Polska już za kilka lat może wejść do czołówki europejskich wytwórców obuwia. Polski przemysł obuwniczy kolejny rok z rzędu płynie na fali wzrostu. Od stycznia do maja krajowe zakłady wyprodukowały 17,4 mln par butów.
Produkcja i eksport obuwia / Dziennik Gazeta Prawna
To o 5 proc. więcej niż w roku ubiegłym – wynika z danych GUS. Utrzymanie tej dynamiki w następnych miesiącach oznacza produkcję na poziomie ponad 39 mln par. To byłby rekordowy wynik, począwszy od 2004 r., czyli od wejścia Polski do UE.
Jak twierdzą eksperci, rzeczywista produkcja w kraju jest znacznie większa. Podane dane GUS pochodzą bowiem z firm zatrudniających więcej niż 50 osób. Polska Izba Przemysłu Skórzanego (PIPS) szacuje, że w kraju działalność prowadzi ponad 3 tys. zakładów obuwniczych. Większość z nich to małe firmy. Jak wylicza dr inż. Bogusław Woźniak z PIPS, dużych zakładów mamy ok. 10. Przedsiębiorstw średniej wielkości jest ok. 100.
Ocenia się, że mniejsze firmy wytwarzają między 20 a 30 proc. tego, co robią większe przedsiębiorstwa. W związku z tym w 2017 r. roku wielkość produkcji może przekroczyć łącznie 50 mln par. Szczególnie że już w roku ubiegłym była szacowana na ponad 48 mln par. Do tego firmy zapowiadają sukcesywne zwiększanie produkcji.
– W ostatnich latach rozwijamy ją o kilka procent w skali roku. Taki plan mamy też na przyszłość – wyjaśnia Bartłomiej Skwarczyński z działu handlowego firmy Domeno, która w swoim zakładzie w Kalwarii Zebrzydowskiej wytwarza już kilkaset tysięcy butów rocznie.
Gino Rossi zapowiada zwiększenie produkcji w zakładzie w Słupsku o 120 tys. par. W ubiegłym roku spółka wytworzyła 590 tys., czyli o 9 proc. więcej niż w 2015 r. – Zwiększamy moce naszej fabryki. Wydamy na to 3,5 mln zł – wyjaśnia Paweł Urbaniak, wiceprezes zarządu, dyrektor finansowy Grupy Gino Rossi.
Coraz więcej w Polsce produkuje też CCC. W 2015 r. firma wytworzyła w swoim zakładzie ok. 2,5 mln par. Dane za ubiegły rok mówią już o ponad 3 mln. Do tego dochodzi produkcja w kooperacji z mniejszymi polskimi fabrykami. Dwa lata temu firma zlecała na zewnątrz ok. 500 tys. par. Dziś, jak ocenia Bartłomiej Piekarski, menedżer ds. relacji inwestorskich w CCC, jest to dwa razy więcej.
– Obecnie nasz zakład pracuje na dwie zmiany. Możliwe byłoby wprowadzenie trzeciej. Jednak nie robimy tego z powodu braku ludzi. Znalezienie fachowców jest bardzo trudne. Musimy więc posiłkować się na coraz większą skalę podwykonawcami – komentuje Bartłomiej Piekarski.
Producenci nie kryją, że mają powody, dla których koncentrują produkcję w kraju. Robią to, bo mogą zapewnić sobie większą elastyczność i bezpieczeństwo dostaw. W przypadku produkcji w Chinach, gdzie przed laty przeniosła się w dużej mierze polska produkcja, dostawy trwają tygodniami, czyli kilka razy dłużej. Nie bez znaczenia jest dostęp do dobrej jakości surowców, w tym skóry, którą trudno znaleźć na Dalekim Wschodzie.
Polska ma szansę zostać czwartym największym producentem w Europie. Od Rumunii, która dziś zajmuje to miejsce, dzieli nas już tylko ok. 2 mln par. Na razie daleko nam jednak do czołowych graczy w Europie. Od lat wśród największych producentów pozostają Włosi, gdzie rocznie powstaje ponad 200 mln par butów, Hiszpanie – ponad 90, i Portugalczycy – ponad 70. A jeszcze nie tak dawno – w czasach PRL – była wśród nich Polska.
W latach 80. GUS podawał, że rocznie z taśm zjeżdżało ponad 160 mln par. Zdaniem ekspertów w przeszłości zdarzały się lata, w których skala produkcji przekraczała nawet 200 mln.
Jak tłumaczy dr inż. Bogusław Woźniak, nasz przemysł napędzał ogromny popyt ze Wschodu, czyniąc Polskę jednym z czołowych graczy w Europie w tym segmencie. Po rozpadzie ZSRR straciliśmy głównego odbiorcę. Znalezienie nowego nie było łatwe, co było związane z niską jakością produkowanych w tamtym czasie butów. Poza jakością kulało też wzornictwo. Z tego względu pozyskanie kontrahentów z Europy Zachodniej nie było możliwe. Dziś to się zmienia: producenci stawiają nie tylko na dobre wykonanie, ale i na wygląd. Inwestują także w promowanie marki. To powody, dla których polskie buty znajdują coraz więcej nabywców, a w ślad za tym rośnie produkcja.
– Dziś sprzedaż w kraju ocenia się na blisko 8 mld zł – wyjaśnia Magdalena Szot, analityk firmy badawczej PMR.
Polskie buty podbijają jednak na coraz większą skalę także zagraniczne rynki. Wskazują na to dane GUS dotyczące eksportu. W ubiegłym roku jego wartość wyniosła już niemal 4,9 mld zł. To dwa razy więcej niż w 2012 r. i trzy razy tyle, co w 2010 r.
Największy krajowy producent butów CCC deklaruje, że z powodu coraz lepszego popytu za granicą udział Polski w łącznej sprzedaży firmy sukcesywnie maleje. W 2016 r. wyniósł 53 proc. przy przychodach na poziomie 3,1 mld zł. W 2015 r., kiedy to przychody sięgały 2,3 mld zł, było to 62,3 proc. Firma sprzedaje swoje buty już w kilkunastu krajach. Co roku debiutuje w kolejnych. W 2016 r. otworzyła nową spółkę dystrybucyjną w Serbii oraz uruchomiła sieć sprzedaży franczyzowej w Estonii.