Grupy Badawczej Kwantowych Technologii Informacyjnych „QCAT” na Uniwersytecie Warszawskim, pokazała, jak wiedza z zakresu mechaniki kwantowej przechodzi w nowe technologie. Wskazała, że najbardziej znanym – choć wciąż ryzykownym – kierunkiem jest komputer kwantowy.
– To obszar, w którym jeszcze nie wiemy dokładnie, jakie konkretnie korzyści uda się osiągnąć, ale mamy coraz mocniejsze przesłanki, że pewne klasy obliczeń będą tam możliwe szybciej lub w ogóle po raz pierwszy – wyjaśniła.
Zwróciła jednak uwagę, że są obszary dużo bardziej zaawansowane wdrożeniowo. Pierwszy to komunikacja i kryptografia kwantowa, wzmacniająca istniejące systemy szyfrowania poprzez bezpieczną wymianę kluczy kryptograficznych. Drugi, dynamicznie rozwijający się obszar to kwantowo wzmacniane pomiary – dokładniejsze czujniki i systemy obrazowania, które mogą poprawić ochronę infrastruktury krytycznej, poszerzyć możliwości diagnostyki medycznej czy badań biologicznych.
– Faktem jest, że globalny biznes już w to wszedł. Giganci technologiczni, firmy konsultingowe i koncerny przemysłowe otworzyły własne działy badań i rozwoju w technologiach kwantowych. To najlepszy dowód, że inwestycja w badania fundamentalne zwraca się również gospodarczo – dodała.
Prof. dr hab. inż. Krzysztof Fic z Instytutu Chemii i Elektrochemii Technicznej Politechniki Poznańskiej skupił się na przykładach z własnej dziedziny: systemach magazynowania i konwersji energii. Przypomniał, że dzisiejsze akumulatory litowo-jonowe, które zasilają smartfony i laptopy, narodziły się z badań nad procesami interkalacji w materiałach elektrodowych.
– W Europie w latach 70. i 80. uznano, że to ślepa uliczka, rezygnowano z patentów i dalszych badań. Dopiero w Japonii połączono te idee z innymi wynikami i stworzono ogniwo, które zrewolucjonizowało elektronikę – mówił.
Drugim przykładem były elektrochemiczne sensory glukozy. Droga od laboratoryjnych badań nad elektrodami i metodami elektroanalitycznymi do niewielkich sensorów naklejanych na skórę, które przesyłają dane o poziomie glukozy do telefonu, zajęła kilkadziesiąt lat. – To namacalny dowód na to, że badania fundamentalne są inwestycją, a nie kosztem – podkreślił.
Co przeszkadza w transferze wiedzy
Prof. Kossowska zwróciła uwagę na sytuację nauk społecznych i humanistycznych.
– Pandemia pokazała boleśnie, że bez wiedzy o ludzkich zachowaniach nawet najlepsze szczepionki mogą leżeć w magazynach – przypomniała.
To właśnie badania nad postawami, zaufaniem, dezinformacją czy sposobami komunikacji pomagają projektować skuteczne polityki zdrowotne, edukacyjne czy bezpieczeństwa.Mimo to, opinie ekspertów z tych dziedzin są wciąż zbyt często traktowane jak publicystyka, a nie twarda wiedza, którą należy włączyć do projektowania polityk publicznych. Dodatkowo, naukowcy społeczni, podobnie jak pozostali, są oceniani głównie przez pryzmat liczby publikacji, a nie jakości interwencji czy skuteczności rozwiązań.
Prof. Fic wskazał z kolei na brak zaufania do naukowców w systemie finansowania badań.
– Często mam wrażenie, że domyślne założenie brzmi: naukowiec chce źle wydać publiczne pieniądze, a instytucje muszą go przed tym powstrzymać – powiedział.
W jego ocenie prowadzi to do defensywnych zachowań, rezygnacji z ambitniejszych projektów i „ucieczki” części badaczy do sektora prywatnego, gdzie pracują nad tymi samymi problemami, ale już poza systemem publicznym.
Problemem jest również sposób oceny naukowców. Działania aplikacyjne, praca z biznesem czy projekty wdrożeniowe nie są realnie premiowane.
– Jeżeli wchodzę w projekt przemysłowy i nic nie mogę opublikować, to w systemie ewaluacji po prostu przestaję istnieć – wyjaśniał.
Usuwanie barier pozwoliłoby wykorzystać istniejący w Polsce potencjał.