Ministerstwo Finansów chce robić – tak jak w Niemczech, we Francji czy w Szwecji – wieloletnie ramy budżetowe. Z rocznym poślizgiem zaczyna zmianę procesu budżetowego, którą rekomendował nam MFW.
Założenia zmian w planowaniu dochodów i wydatków z kasy państwa pojawiły się wiosną ubiegłego roku, gdy ministrem finansów był jeszcze Paweł Szałamacha. W lipcu dostał od rządu zielone światło dla reformy systemu budżetowego. Wrześniowa zmiana na fotelu szefa Ministerstwa Finansów spowodowała jednak, że pomysły na blisko rok zostały odłożone na półkę. Teraz PiS do nich wraca i do planu prac rządu wpisano projekt nowelizacji ustawy o finansach publicznych. Po wakacjach ma trafić do konsultacji i wejść w życie 1 stycznia przyszłego roku.
Po prośbie nie do resortu finansów
Prace nad zmianami koordynuje wiceminister finansów Leszek Skiba. To pod jego skrzydłami powstały założenia reformy, która będzie stopniowo zmieniała sposób podziału budżetowego tortu.
Pierwszy krok to nowela ustawy o finansach publicznych, która ma wyposażyć urzędników z ul. Świętokrzyskiej w nowe instrumenty. Najważniejsze to średniookresowe ramy budżetowe – prognoza dochodów i wydatków na dwa kolejne lata. Rząd będzie ją przyjmował razem z projektem ustawy budżetowej. To spowoduje, że bezcelowe stanie się przygotowywanie Wieloletniego Planu Finansowego Państwa, który był dla rządu kierunkowskazem, ale nie miał charakteru wiążącego. Konieczna będzie też zmiana konsultacji całego procesu budżetowego w ramach Rady Dialogu Społecznego.
Resort finansów chce, aby prognozy, które przygotuje, stanowiły dla rządu punkt wyjścia do pisania kolejnych projektów najważniejszej ustawy i dawały szanse planowania wydatków w dłuższym horyzoncie.
– To pozwoli łatwiej utrzymywać deficyt w ryzach i weryfikować za kosztowne pomysły. Ministrowie nie będą przychodzili do nas po pieniądze, ale będą musieli poszukać finansowania u kolegi w rządzie oraz przekonać Radę Ministrów, że bardziej ich potrzebują – tłumaczy nasz rozmówca z MF.
Standardem ma być też przegląd wydatków (będzie na stałe wpisany w budżetowe planowanie) oraz audyty pozwalające sprawdzić, czy pieniądze są racjonalnie wydawane.
– Musimy, pisząc projekt budżetu, mieć ustalone priorytety, ale też wiedzieć, jak wygląda efektywność wydatków – podkreśla informator.
O przyszłym roku pomyślimy już w styczniu
Proces budżetowy ma się rozpoczynać jak najwcześniej, tak jak jest to w Niemczech. Zgodnie z założeniami reformy przygotowanie projektu zacznie się już w styczniu od aktualizacji bazy wydatkowej i ewentualnego uzupełnienia jej o nowe plany we współpracy z innymi ministerstwami. Od lutego do kwietnia potrwa dialog polityczny między MF, innymi resortami oraz kancelarią premiera o tym, jak mają się w ciągu trzech lat kształtować wskaźnik wynagrodzeń, limity wydatków i scenariusz makroekonomiczny. Z tych rozmów ma się wyłonić projekt wieloletnich założeń budżetowych. Maj i czerwiec upłyną na rozmowach w ramach rządu, jak podzielić limit wydatków. W lipcu ma być już zamknięty projekt wieloletnich ram budżetowych i projekt ustawy budżetowej, który trafi do konsultacji, a we wrześniu pod obrady rządu.
Resort finansów zamierza też skończyć z budżetowaniem zadaniowym. Taki sposób planowania budżetu nigdy nie został w pełni wdrożony, a urzędnicy, przygotowując ustawę, jedynie przepisują ją w układzie zadaniowym.
Pełne wdrożenie reformy dopiero po 2018 r., ale pierwsze jej elementy, jak wieloletnie ramy finansowe czy obowiązkowe przeglądy wydatków, będą mogły wystartować już od nowego roku.
Docelowo rola ministra finansów polegać ma głównie na prowadzeniu negocjacji budżetowych w „sposób zapewniający stabilność finansów publicznych, pełną kontrolę wydatków i realizację priorytetów rządu”. Pozostali ministrowie mają zyskać większą elastyczność w wydatkowaniu, ale też odpowiedzialność za efektywną realizację priorytetów rządu.
Wieloletnie ramy budżetowe są standardem m.in. w Niemczech, we Francji czy w Szwecji. Taki sposób przygotowywania planu dochodów i wydatków zarekomendował nam w ubiegłym tygodniu Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Jego eksperci na przełomie stycznia i lutego przebywali w Warszawie. Wskazują na potrzebę szybkiego powołania specjalnego zespołu w MF, który weźmie na siebie ciężar przygotowania mapy drogowej i będzie monitorował postępy we wdrażaniu reformy.