Jak poinformował w poniedziałek słowacki urząd statystyczny, we wrześniu produkcja przemysłowa była wyższa niż przed rokiem o 0,7 proc. To dopiero drugi pozytywny odczyt w tym roku, po pięciu kolejnych miesiącach, w których słowacka produkcja przemysłowa była niższa niż przed rokiem.
Węgry pogrążone w stagnacji
Spadkową serię przerwał we wrześniu również węgierski przemysł. Produkcja wzrosła o 1,3 proc. w ujęciu rocznym, po spadku o 7,1 proc. miesiąc wcześniej. Nie zmienia to jednak obrazu słabości węgierskiego sektora wytwórczego – w pierwszych trzech kwartałach produkcja była niższa niż przed rokiem o 3,4 proc. W przypadku Słowacji spadek w tym samym okresie był mniejszy i wyniósł 2,3 proc. W obydwu państwach poziom produkcji we wrześniu był niższy niż na koniec poprzedniego roku o 1,9 proc. (Słowacja) i 0,6 proc. (Węgry).
Problemy słowackiego i węgierskiego przemysłu to w największym stopniu pochodna słabszej koniunktury w motoryzacji. W obydwu państwach produkcja samochodów i części do nich jest dominującą gałęzią przemysłu. Sektor motoryzacyjny w Europie cierpi z powodu niższej sprzedaży niż przed pandemią - w 2024 r produkcja aut osobowych była niższa o 23 proc. niż w rekordowym pod tym względem 2017 roku. W tym roku dodatkowym obciążeniem dla sektora są amerykańskie cła. Po zawartym w lipcu porozumieniu między USA i UE stawki na samochody i części do nich wynoszą 15 proc., wobec 2,5 proc. na koniec 2024 roku.
Uznaliśmy Węgry za gospodarkę najbardziej narażoną na oddziaływanie amerykańskich ceł w grupie państw CEEMEA (Europa Środkowo-Wschodnia, Bliski Wschód i Afryka – red.), ze względu na relatywnie wysoki udział Stanów Zjednoczonych w eksporcie i komplementarną w odniesieniu do USA strukturę handlu, która sprawia, że warunki dla węgierskiego eksportu pogarszają się w wyniku polityki celnej amerykańskiej administracji – napisali w analizie ekonomiści Goldman Sachs. Ocenili oni, że pogorszenie w handlu zagranicznym miało swój udział w spadku kwartalnego tempa wzrostu węgierskiego PKB z 0,5 proc. do 0,0 proc. w III kwartale 2025 roku. Ponieważ utrudnienia dla eksportu nie ustąpią w najbliższym czasie, prognoza wzrostu gospodarczego w całym roku spadła z 0,6 do 0,3 proc.
Napór chińskiego eksportu
Podobnie jak amerykańskie cła, relatywnie nowym zagrożeniem, z którym musi się zmagać europejska motoryzacja, jest rosnącą konkurencja ze strony Chin. Chiny, które przez wiele lat były ważnym rynkiem zbytu dla producentów ze Starego Kontynentu, obecnie stały się jednym z największych eksporterów samochodów i części do nich. W 2024 roku ustąpiły pod tym względem jedynie Niemcom. W III kwartale środki transportu były najszybciej rosnącą kategorią chińskiego eksportu.
Chińska ekspansja znajduje odbicie w wynikach sprzedaży samochodów na terenie UE. W II kwartale aut z Chin miały 5,7-proc. udział w sprzedaży, wobec 3,4 proc. rok wcześniej. Sprzedaż chińskich samochodów na terenie UE rośnie podniesienia ceł na auta elektryczne nawet do 45-proc. w listopadzie zeszłego roku.
Ekonomiści Goldman Sachs oceniają, że w najbliższych latach chiński eksport utrzyma tempo wzrostu na poziomie 5-6 proc. w ujęciu rocznym. Skutkiem ubocznym będzie stała presja na spadek cen wysoko przetworzonych towarów przemysłowych, takich jak samochody. Najsilniej na negatywne skutki tego trendu będą narażone na Niemcy i państwa wchodzące w skład grupy CEE-4 (Czechy, Polska, Słowacja, Węgry).
Jak zwracają uwagę eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego, krajowa motoryzacja ma szansę obronić się, mimo trudnych warunków rynkowych
- Fakt, że polski sektor motoryzacyjny opiera się na produkcji części, daje mu większą niezależność od wahań koniunktury na świecie. Produkcja półproduktów obejmuje bowiem zarówno produkcję pierwotną jak i wtórny rynek naprawy i wymiany, co sprawia, że jest to rynek neutralny i uniwersalny technologicznie, zapewniając usługi zarówno dla rynku samochodów spalinowych, jak i elektrycznych – napisali w opublikowanej pod koniec października analizie.
Motoryzacja nie jest też w Polsce tak istotnym sektorem (większe znaczenie ma na przykład przemysł spożywczy), jak w innych państwach regionu. We wrześniu produkcja przemysłowa w Polsce była o 5,4 proc. wyższa niż na zakończenie zeszłego roku i pod tym względem wypadamy najlepiej w naszym regionie.
Czechy z lepszymi perspektywami
Według ekonomistów ING lepsze czasy nadchodzą także dla czeskiego przemysłu, w którym produkcja we wrześniu wzrosła o 0,4 proc. w ujęciu rocznym i również o 0,4 proc. jest wyższa niż w grudniu zeszłego roku. Eksperci zwracają uwagę na wzrost wartości nowych zamówień o 4,5 proc. porównaniu do zeszłego roku, w tym także w sektorze motoryzacyjnym.
- Czeski przemysł ustabilizował się ostatnio i jest w dobrej pozycji, aby ruszyć z miejsca, jednak pod warunkiem poprawy koniunktury na najważniejszych rynkach zewnętrznych – napisali eksperci w analizie. Dla Czech najważniejszym rynkiem eksportowym są Niemcy, z ok. 30 proc. udziałem w zagranicznej sprzedaży. W tym roku wyniki ekonomiczne Niemiec po raz kolejny rozczarowują, ale w przyszłym roku możliwa jest poprawa, w związku z oczekiwanym zwiększeniem wydatków publicznych na infrastrukturę i obronność.
Zdaniem Goldman Sachs, wzrost gospodarczy Czech napędzają przede wszystkim rosnące w ujęciu realnym płace, które stymulują konsumpcję, ale w najbliższym czasie jest również szansa na wzrost eksportu. W opublikowanej pod koniec października analizie ekonomiści podnieśli tegoroczną prognozę wzrostu PKB z 2,4 do 2,6 proc.
- Państwa Europy Środkowo-Wschodniej znajdują się w odmiennym położeniu. Polska cieszy się zrównoważonym wzrostem gospodarczym i szybszym luzowaniem polityki pieniężnej w miarę poprawy perspektyw inflacyjnych. Wyniki Czech są solidne, ale pozostają podatne na wahania popytu zewnętrznego. Węgry zmagają się ze stagnacją – ocenili ekonomiści ING.
Prognozy dla Polski wskazują, że w tym roku wzrost PKB wyniesie ok. 3,5 proc.