Zaangażowanie mBanku w finansowanie dekarbonizacji przedsiębiorstw w Polsce zaprezentowała na wstępie konferencji Marta Biernacka, ekspertka w Departamencie Zrównoważonych Finansów mBanku. Przedstawiła ona najważniejsze założenia nowej strategii banku na lata 2026-2030 („Cała naprzód!”), w której finansowanie transformacyjne zajmuje kluczowe miejsce.
– Chcemy, aby stanowiło ono do 2030 roku 15 proc. naszego portfela korporacyjnego – podkreśliła Marta Biernacka. – Dodatkowo dążymy do tego, by 40 proc. kredytów korporacyjnych pochodziło z sześciu strategicznych strumieni, takich jak transformacja energetyczna i technologiczna, odporność gospodarcza, gospodarka obiegu zamkniętego, zdrowie oraz obronność – mówiła.
mBank otwarty na finansowanie transformacji
Jak wskazała ekspertka, rola instytucji finansowych w procesie transformacji nie ogranicza się jedynie do dostarczania kapitału. Banki wspierają przedsiębiorstwa także w pozyskiwaniu funduszy i dotacji unijnych, oferują gwarancje, leasing czy faktoring, a także doradzają przy planowaniu inwestycji zrównoważonych. mBank, realizując poprzednią strategię do roku 2025, planował przeznaczyć na zrównoważone finansowanie 10 mld zł.
– Udało nam się osiągnąć wynik prawie dwukrotnie wyższy, bo ponad 18 mld zł, co pokazuje, jak dynamicznie rośnie zainteresowanie firm finansowaniem transformacji – zaznaczyła Marta Biernacka.
W ramach tej kwoty 5,3 mld zł przeznaczono na odnawialne źródła energii (OZE), 3,4 mld zł na kredyty powiązane z celami zrównoważonego rozwoju (SLL), a 8,6 mld zł – to mobilizacja kapitału w zakresie zielonych obligacji i konsorcjów.
Przedstawicielka mBanku omówiła też szczegóły oferty dotyczącej finansowania transformacji na preferencyjnych warunkach, które może dotyczyć zarówno inwestycji, jak i finansowania ogólnokorporacyjnego. Preferencje można uzyskać w trzech przypadkach: kiedy firma przyjęła cele klimatyczne (tzn. liczy swój ślad węglowy i deklaruje cele jego redukcji publicznie np. w ramach inicjatywy SBTi, Science Based Targets initiative), lub gdy inwestycja redukuje emisje CO2 (np. poprzez modernizację linii produkcyjnych, audyt energetyczny czy poprawę efektywności), bądź inwestycja mieści się w katalogu banku inwestycji na rzecz transformacji (np. budowa niskoemisyjnego budynku biurowego o zapotrzebowaniu na energię pierwotną niższą niż wymaga tego standard techniczny o co najmniej 10 proc).
Dotacje i gwarancje: konkretne wsparcie dla przedsiębiorstw
Marta Biernacka przedstawiła także dostępne obecnie programy wsparcia: kredyt ekologiczny (nabór trwa do 8 stycznia; minimalna kwota kosztów kwalifikowanych wynosi 2 mln zł, a program jest przeznaczony dla firm z sektora MŚP i spółek o średniej kapitalizacji tzw. „mid-cap”) oraz Gwarancję Ekomax (to bezpłatna gwarancja spłaty do 80 proc. kwoty kredytu, z dopłatą 20 proc. wartości kredytu; nabór ma charakter ciągły do wykorzystania limitu). Ekspertka zwróciła również uwagę na możliwości skorzystania z programu ELENA, stworzonego z inicjatywy Pracodawców RP, będącego dofinansowaniem (90 proc. kosztów) przygotowania dokumentacji technicznej, audytów energetycznych i studiów wykonalności dla projektów modernizacyjnych.
Oprócz finansowania istotna jest także rola edukacyjna banku wobec klientów. Dlatego organizuje on cykl bezpłatnych webinarów poświęconych tematyce transformacji.
mLeasing pomaga obniżać koszty energii i inwestować
Działania na rzecz zielonej transformacji, realizowane przez mLeasing, zaprezentował Sebastian Zientara, dyrektor Departamentu Aktywów Zielonych w tej spółce. Rozpoczął one swoje wystąpienie od międzynarodowego kontekstu. Odwołał się do artykułu opublikowanego wiosną tego roku w „The Economist”, który zwracał uwagę na dynamiczny rozwój Polski i jej rosnącą rolę w Europie.
– Polska to kraj, który rozwija się wyjątkowo stabilnie. Od 1995 r. nasze PKB na mieszkańca wzrosło trzykrotnie. Od wejścia do Unii Europejskiej uniknęliśmy głębokich kryzysów, ani globalny kryzys finansowy, ani pandemia nie zatrzymały naszego wzrostu. Z perspektywy inwestorów zagranicznych jesteśmy dziś atrakcyjnym i stabilnym partnerem – mówił ekspert mLeasingu.
Jednocześnie, jak podkreślił, raporty rynkowe – choćby Grant Thornton („Bariery w biznesie 2025”) – wskazują, że polscy przedsiębiorcy zmagają się z rosnącymi kosztami pracy i energii.
– Dla wielu przedsiębiorstw, zwłaszcza z sektora MŚP, wysoka cena energii jest dziś jednym z głównych ograniczeń rozwoju – wyjaśniał Sebastian Zientara.
Ekspert przypomniał, że mimo rosnącego udziału OZE w polskim miksie energetycznym (w czerwcu po raz pierwszy w historii wytworzono z nich więcej energii niż z węgla), ponad połowa krajowej produkcji wciąż pochodzi z paliw kopalnych. To sprawia, że polskie firmy – zwłaszcza te eksportujące na rynki Europy Zachodniej i Skandynawii – mają trudność z konkurowaniem śladem węglowym swoich produktów.
– Energia w Polsce jest nie tylko droga, ale też emisyjna. Dlatego nasi klienci coraz częściej inwestują we własne źródła – instalacje fotowoltaiczne, magazyny energii, kogenerację czy odzysk ciepła odpadowego. My im w tym pomagamy – tłumaczył Sebastian Zientara.
mLeasing angażuje się w kompleksowe projekty energetyczne, od instalacji PV (fotowoltaicznych) po układy trigeneracyjne i systemy odzysku ciepła. Spółka finansuje także urządzenia do recyklingu, oczyszczania ścieków oraz stacje ładowania pojazdów elektrycznych.
– Pokazujemy klientom, że możemy być partnerem w projektowaniu całej transformacji energetycznej ich zakładów. Nie tylko oceniamy zdolność kredytową, ale wspólnie z nimi analizujemy technologie i czas zwrotu inwestycji. Zależy nam, żeby każda złotówka wydana na energię pracowała efektywniej – podkreślił.
Jako przykład przedstawił modelowy projekt zakładu przemysłowego: inwestycje o wartości 10 mln zł pozwalają zredukować koszty mediów o ok. 2,8 mln zł rocznie oraz uzyskać dodatkowo ok. 1 mln zł z tytułu tzw. białych certyfikatów – mechanizmu premiującego oszczędność energii.
Nowe kierunki inwestycji
Wśród najpopularniejszych obszarów finansowania mLeasingu znalazły się: instalacje fotowoltaiczne (dachowe, gruntowe, komercyjne), magazyny energii – mimo spadających cen urządzeń, wciąż wymagające dużych nakładów inwestycyjnych, kogeneracja i trigeneracja (projekty łączące wytwarzanie energii, ciepła i chłodu), instalacje odzysku ciepła odpadowego, technologie oczyszczania ścieków i filtracji wody oraz stacje ładowania pojazdów elektrycznych.
Zientara zwrócił uwagę, że mLeasing nie tylko finansuje te inwestycje, ale także wspiera klientów doradczo.
– W naszym zespole pracują doradcy energetyczni, którzy pomagają przedsiębiorstwom dobrać technologie i przygotować projekty jeszcze zanim powstanie biznesplan. To ogromna wartość dodana dla firm, które dopiero zaczynają swoją transformację – mówił. Przedstawiciel mLeasing podkreślał również, że mLeasing i mBank coraz częściej realizują wspólne projekty łącząc leasing i kredyt inwestycyjny.
– Jesteśmy naturalnym uzupełnieniem oferty grupy. W wielu projektach występujemy razem, część inwestycji finansuje bank, część my, dzięki czemu klient ma kompletne i korzystne finansowanie – wyjaśnił.
Jak firmy finansują transformację
Panel dyskusyjny moderowany przez Daniela Kiewrę, głównego eksperta ds. klimatu i energii w Forum Odpowiedzialnego Biznesu poświęcono temu, co w transformacji liczy się najbardziej z perspektywy przedsiębiorstw: twardym liczbom, sprawdzonym technologiom i finansowaniu, które skraca czas zwrotu inwestycji. Rozmówcami byli dr Henryk Siodmok, prezes Mo-BRUK, dr Andrzej Walitza z drukarni fleksograficznej Pol-Zdob oraz Witold Płatek, prezes Centrum Elektroniki Stosowanej (CES).
Panel był okazją do prezentacji studium przypadków pokazujących, jak różne branże – od przetwarzania odpadów, przez poligrafię, po inżynierię energetyczną – szukają oszczędności energii i redukcji kosztów, a jednocześnie mierzą się z barierami proceduralnymi i inwestycyjnymi.
CES to polska firma inżynieryjna budująca układy kogeneracji, trigeneracji i poligeneracji, czyli źródła wytwarzające energię elektryczną, ciepło, parę czy wodę lodową w oparciu o gaz. Spółka ma na koncie około 160 instalacji rozlokowanych w całym kraju, od kilkuset kilowatów do 8-10 MW, oraz gęstą sieć serwisową.
– Nasz cel jest prosty, przy tej samej ilości niezbędnych mediów obniżyć klientowi koszty – mówił Płatek, wskazując typowe czasy zwrotu na poziomie od dwóch do sześciu lat, zależnie od konfiguracji.
CES pracuje nad rozwiązaniami zmierzającymi do pełnej dekarbonizacji i zwiększającymi efektywność energetyczną np. produkuje tyle samo ciepła zużywając mniej gazu np. p 20%; firma posiada świeży patent i, jak przyznał Płatek, poszukuje pierwszej instalacji referencyjnej.
Henryk Siodmok przypomniał, że spółka zbudowała swoją pozycję na kompleksowym przetwarzaniu odpadów przemysłowych – w tym niebezpiecznych – w modelu „bezodpadowym”. Mo-BRUK dziennie przerabia ok. 1500 ton odpadów, wytwarzając z nich kruszywa wykorzystywane w drogownictwie, paliwa alternatywne RDF dla cementowni oraz energię elektryczną.
– Naszą specjalnością jest stabilizacja i solidyfikacja odpadów nieorganicznych. To technologia, która unieruchamia metale ciężkie w strukturze kruszyw, co potwierdzamy monitoringiem eksploatacyjnym – tłumaczył Siodmok.
Firma rozwija też instalacje termicznego przetwarzania odpadów i kogenerację; ciepło odpadowe ze spalarni pokrywa już około połowy zapotrzebowania energetycznego grupy, a po uruchomieniu kolejnej turbiny ma zabezpieczyć całość potrzeb.
Trzeci uczestnik panelu, Andrzej Walitza, wprowadził do dyskusji realia energochłonnej poligrafii przemysłowej.
– Obecnie realizowany przez nas projekt inwestycyjny przekracza 10 mln zł. Wymieniamy park maszynowy na bardziej efektywny energetycznie, instalujemy fotowoltaikę na dachach i przede wszystkim odzyskujemy ciepło z procesów – wyliczał.
W drukarni suszenie farb wymaga tysięcy metrów sześciennych gorącego powietrza, które po oczyszczaniu z lotnych związków organicznych (LZO) trafia do atmosfery. Dziś realizujemy m.in. projekt odzysku ciepła również z tego procesu celem zasilenia m.in. kotłowni, pokrywając potrzeby na ciepłą wodę użytkową i ogrzewanie.– Łączne oszczędności z odzysku ciepła odpadowego z procesów poligraficznych szacujemy na kilkaset tysięcy złotych rocznie przy redukcji około 700 ton CO2 – mówił Walitza.
Dodał, że w poligrafii często lekceważy się znaczenie pneumatyki: audyt i opomiarowanie wycieków sprężonego powietrza przyniosły firmie wymierne oszczędności energetyczne.
Wątek finansowania i doboru technologii przewijał się przez całą rozmowę.
– Klient nie kupuje sloganu, tylko krótszy czas zwrotu i niższy rachunek za media: energię elektryczną, ciepło czy chłód – podsumował Witold Płatek.
Zwracał uwagę na kosztowne błędy u źródła: masowo wybiera się tańsze maszyny, które trudno nadbudować technologiami generującymi oszczędności, choć proces produkcyjny można realizować na kilka sposobów.
– Droższe rozwiązanie na wejściu, ale z niższym OPEX-em, zwraca się szybciej niż „okazja” bez myślenia o eksploatacji – argumentował.
Czego potrzebują przedsiębiorcy
Najbardziej emocjonalna część dyskusji dotyczyła otoczenia regulacyjnego. Henryk Siodmok krytykował unijny system ETS z perspektywy konkurencyjności przemysłu i cen energii. Zwracał uwagę na przeciągające się procedury administracyjne, szczególnie pozwolenia zintegrowane w gospodarce odpadami, które jego zdaniem hamują inwestycje i podnoszą ryzyko projektów.
– To są procesy liczone w latach; w tym czasie traci się szanse rynkowe – oceniał. Pozostali paneliści, choć unikali szerokich ocen polityk klimatycznych, zgodzili się, że nieprzewidywalność procedur wydłuża harmonogramy i wymusza większe bufory kapitałowe.
Poza regulacjami największym wyzwaniem pozostaje ekonomia energii, a więc jej wysoka cena w Polsce i wciąż wysoka emisyjność miksu. To uderza szczególnie w MŚP i eksporterów na rynki Europy Zachodniej i Skandynawii, gdzie rośnie presja na niższy ślad węglowy produktu. Recepta, która wybrzmiewała w dyskusji, jest pragmatyczna: własne źródła (PV, kogeneracja, trigeneracja), odzysk ciepła, magazyny tam, gdzie to się spina, oraz automatyzacja i pomiary – od energetyki procesowej po sprężone powietrze. Kluczowe jest wczesne włączenie partnerów finansowych i technicznych, by dobrać technologię do profilu zakładu i ułożyć finansowanie pod żądany zwrot.
Na koniec paneliści wskazali, czego oczekują od państwa i sektora finansowego. Z jednej strony, uproszczenia i ujednolicenia procedur środowiskowych oraz większej przewidywalności decyzji; z drugiej, rozwiązań gwarancyjnych ze strony państwa, które pozwoliłyby skokowo zwiększyć skalę projektów poprawiających efektywność energetyczną.
– Chęci są, projekty są, ale wszystko rozbija się o doubezpieczenie finansowania – wskazywał Płatek.
Jak pokazała dyskusja, tam, gdzie technologia i finansowanie są dobrane do potrzeb zakładu, inwestycje dzieją się szybciej, a rachunek – i środowiskowy, i ekonomiczny – zwyczajnie się zgadza.
Forum Energii: najpierw efektywność, potem elektryfikacja
Marcin Dusiło, kierownik projektu transformacji przemysłu w Forum Energii, zaprosił uczestników konferencji do chłodnego, liczbowego spojrzenia na przemysłową dekarbonizację. Jego wystąpienie porządkowało gorące dziś wątki – od samochodów elektrycznych i magazynów energii po ograniczenia infrastruktury i ryzyka gazowe.– Najpierw efektywność energetyczna, dopiero potem elektryfikacja procesów – podkreślał Dusiło. – Dyskutujmy opierając się na danych i śladzie węglowym, nie na intuicji – apelował.
Jak mówił, opłacalność klimatyczna pojazdów elektrycznych (EV) zależy przede wszystkim od miksu energetycznego i rodzaju ogniw w baterii.– Średni (oficjalny) przebieg złomowanych w Polsce samochodów to 260 tys. Km, podczas gdy w polskich warunkach elektryk „zwraca” swój ślad węglowy po przejechaniu około 90 tys. Kilometrów. W Norwegii, gdzie energia jest niemal bezemisyjna, wystarczy 40 tys. – wyjaśniał.
Jak dodał, toczą się dwie równoległe rewolucje technologiczne. Pierwsza to przejście z chemii NMC (nikiel-mangan-kobalt) na LFP (lit-fosforan-żelazo), co redukuje ślad węglowy ogniwa o ok. 20% i eliminuje ryzyko zastosowania surowców z nieetycznych źródeł. Druga to rozwój baterii sodowych, które są jeszcze tańsze i o podobnym śladzie węglowym. Z ekonomicznego punktu widzenia, ładowanie auta w domu kosztuje kilkanaście zł za 100 km, a na najdroższych publicznych ładowarkach – do 50 zł.
– Własna fotowoltaika radykalnie poprawia bilans – zauważył Dusiło.
Forum Energii wskazuje, że biometan nie stanie się remedium na krajowe zapotrzebowanie. Potencjał krajowej produkcji szacuje się na 1,5-3,5 mld m3, podczas gdy Polska zużywa rocznie 20 mld m3 gazu, a po rozbudowie źródeł gazowych konsumpcja może wzrosnąć nawet do 25-29 mld m3.Podobny problem dotyczy biomasy, której w przyszłości będzie potrzebował przemysł chemiczny, jako źródła zdekarbonizowanego węgla np. do tworzyw sztucznych.
– Skala tych surowców nie wystarczy, by oprzeć na nich transformację – podsumował Marcin Dusiło. – Dlatego kluczowa pozostaje elektryfikacja procesów, wszędzie tam, gdzie to technicznie i ekonomicznie możliwe.
Elektryfikacja: potencjał i bariery
Jak wynika z analiz Forum Energii, aż 17 z 24 branż przemysłowych w Polsce można technicznie w pełni zelektryfikować, od pieców i palników po procesy cieplne. Dostawcami rozwiązań mogą być firmy europejskie, a więc o stabilnych łańcuchach dostaw.Polski przemysł, podkreślił Dusiło, w ostatnich dwóch dekadach dogonił unijną średnią efektywności energetycznej, choć do liderów wciąż brakuje.
Na drodze do elektryfikacji stoją jednak problemy infrastrukturalne. W rachunkach firm opłaty dystrybucyjne często dorównują kosztowi samej energii, a sieci dystrybucyjne wymagają jeszcze wielu inwestycji. Przedsiębiorcy próbują uniezależniać się poprzez własne źródła energii, lecz napotykają na szereg barier: brak warunków przyłączenia, tzw. opłaty solidarnościowe przy budowie linii bezpośrednich, problemy z ubezpieczeniem instalacji PV na dachach czy ograniczenia wynikające z planów zagospodarowania przestrzennego.– Nie wystarczy mówić, że energia ma być tania. Trzeba jasno wskazywać decydentom konkretne przeszkody – apelował ekspert.
Około połowa krajowego zużycia gazu przypada na przemysł, z czego jedna trzecia trafia do produkcji wodoru do wytworzenia nawozoów. Polska importuje 80 proc. gazu, głównie przez terminal LNG i gazociąg Baltic Pipe.
– W razie kryzysu pierwszeństwo dostaw mają gospodarstwa domowe i energetyka – przypomniał Dusiło. – Przemysł może stanąć, dlatego ryzyko gazowe trzeba uwzględniać w kalkulacjach inwestycyjnych – podkreślił.
Ekspert wskazał, że polityka klimatyczna to już nie tylko ekologia, ale konkurencja gospodarcza. Francja powiązała dopłaty do samochodów elektrycznych ze śladem węglowym całego łańcucha dostaw, co chroni lokalną produkcję przed importem z Chin. Z kolei nowe unijne rozporządzenie bateryjne może w praktyce wykluczyć z rynku producentów działających w krajach z wysokoemisyjnym miksem energetycznym.
– Ślad węglowy staje się realnym kryterium rynkowym, nie tylko wizerunkowym – zauważył Marcin Dusiło.
Polska jest jednym z najbardziej uprzemysłowionych krajów Europy. Przemysł stanowi ok. 23 proc. PKB. Dlatego, jak podkreślił Dusiło, transformacja nie może być odkładana, a jej koszt nie powinien odstraszać.– Elektryfikacja kosztuje, ale w większości branż nie więcej niż obecne, coroczne nakłady firm na maszyny i modernizacje – podsumował.
Na koniec zapowiedział publikację Forum Energii z mapą technologii i kosztów transformacji dla poszczególnych branż przemysłowych.