Pierwsze przedsięwzięcia związane z tworzeniem spółek i handlem akcjami podejmowano w Polsce pod koniec XVIII w. Założona w 1783 r. Kompania Handlowa Polska zwana również Kompanią Czarnomorską miała zajmować się handlem zbożem utrudnionym z powodu utraty połączenia Gdańska z resztą kraju. Kres dynamicznie rozwijającej się spółce, która zdążyła już stworzyć własną flotę handlową, przyniósł drugi rozbiór Polski oraz wielki kryzys finansowy i bankructwo największego polskiego banku epoki stanisławowskiej należącego do Piotra Teppera-Fergusona.
Kres Rzeczypospolitej i zredukowanie Warszawy do roli prowincjonalnego pruskiego miasta, a następnie niespokojne czasy Księstwa Warszawskiego sprawiły, że powołanie nowoczesnej giełdy nastąpiło dopiero po powstaniu Królestwa Polskiego.
Gospodarka uzależnionego od Rosji kraju znajdowała się jednak w opłakanym położeniu. Zniszczenia wojenne oraz ogromne zadłużenie spowodowane wydatkami wojennymi sprawiły, że gospodarka wymagała nie tylko odbudowy, ale również powołania nowych instytucji. Minister skarbu Królestwa książę Franciszek Ksawery Drucki-Lubecki postanowił zaangażować instytucje państwa w rozwój gospodarczy Królestwa. Jego najbardziej znane inicjatywy to powołanie Banku Polskiego, Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego oraz rozwój hutnictwa, górnictwa i włókiennictwa. Innym instrumentem rozwoju gospodarczego miała być powołana 12 kwietnia 1817 r. postanowieniem Namiestnika Królestwa Polskiego Giełda Kupiecka w Warszawie. Jej stworzenie powierzono prezydentowi miasta Karolowi Fryderykowi Woydzie.
W ciągu kilku dni prezydent stolicy wyznaczył tymczasową siedzibę giełdy w Pałacu Saskim oraz terminy sesji: „codziennie od g. 12-ej do 1-ej”. Postanowienie naczelnika określało również strukturę giełdy. Do pośredniczenia w transakcjach ustanowiono sześciu „meklerów”, później ich liczbę zwiększono do 12. Stawiano im dość surowe wymagania formalne. Poza umiejętnością pisania i czytania wymagano również „sławy osobistey nieskażoney”, doświadczenia kupieckiego lub bankierskiego oraz osiągnięcia co najmniej 24 roku życia. Co ciekawe nie mogli dodatkowo prowadzić „Oberży, Kawiarni, Szynku Win, Piwa lub Wódki pod utratą urzędu”.
„Meklerami” mogli być również Żydzi, ale w liczbie nie większej niż 1/3 całości składu. Od maklerów wymagano nie tylko bezbłędnego rozliczania zawieranych transakcji, ale również walki z niedozwolonymi transakcjami i „handlem pokątnym”. Osobom podszywającym się pod maklerów zabraniano wstępu do sali giełdy. Zachętą do pracy miały być prowizje od transakcji wynoszące z reguły około 1 procenta wartości transakcji. Ich prace mieli kontrolować czterej „starsi”, których wybierali warszawscy bankierzy i kupcy. Ich wybór był wielostopniowy i „starszymi” zostawali najbardziej doświadczeni warszawscy przedsiębiorcy, tacy jak Samuel Antoni Fraenkel, wówczas jeden z największych bankierów w Królestwie.
Uroczyste otwarcie giełdy nastąpiło 12 maja 1817 r. Zachował się opis tej uroczystości, której głównym punktem była mowa prezydenta miasta, który mówił o „dobroczynnych zamiarach Łaskawego Monarchy i Rządu”. Pierwsze notowania ruszyły cztery dni później. Jak podkreślał w rozmowie z PAP historyk gospodarki prof. Wojciech Morawski, na ówczesnych giełdach handlowano innymi rodzajami papierów wartościowych niż współcześnie. „Dominowały papiery państwowe i dług państwowy. Akcje dopiero stopniowo zwiększały swój udział w rynku” – stwierdził prof. Morawski. Niestety zachowało się bardzo niewiele dokumentów dotyczących najwcześniejszego okresu funkcjonowania giełdy. Jednym z nich jest „Tabella Kursu Wexli i Pieniędzy”. 16 maja 1817 r. notowano na giełdzie weksle emitowane przez miasta takie jak Berlin, Wrocław, Paryż, Augsburg oraz „dukaty holenderskie”.
Akcje we współczesnym rozumieniu tego słowa pojawiły się na warszawskim parkiecie dopiero w 1826 r. Były to listy zastawne Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego. Do końca lat 20. XIX w. na giełdzie handlowano również towarami, takimi jak pszenica, wełna, kminek, miód, metale, kawa, a nawet śledzie.
Skromne rozmiary handlu oraz samej giełdy potwierdzają relacje na temat warunków pracy maklerów. „Starsi Giełdy nie posiadają innych sprzętów, jak dwie szafy i duży stół, które przy wprowadzeniu Giełdy w dn. 12 maja 1817 r. kupione zostały” – czytamy w sprawozdaniu z 1830 r. Po kilku miesiącach pracy giełda przeniosła się do Marywilu, ówczesnego centrum handlowego Warszawy, mieszczącego się w miejscu budowanego od 1825 r. Teatru Wielkiego. Lokal, w którym pracowali „meklerzy”, określano jako „dla Giełdy nieprzyzwoity”.
W 1828 r. „ze względu na związek interesów giełdowych z Bankiem” postanowiono, że nadzór nad działaniami warszawskiej giełdy przejmie Bank Polski. 29 maja tego samego roku maklerzy i interesanci przenieśli się do imponującej rotundy Banku Polskiego w gmachu Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu przy świeżo wytyczonym Placu Bankowym. Prezes Banku Polskiego hrabia Ludwik Jelski rozpoczął swój nadzór nad giełdą od oczyszczenia parkietu z „pokątnych meklerów”. Bardzo duża liczba tych nielegalnych pośredników świadczyła jednak o rozwoju giełdy. W tym czasie w obrocie pojawiły się również obligacje hipoteczne i obligacje państwowe Rosji. Kursy kupna i sprzedaży zaczęły również ukazywać się w warszawskich gazetach.
Powstanie listopadowe oraz rosyjskie represje po jego klęsce zahamowały rozwój giełdy. Szczególnie dolegliwe były wprowadzone w 1834 r. cła na wwóz polskich towarów na pozostały obszar imperium rosyjskiego. Niemal do 1840 r. na giełdzie panował chaos „ubliżający godności Banku”. W rotundzie Banku Polskiego interesy załatwiali głównie drobni spekulanci zajmujący się handlem walutami. Porządek przywróciły dopiero wydane na początku lat 40. XIX w. zarządzenia prezesa Banku o „przywróceniu dawniejszych zwyczajów”. Znacznie ważniejsze dla losów giełdy było pojawienie się w tym okresie kolejnych spółek akcyjnych. W 1840 r. w tabeli kursów po raz pierwszy pojawiły się akcje projektowanej Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. W kolejnym roku w notowaniach pojawiły się również obligacje emitowane przez tę spółkę. W 1855 r. wprowadzone zostały papiery wartościowe Spółki Żeglugi Parowej w Królestwie Polskim. Podobnie jak w innych krajach boom giełdowy był więc związany z akcjami spółek transportowych wykorzystujących innowacyjny napęd parowy. Autorzy historii warszawskiej giełdy opublikowanej w 1917 r. podkreślali, że warszawska giełda właśnie w latach 40. stała „giełdą w europejskim znaczeniu, istotnym ogniskiem handlu pieniężnego”. Jak jednak dodawali, rozwój giełdy byłby znacznie szybszy, gdyby nie carskie represje „hamujące postęp ekonomiczny kraju”.
W tym czasie w gronie starszych giełdy pojawiają się najwybitniejsi polscy przedsiębiorcy – Antoni Fraenkel, August Herbst i Piotr Steinkeller. Ten ostatni jest uważany za jednego z najważniejszych i najbardziej innowacyjnych przemysłowców polskich XIX w. Dzięki swoim bliskim związkom z Bankiem Polskim ten pochodzący z Krakowa kupiec stał się w latach 40. XIX w. głównym inwestorem w budowie kolei wiedeńskiej, rozwoju żeglugi parowej, górnictwie i hutnictwie. Niestety jak wielu innych pionierów przemysłu zbankrutował i zmarł w zapomnieniu w 1854 r. Jego działalność była jednak wzorem dla innych wielkich przedsiębiorców, takich jak Leopold Kronenberg i Jan Bloch.
Powstanie styczniowe nie zahamowało rozwoju gospodarczego ziem dawnego Królestwa Polskiego. Uwłaszczenie chłopów w 1864 r. stanowiło wielki impuls do rozwoju przemysłu. Niebagatelne znaczenie dla rozwoju rynku giełdowego miało również zwiększenie możliwości pozyskiwania kapitałów dzięki powołaniu Banku Handlowego oraz Banku Dyskontowego Warszawskiego. Wszystkie te instytucje a także kolejne spółki kolejowe i towarzystwa ubezpieczeniowe były notowane na warszawskiej giełdzie. Uwieńczeniem rozwoju giełdy było przyjęcie w 1873 r. nowych uregulowań prawnych przekształcających Giełdę Kupiecką w Giełdę Warszawską.
Nowa giełda zyskała niezależność od władz miejskich i stała się instytucją zależną od warszawskich sfer przemysłowców i kupców poprzez wyłaniany przez nie Komitet Giełdowy. Symbolem nowego etapu w dziejach giełdy było otwarcie jej nowej siedziby w gmachu przy ulicy Królewskiej. W tym miejscu Giełda Warszawska funkcjonowała do końca swojego istnienia.
Czołową postacią giełdy tego okresu był Leopold Kronenberg. W latach 70. XIX w. był właścicielem Banku Handlowego, Towarzystwa Kredytowego, dróg żelaznych, cukrowni i wielu fabryk. Jego rywalizacja z Janem Blochem była pilnie śledzona przez drobniejszych akcjonariuszy. „Ich walka była szczególnie ostra w wypadku rywalizacji o pozwolenie na budowę Kolei Nadwiślańskiej. Pożyczali pieniądze na bardzo wysoki procent, byle tylko zyskać środki na budowę” – podkreślał prof. Wojciech Morawski. Mimo tak wielkiej intensywności rywalizacji potężnych przedsiębiorców Giełda Warszawska była rynkiem bardzo stabilnym i nie zdarzały się na niej spektakularne bankructwa, takie jak na giełdzie we Lwowie.
„Postępy przedsiębiorczości, kojarzenie się kapitałów i pomyślne konjunktury handlowe wytwarzały coraz więcej spółek bezimiennych, będących najdogodniejszą formą tego rozwoju” — pisali autorzy historii giełdy z 1917 r. Ostatnie dziesięciolecie XIX w. to okres całkowitej dominacji nowoczesnych spółek akcyjnych, nie tylko z obszaru dawnego Królestwa Polskiego, ale również tak potężnych firm jak Zakłady Putiłowskie w Petersburgu. Sprawiało to również, że spadki i wzrosty cen były w dużej mierze pochodną wielkiej giełdy w stolicy Rosji. Sesje w tym okresie były wielokrotnie przerywane, mnożyły się bankructwa oraz podejrzane interesy. Na giełdę nie wpływały jednak takie wydarzenia jak panika giełdowa na Wall Street w 1907 r., ponieważ były zbyt odległe od gospodarki rosyjskiej.
Po wybuchu I wojny światowej sesje giełdowe zostały zawieszone podobnie jak na innych rynkach europejskich. Wciąż jednak nieoficjalnie wymieniano się walutami i papierami wartościowymi. Dla spółek notowanych w Warszawie był to jednak okres niezwykle trudny, ponieważ jak podkreślano „wybuch wojny przeciął od razu wszystkie arterje normalnego życia ekonomicznego”. Szczególnie dotkliwe było odcięcie od rynku rosyjskiego oraz drakońskie regulacje czasów okupacji niemieckiej.
2 stycznie 1921 r. Giełda Warszawska wznowiła oficjalne notowania. W dwudziestoleciu międzywojennym skupiła 90 procent rynku giełdowego w Polsce. Giełdy działały również w Krakowie, Lwowie i Poznaniu. Jak jednak ocenia prof. Wojciech Morawski „w dwudziestoleciu międzywojennym giełda warszawska była cieniem giełdy sprzed 1914 r. I wojna światowa do tego stopnia zdekapitalizowała polską gospodarkę, że nigdy już nie został odbudowany jej potencjał finansowy”.
Wielkim wstrząsem dla Giełdy Warszawskiej był krach na giełdzie nowojorskiej w październiku 1929 r. Obroty w ciągu pierwszego roku kryzysu spadły o 1/3. Etatystyczna polityka władz sprawiła, że również w drugiej połowie lat 30. transakcje giełdowe nie miały dla polskiej gospodarki wielkiego znaczenia. Giełda została zamknięta w momencie wybuchu wojny i odrodziła się dopiero w kwietniu 1991 r.
Inwestycje giełdowe nie były wyłączną domeną wielkich kupców i przemysłowców, takich jak wspomniani Kronenberg, Bloch czy Steinkeller, lecz także drobnych „spekulantów”. Z inwestycji giełdowych w Paryżu utrzymywał się między innymi Juliusz Słowacki. W latach 1829-1830 obserwował funkcjonowanie warszawskiej giełdy pracując w Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu. Te doświadczenia przydały mu się na emigracji, gdy przekazywane przez matkę środki inwestował w akcje banków i spółek kolejowych. Do 1848 r. Słowacki zgromadził spory majątek. Jednak Wiosna Ludów i pękniecie bańki spekulacyjnej na akcjach kolejowych pozbawiła go niemal wszystkiego. Mimo to pod koniec życia w poetycki sposób podsumowywał swoje doświadczenia jako inwestora: „Ten tylko od pieniędzy procent płacić może, Kto w roli twórczej ducha posiał je jak zboże”.