Ustawa dot. sukcesji zwiększa szanse na to, że polskie firmy będą budowane przez pokolenia, powiększając swą wartość i gospodarczy potencjał; ustawa zwalnia też z podatku od spadków nabycie firmy przez osoby, które będą ją prowadziły, niezależnie od pokrewieństwa - mówi PAP Mateusz Morawiecki.
Wicepremier, minister rozwoju i finansów wskazał, że na ustawie dotyczącej sukcesji, która właśnie trafiła do konsultacji i uzgodnień, skorzystają przede wszystkim osoby, które prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą. "Sukcesja, chcąc nie chcąc, związana jest ze stratą w rodzinie. W czasie, kiedy traci się kogoś bliskiego, pojawiają się emocje i to nigdy nie będzie dobry moment, aby robić coś, na co nie ma się głowy ani czasu. My upraszczamy działanie w tym trudnym okresie, dajemy poczucie, że dorobek życia zmarłego nie przepadnie" - zwrócił uwagę.
Zaznaczył, że ustawa zwalnia też z podatku od spadków nabycie przedsiębiorstwa przez osoby, które będą je prowadziły, niezależnie od pokrewieństwa ze zmarłym przedsiębiorcą. "Ta ulga powinna zachęcać do dalszego prowadzenia przedsiębiorstwa, nawet jeśli w kręgu najbliższej rodziny – dziś zwolnionej z tego podatku – nie ma osób, które się tego podejmą" - uważa.
Jak podkreślił, ustawa rozwiązuje ważny, a do tego narastający problem. "Otwieramy przed polskimi firmami drzwi, które do tej pory były przed nimi zamknięte" - wskazał Mateusz Morawiecki.
PAP: Panie Premierze, większość rozwiązań z pakietu „100 zmian dla firm” weszła już w życie. Na projekt dotyczący sukcesji czekaliśmy ponad rok od ogłoszenia pakietu.
Mateusz Morawiecki: To kompleksowy projekt, a przez to – od strony prawnej skomplikowany. Poruszamy się w obrębie różnych przepisów. Od prawa cywilnego, przez prawo pracy aż po podatki i stosunki administracyjne. Przygotowując przepisy, kierowaliśmy się zasadą: „zastanawiać się, to nie znaczy zwlekać”. Prawo dla ok. 2 mln firm w Polsce wymaga namysłu. To nie jest ustawa typu: „prostujemy kilka niejasności”. Definitywnie rozwiązujemy ważny, a do tego narastający problem. Otwieramy przed polskimi firmami drzwi, które do tej pory były przed nimi zamknięte.
PAP: Kto najbardziej skorzysta z nowych przepisów?
M.M.: Przede wszystkim osoby, które prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą. To rdzeń polskiej przedsiębiorczości. Wśród osób rozpoczynających przygodę z biznesem w Polsce 8 na 10 wybiera właśnie tę formę. Mówimy, z pewnym uproszczeniem, o sukcesji firm rodzinnych, a tych, według różnych badań, mamy około 1 mln. Wśród nich duży odsetek to właśnie przedsiębiorstwa jednoosobowe z sektora MŚP. Do tej pory płynna zmiana pokoleniowa była dla nich problemem. Ot, przykład. Widząc, jak rozwija się u nas rynek gier komputerowych i jaka jest specyfika tego rynku, nietrudno wyobrazić sobie, że jedną z takich firm, która w krótkim czasie zbudowała markę i ugruntowała swoją pozycję na rynku, tworzą bracia. Ich biurem jest mieszkanie, razem piszą, programują, ilustrują i dystrybuują gry mobilne. Zatrudniają nawet dwóch pracowników. Formalnie, właścicielem jest jeden z braci. I ten brat zapada na zdrowiu, trafia do szpitala i – nieszczęście – umiera.
PAP: No tak, ale przepisy pozwalają przecież spadkobiercom przejąć majątek po bliskim…
M.M.: Owszem, mamy przepisy, które to umożliwiają. Ale każdy przedsiębiorca potwierdzi, że sam majątek to nie cała firma! W tym momencie prawo ogranicza możliwości używania nazwy firmy, nie pozwala na korzystanie z tego samego numeru NIP, uzyskanych zezwoleń administracyjnych, koncesji. Mało tego, najczęściej wygasają umowy o pracę i kontrakty handlowe. Gdyby nasze przepisy obowiązywały, firma, która sama w sobie jest przecież wartością, przeżyłaby śmierć właściciela. Mógłby on jeszcze za życia wskazać brata jako osobę, która pokieruje całym przedsiębiorstwem do czasu załatwienia formalności spadkowych. Przepisy ułatwiające płynną kontynuację działalności przedsiębiorstwa, mimo zawirowań losowych, to większa szansa na to, że polskie firmy będą budowane przez pokolenia, powiększając swoją wartość i gospodarczy potencjał.
PAP: Pytanie, czy takie rozwiązanie pomoże w zmianie pokoleniowej w polskim biznesie. Wniosek z różnych badań jest podobny: większość właścicieli chciałoby przekazać firmę swoim dzieciom, ale te nie zawsze się do tego palą.
M.M.: Na decyzję dzieci nie mamy wpływu, ale dajemy właścicielowi i jego rodzinie narzędzie do zaplanowania takiej zmiany. Przedsiębiorca albo wskaże za życia, kto poprowadzi firmę w okresie formalności spadkowych, albo zrobią to sami spadkobiercy po jego śmierci. Najważniejsze, że firma ma szansę przetrwać. Ta kwestia będzie miała w najbliższych latach coraz większe znaczenie. Wielu przedsiębiorców zaczynało swoją przygodę z biznesem w pierwszych latach po urynkowieniu gospodarki w 1989 r. Dzisiaj mają po 60 i więcej lat.
Poza prawną specyfiką sukcesji, to w końcu bardzo delikatny temat. Sukcesja, chcąc nie chcąc, związana jest ze stratą w rodzinie. W czasie, kiedy traci się kogoś bliskiego, pojawiają się emocje i to nigdy nie będzie dobry moment, aby robić coś, na co nie ma się głowy ani czasu. My upraszczamy działanie w tym trudnym okresie, dajemy poczucie, że dorobek życia zmarłego nie przepadnie.
Ustawa zwalnia też z podatku od spadków nabycie przedsiębiorstwa przez osoby, które będą je prowadziły, niezależnie od pokrewieństwa ze zmarłym przedsiębiorcą. Ta ulga powinna zachęcać do dalszego prowadzenia przedsiębiorstwa, nawet jeśli w kręgu najbliższej rodziny – dziś zwolnionej z tego podatku – nie ma osób, które się tego podejmą.
PAP: Kiedy ustawa wejdzie w życie?
M.M.: Wejdzie w życie w pierwszym kwartale 2018 r.