- W kolejnych latach chcemy jeszcze bardziej przyspieszyć. Zakładamy otworzenie przynajmniej 200 restauracji w skali dekady. Optymistyczny wariant mówi bowiem o 400 lokalach. Wszystko jednak zależy od tego, jak będzie wyglądał dostęp do nieruchomości – wyjaśnia Richard Bergfors, prezes Max Premium Burgers.
I dodaje, że jak na razie najemcy lokali i właściciele działek, na których mogłyby zostać wybudowane nowe restauracje chętnie zawierają umowy z siecią. Firma ma już podpisane 5 umów, kolejne trzy są w fazie realizacji, a 20 w trakcie przygotowania.
Polska to kolejny zagraniczny rynek, obok Danii, Norwegii, Emiratów Arabskich, na którym debiutuje szwedzka sieć. Na innych rynkach ekspansja jest jednak mniej intensywna, co oznacza, że to Polska jest najbardziej perspektywicznym rynkiem dla firmy. Docelowo ma nawet stać się największym. Na razie jest nim Szwecja, gdzie mamy 100 placówek.
Dlatego fundusze zarezerwowane na ekspansje zagraniczną są w największym stopniu kierowane właśnie na nasz rynek. W sumie w ciągu czterech lat firma zainwestuje 40 mln euro.
- Kalkulacji na 10 lat jeszcze nie mamy – dodaje Richard Bergfors.
Eksperci rynku gastronomicznego uważają, ze plan sieci jest bardzo ambitny. Szczególnie, ze jej marka jest mało znana na rynku. To oznacza, ze trudno może być jej rywalizować o klienta z popularnym w Polsce McDonaldsem, czy Burger Kingiem.
- Mamy świadomość, ze amerykański konkurent jest bardzo silny. Widzimy jednak nasycenie rynku tą siecią, co przejawia się z tym, że konsumenci, ale i najemcy szukają alternatyw dla niej. Uważamy więc, ze to najlepszy moment na działanie – tłumaczy Richard Bergfors.
Poza tym, jak dodaje Max Burger ma inną filozofię działania, co bardziej wpisuje go w obecne potrzeby rynku. Stawia bowiem na jakość premium, co przejawia się nie tylko w większych porcjach, ale też w innym sposobie ich serwowania. Dostępne dania mają być ekologiczne i dietetyczne, w dużym stopniu wegetariańskie i wegańskie, co ma zapewnić sieci pozyskanie zupełniej nowej grupy klientów.
Przyznaje, ze polski rynek nie jest mu obcy. Kilka lat temu sieć próbowała już swoich sił w naszym kraju. Nie udało jej się jednak przebić z ofertą.
- Przyjęliśmy wówczas inny model działania. Weszliśmy z franczyzą, co w przypadku mało znanej na rynku marki było błędem. Obecnie stawiamy na własne lokale, a dopiero w drugiej kolejności rozważymy rozwój poprzez odsprzedaż licencji – dodaje Richard Bergfors.
Na początek Max Burger będzie otwierał restauracje w największych miastach Polski – Warszawie, Wrocławiu, Trójmieście, Krakowie, Poznaniu, Szczecinie i Lublinie. Potem wejdzie do mniejszych miast. Od samego jednak początku stawia na restauracje z obsługą podróżnych, tak jak konkurenci. Nie oznacza to jednak, że siec będzie lokalizowała swoje restauracje tylko przy drogach. W planach ma też zaistnienie w największych centrach handlowych.