Dla wsparcia średnich miast konieczne jest przyciągnięcie inwestycji zarówno krajowych, jak i zagranicznych - powiedział w środę wiceminister rozwoju Adam Hamryszczak. Dodał, że niezbędne jest do tego m.in. wsparcie państwa w postaci nowej polityki strefowej, nad którą trwają obecnie prace w resorcie.

"Potwierdzają się nasze diagnozy odnośnie wsparcia miast średnich. Rzeczywiście jest konieczność realizowania w tych miastach zarówno inwestycji komunalnych, ale także inwestycji, które będą wygenerowane przez biznes - przedsiębiorców zarówno zagranicznych, jak i krajowych" - powiedział PAP wiceminister Hamryszczak po zakończeniu zorganizowanej w resorcie debaty "Jak inwestycje mogą wpłynąć na przyspieszenie rozwoju średniej wielkości miast".

Według wiceszefa resortu dla rozwoju miast średnich konieczne jest wsparcie biznesu, który można tam przyciągnąć m.in. przez stworzenie specjalnych stref ekonomicznych i grantów dla inwestorów. "Stąd też duża rola w tym zakresie zarówno administracji rządowej, jak i samorządowej, aby tworzyć właściwe otoczenie dla biznesu właśnie w miastach średnich. Najważniejsze są odpowiednie koperty finansowe i preferencje w Programie Operacyjnym Inteligentny Rozwój, ale także w Programie Operacyjnym Polska Wschodnia. Również to, nad czym teraz pracujemy, czyli nowa polityka strefowa, algorytm grantowy" - wskazał. Dodał, że trwają prace analityczne nad nowymi instrumentami wsparcia.

Jednym z głównych celów Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR) jest zrównoważony rozwój całego kraju, m.in. poprzez wzmocnienie, rozwój miast średnich i małych. Ma temu służyć uruchomiony w maju przez rząd Pakiet wsparcia średnich miast. "Wszelkie analizy Ministerstwa Rozwoju, PAN, informacje od samorządowców, ze Związku Miast Polskich wykazały, że dodatkowe wsparcie dla mniejszych miast jest koniczne, by dać im impulsy gospodarcze. (...) Wsparcie skierowane jest przede wszystkim do 122 miast, które w największym stopniu utraciły funkcje społeczno-gospodarcze, zaś wszystkich miast w ramach Pakietu jest 255" - powiedział podczas debaty wiceminister Hamryszczak. Zaznaczył, że borykają się one z odpływem biznesu oraz odpływem najbardziej zdolnych, młodych przedsiębiorczych osób.

"Postanowiliśmy, że w programach krajowych stworzymy specjalne preferencje dla miast średnich. Są to miasta powyżej 20 tys. mieszkańców z wyłączeniem stolic województwa. Oraz stolice powiatów powyżej 15 tys. mieszkańców " - wyjaśnił Hamryszczak. Jak podkreślił, łącznie z krajowych programów operacyjnych w ramach Pakietu jest przewidziane ok. 2,5 mld zł środków europejskich, dodatkowo uruchamiane są inne instrumenty, takie jak Fundusz Inwestycji Samorządowych, gdzie do dyspozycji jest ok. 400 mln zł.

Dla kogo jest Pakiet? "Z jednej strony dla samorządów, bo to one będą mogły korzystać w poszczególnych kopertach finansowych ze środków na inwestycje infrastrukturalne, komunalne. Ale także działania, które uruchomiliśmy w ramach Polskiego Funduszu Rozwoju - m.in. Fundusz Inwestycji Samorządowych, gdzie miasta te będą miały wsparcie doradcze. Potrzeba bowiem działań, które spowodują, że samorządowcy będą mieli odpowiednią wiedzę czy dana inwestycja będzie w pełni wykonalna, czy +spina się+ budżetowo, czy jest efektywna pod względem ekonomicznym" - mówił Hamryszczak.

Pakiet skierowany jest też w dużym stopniu do biznesu. "Chcielibyśmy, żeby przedsiębiorcy inwestowali w miastach średnich. Dzięki temu, wierzymy, zwiększy się baza podatkowa tych miast. Miasta będą miały szanse na rozwój, będą mogły przyciągać młode talenty, powstaną trwałe miejsca pracy" - wskazał podczas debaty wiceminister rozwoju.

Jak podkreślił Hamryszczak, Pakiet nie skończy się w ciągu dwóch lat. "Pewne działania są zaplanowane w perspektywie 2017 plus, ale także myślimy o tym co możemy zrobić po 2020 r. (...) Chcielibyśmy znaczną część środków z tzw. rezerwy wykonania, która wynosi 2 mld 700 mln euro alokować również na mniejsze miejscowości" - podkreślił.

Według obecnego na na spotkaniu Dyrektora Biura Związku Miast Polskich Andrzeja Porawskiego bardzo ważne jest, że ten pakiet dotyczy miast, które mają rzeczywiste problemy. "Jest to program wielonarzędziowy, wymagający nie tylko montaży finansowych, ale zintegrowanego działania. Skorzystają na nim te miasta, które będą umiały się takim zintegrowanym podejściem wykazać (...), będą w stanie uruchomić własny potencjał. Ważna będzie też oferowana w nim pomoc know-how" - ocenił Porawski.

Jako przykład miasta, które potrafiło znaleźć "pomysł na siebie" wskazał Wyszków. Jego samorząd w 2005 r. przyjął strategię rozwoju, która zawierała pomysł na uporządkowanie gospodarki nieruchomościami. "Miasto wyznaczyło w swych granicach 3 przyszłe strefy aktywizacji gospodarczej, w miejscach wyposażonych w infrastrukturę i z dobrym połączeniem komunikacyjnym. Z 80-mln. budżetu, którym dysponowali, co roku wydawali po 2-3 mln na zakup nieruchomości. W efekcie zdołali zgromadzić w tych strefach większe zasoby nieruchomości komunalnych atrakcyjnych dla potencjalnych inwestorów. W następnych latach z udostępniania tych nieruchomomości uzyskiwali po 5 mln zł rocznie. (...) W ciągu 5 lat powstało tam 1 tys. miejsc pracy, znacząco spadła liczba klientów pomocy społecznej, znacząco wzrosły dochody z PIT, CIT i podatku od nieruchomości. "Efekt ciągniony jest wielokrotnie większy niż to, co z nieruchomości uzyskali. To pokazuje że powiatowe miasto, dzięki zintegrowanemu podejściu, dobrej strategii i konsekwentnej realizacji było w stanie uruchomić własne potencjały i przyciągnąć inwestorów zewnętrznych" - powiedział Porawski.

Jak podkreślił prezes firmy Star ITS Tomasz Turczynowicz, potencjał dla inwestorów jest nie tylko w miastach średnich, ale i małych. "Wysycenie w dużych miastach jest na tyle wysokie, że np. w naszych branżach nowych technologii musimy lokować oddziały w mniejszych miejscowościach ze względu na stabilność rynku pracy oraz koszty" - podkreślił w rozmowie z PAP. Ale, jak dodał, potrzebny jest do tego zdecydowany samorząd, który ma bardzo konkretnie obraną politykę i realizuje ją konsekwentnie. "W miejscach, gdzie przyjęta strategia jest mało stabilna lub jej nie ma nie jesteśmy w stanie przewidzieć, w jaką stronę samorząd będzie chciał rozwijać lokalny rynek pracy: czy będzie to przemysł ciężki, lekki czy branża nowych technologii" - wyjaśnił. Dodał, że w branży IT, którą reprezentuje, w Polsce są ogromne braki kadrowe. "Duże ośrodki są już tak wysycone, że tam nie możemy mówić o stabilności rynku pracy. Nadzieją dla nas są właśnie te mniejsze miejscowości, gdzie w ramach kształcenia dualnego współpracując z młodymi ludźmi od 3-4 roku studiów, zwiążemy ich z firmą" - powiedział. Według niego przy takim modelu współdziałania korzystają wszyscy: od samorządu, który zyskuje stabilność, że młodzi ludzie nie będą wyjeżdżać, ale będą pracować w miejscach, gdzie się wykształcili i gdzie mieszkają, po pracodawców. "Jako pracodawcy będziemy mieć na pewno mniejsze koszty związane z ulokowaniem oddziału w mniejszej miejscowości. Miasta zaś zyskają zadowolonych mieszkańców, którzy będą zarabiać dobre pieniądze" - ocenił. Dodał, że małe i średnie miasta to kierunek nie tylko dla firm z branży IT, ale też księgowo-finansowych.

Według Turczynowicza, Pakiet wsparcia średnich miast powinien dotyczyć tych ośrodków, które "szukają pomysłu na siebie". "Rola doradcza rządu jest w tym przypadku niezbędna. Są miasta takie jak Nysa, Lubartów czy Płock, które mają pomysł na siebie i czerpią z tego profity. Ale jest też bardzo dużo mniejszych miast, które pomysłu nie mają. Pakiet będzie wymagać kreatywności oraz konsekwencji w działaniu. (...) Dla biznesu stabilność jest niezwykle istotna" - podkreślił Turczynowicz.

"Wyzwania, które stoją przed średnimi miastami w Polsce są poważne. Ale są one poważne globalnie" - zwrócił uwagę Wojciech Przybylski z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Według niego, aby tym problemom zaradzić należy prowadzić świadomą politykę inwestycyjną. "Musimy w mądry sposób ściągać inwestorów prywatnych do mniejszych ośrodków. To od biznesu, który generuje miejsca pracy, będzie zależało czy ludzie w mniejszych ośrodkach miejskich zostaną czy będą z nich wyjeżdżać" - ocenił.