Ruszyło śledztwo przeciwko firmie stosującej szantaż cenowy. Południowoafrykańska spółka Aspen Pharmacare w 2009 r. wykupiła prawo do produkcji pięciu leków używanych w leczeniu chorób nowotworowych.
Szacuje się, że zapłaciła za to ok. 300 mln dol. Szybko okazało się, że model biznesowy afrykanerów polega na narzuceniu rządom państw uchodzących za bogate, które kupowały medykamenty, zaporowych cen. Podwyżki – jak ujawnił „Financial Times” – sięgały nawet 4000 proc. Państwa członkowskie UE stanęły przed poważnym problemem. Z jednej strony brakowało zamienników, z drugiej ofertę „nie do odrzucenia” potraktowano jako szantaż, któremu nie należy ulegać. Ostatecznie niektóre kraje się ugięły. Inne zaś w trybie nagłym szukały gorszych zamienników.
W latach 2013–2014 nastąpiła kumulacja, szantażowane były rządy Włoch i Hiszpanii. Powstał międzynarodowy front. Cel: ukarać Aspen Pharmacare za nieetyczną politykę.
I właśnie teraz kontrofensywa wchodzi w decydującą fazę. Margrethe Vestager, unijna komisarz ds. konkurencji, poinformowała o wszczętym śledztwie. – Kiedy zachorujemy, potrzebujemy specjalistycznych leków. Przedsiębiorcy, którzy je dostarczają, powinni być godziwie wynagradzani. Ale gdy cena wzrasta nagle o kilkaset procent, jest to sprawa do wyjaśnienia dla KE – wskazała Vestager. I dodała, że prawo unijne opiera się na szeroko zakrojonych swobodach, ale nie mogą one prowadzić do uderzenia w nie mniej ważną wartość: ochronę zdrowia.
Komisja Europejska chce wyjaśnić, czy jest jakikolwiek racjonalny powód podwyżek. Jeśli celem było wyłącznie osiągnięcie zysku, można będzie mówić o nadużyciu pozycji dominującej. Takie stwierdzenie powinno się przełożyć na karę idącą w setki milionów euro.
– Bardzo dobrze, że Komisja zareagowała. Ta sytuacja to przypadek skrajnie nieetycznego szantażu i postawienia pacjentów pod ścianą – twierdzi dr Dobrawa Biadun, ekspertka Konfederacji Lewiatan. I przypomina, że cała ta sprawa to konsekwencja szerokich uprawnień przyznawanych producentom leków przez Unię. Obowiązujące na terenie Wspólnoty prawo patentowe pozwala na wyłączność w wytwarzaniu leku przez danego producenta na okres – co do zasady – 20 lat. Dopiero po tym czasie inne firmy mogą produkować tańsze odpowiedniki oryginału. Chodzi o to, by zachęcać biznes do pracy nad nowymi produktami medycznymi. Gdyby bowiem wynalazca nie miał kilkudziesięcioletniego monopolu na swe odkrycie, najprawdopodobniej nie chciałby wydawać pieniędzy na badania i rozwój.
– Podejście szantażystów lekowych skłaniać by mogło do ograniczenia przepisów patentowych i powiedzenia producentowi, że jego prawo zostaje ograniczone, a państwo samo wyprodukuje taniej lek. Ale to byłoby złe rozwiązanie – podkreśla dr Biadun. I dodaje, że w związku z tym można mówić o niepisanej umowie pomiędzy rządami państw UE i producentami: ci pierwsi gwarantują drugim wyłączność na sprzedaż określonych produktów, zaś drudzy zobowiązują się dostarczać leki z godziwym zyskiem, ale nieuderzającym nadmiernie w budżety krajów.
Przedsiębiorcy w obronę nie bierze również adwokat Juliusz Krzyżanowski, współzarządzający praktyką farmaceutyczną w kancelarii WKB Wierciński Kwieciński Baehr. – Nie ulega wątpliwości, że taki rodzaj walki o zysk należy ocenić bezwzględnie negatywnie ze społecznego punktu widzenia – twierdzi. I choć problem szantażu ze strony Aspen Pharmacare nie dotknął polskich pacjentów, to zdaniem mec. Krzyżanowskiego ostateczne rozstrzygnięcie będzie ważne dla wszystkich w Unii.
– Za naruszenie unijnych przepisów antymonopolowych KE może wymierzyć podmiotowi karę do 10 proc. globalnego obrotu. Potencjalny wymiar sankcji powinien więc działać odstraszająco na wszelkie próby działań niezgodnych z prawem – uważa prawnik.