Choć klienci zapłacili więcej, to instytucje zarobiły mniej. Gdzie trafiła różnica? Głównie do kasy państwa.
Dwanaście banków giełdowych i jeden przyszły debiutant – Raiffeisen Bank Polska – miało w I kw. niewiele ponad 2 mld zł zysku netto. To o niemal jedną czwartą mniej niż rok wcześniej. Dla klientów banków spadek ich zysków może być nieco zaskakujący, skoro za ich usługi zapłaciliśmy więcej niż w ubiegłym roku. Dochody odsetkowe banków, które bierzemy pod uwagę, zwiększyły się o ponad 13 proc. Wpływy z prowizji urosły o ponad 9 proc.
Aktywa giełdowych banków wynosiły w końcu marca niemal 1,08 bln zł. Były o nieco ponad 6 proc. większe niż rok wcześniej. Wzrost skali działania może być wyjaśnieniem większych dochodów. Ale tylko w części. Innym jest to, że banki zmieniają strukturę swojego portfela – mniej uwagi poświęcają np. udzielaniu kredytów hipotecznych (choć początek roku wypadł pod tym względem dobrze, w czym pomógł rządowy program Mieszkanie dla Młodych – pieniądze przeznaczone na ten rok skończyły się już po kilku tygodniach). Koncentrują się natomiast na wysoko oprocentowanych kredytach konsumpcyjnych.
ikona lupy />
Co poprawiało, a co pogarszało wyniki banków w I kw. 2017r / Dziennik Gazeta Prawna
Na korzyść instytucji finansowych działa też zachowanie klientów – przy obecnych niskich stopach procentowych miejsce depozytów terminowych zajmują lokaty bieżące. Oprocentowanie tych pierwszych jest niskie, ale w przypadku drugich często zerowe. To pozwala bankom zarabiać na tzw. osadzie na kontach.
Chociaż od ostatniej obniżki stóp procentowych upłynęły już ponad dwa lata, to nie można mówić, że obniżki oprocentowania depozytów już się skończyły. Na przykład PKO BP, największy gracz na naszym rynku, wczoraj zmniejszył stawki lokat zakładanych w aplikacji mobilnej. Depozyt 1-miesięczny, który dotychczas dawał 1,75 proc. w skali roku, teraz pozwala zarobić 0,7 proc.
Dlaczego większe dochody banków nie przełożyły się na wzrost zysków? Są dwa główne powody. Oba mają związek z działalnością państwa. Po pierwsze, w tym roku przez cały I kw. banki płaciły podatek od instytucji finansowych (przed rokiem obciążył on wyniki tylko w marcu). Druga przyczyna to obowiązkowe opłaty na rzecz Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Po wejściu w życie kilka miesięcy temu nowej ustawy o BFG (to instytucja zaliczana do sektora finansów publicznych) pojawiła się nowa opłata na tzw. fundusz przymusowej restrukturyzacji, która w całości obciążyła koszty w I kw. – Pozytywną konsekwencją poniesienia tego wydatku na początku roku będzie to, że w kolejnych kwartałach koszty będą nieco mniejsze – zwracał uwagę podczas wczorajszej konferencji prasowej Bartosz Drabikowski, wiceprezes PKO BP.
W sumie w giełdowych bankach „inne koszty”, czyli w głównej mierze podatki (w tym podatek dochodowy), urosły w skali roku o ponad połowę, sięgając 1,7 mld zł.
Niewielu spośród notowanych instytucji udało się poprawić wyniki w porównaniu z ubiegłym rokiem. Wśród największych graczy rynkowych dokonał tego ING Bank Śląski, który należał do liderów zwiększania dochodów, m.in. znaczącego powiększenia portfela kredytowego. – Bank pozyskał blisko 108 tys. nowych klientów detalicznych oraz 3,1 tys. korporacyjnych – chwalił się prezes Brunon Bartkiewicz. Podkreślał, że klienci coraz chętniej korzystają z nowoczesnych rozwiązań, takich jak bankowość mobilna.
Na drugim biegunie znalazł się Getin Noble Bank. Ta instytucja zmaga się z problemem kredytów walutowych, a równocześnie prowadzi głęboką restrukturyzację codziennego biznesu. W I kw. zanotowała niemal 100 mln zł straty, pięć razy więcej niż rok wcześniej. Prezes Artur Klimczak, pytany przez DGP, czy na koniec roku jest szansa na to, by wyjść nad kreskę, odpowiedział: – Po pierwszym kwartale nie powinniśmy się poddawać, ale będzie to bardzo trudne.
GNB realizuje program postępowania naprawczego, co oznacza, że nie płaci podatku bankowego. W podobnej sytuacji jest Bank Ochrony Środowiska, któremu m.in. dzięki „oszczędności” na podatku (ale też za sprawą 40-proc. wzrostu dochodów odsetkowych) udało się zarobić niemal 20 mln zł. Przed rokiem było prawie 13 mln zł straty.
Wysoki wzrost gospodarczy sprawi, że w kolejnych miesiącach w bankach nie powinno być problemu z podstawową działalnością. – Początek roku stał pod znakiem ożywienia gospodarczego. W marcu aktywność klientów wyraźnie się zwiększyła, co spowodowało przyśpieszenie wzrostu naszego biznesu. Celem jest to, by w kolejnych miesiącach utrzymywać tę dynamikę – deklarował przy okazji prezentacji wyników finansowych Michał Gajewski, szef Banku Zachodniego WBK. Nastawienie konkurentów jest podobne.