Zgodnie z prognozami Komisji Europejskiej, tempo wzrostu gospodarczego w Polsce przyspieszy w br. do 3,5 proc. z 2,7 proc. zanotowanych rok wcześniej.
Czy jest szansa i w jakiej perspektywie, że polski wzrost gospodarczy wróci na ścieżkę wyższej, obserwowanej w poprzednich latach dynamiki i przekroczy 4 proc.?
Mateusz Morawiecki: Mnie przede wszystkim cieszy jakość naszego wzrostu gospodarczego – to, że pozytywna presja na innowacyjność, łączenie gospodarki ze społeczeństwem oraz skokowa poprawa w ściągalności podatków, zwłaszcza pochodzących z wielkich przestępstw gospodarczych, przynoszą dobre rezultaty. Sprawnie i efektywnie udaje nam się wdrażać też kolejne elementy Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Ludwig Erhard mawiał, że PKB jest wyłącznie środkiem do osiągnięcia celu, jakim jest równowaga między rynkiem, a społeczeństwem. Nie klękam więc przed wskaźnikiem PKB, bo bez odczuwalnej poprawy jakości życia obywateli jest on ułomny. Jednak z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że wzrost gospodarczy Polski za I kwartał tego roku pozytywnie zaskoczy wielu makroekonomistów. Komisja Europejska właśnie podniosła prognozy wzrostu naszego PKB w całym 2017 roku do 3,5 proc., choć uważam, że jest to zbyt konserwatywna prognoza. My ostrożnie założyliśmy 3,6 proc. wzrostu i sądzę, że przekroczymy ten poziom.
Czy podwyższane prognozy wzrostu PKB przez kolejne ośrodki i instytucje pozwalają Panu oczekiwać, że agencja ratingowa Moody's podniesie w piątek rating lub perspektywę dla Polski?
M.M.: Zaczekajmy do piątku wieczorem. Agencja Moody’s prezentuje swoje poglądy poparte rzeczową analizą faktycznych danych. Wydaje się, że w porównaniu z sytuacją sprzed półtora roku i roku, agencje ratingowe teraz bardziej zdroworozsądkowo podchodzą do polskiej rzeczywistości i oceny fundamentów naszego modelu rozwoju gospodarczego.
Komisja Europejska zwraca uwagę, że negatywnym trendem będzie spadek siły roboczej w efekcie stopniowo spadającego wieku produkcyjnego oraz obniżenia wieku emerytalnego w Polsce w 2017 r. Czy nie niepokoją Pana te oceny, resort zamierza wziąć je pod uwagę podejmując kolejne decyzje?
M.M.: Przede wszystkim obniżenie wieku emerytalnego nie będzie oznaczało, że każdy kto go przekroczy, będzie musiał zakończyć pracę. Uważamy wręcz, że będzie odwrotnie. Zwłaszcza, jeżeli umożliwimy Polakom wybór. Osoby, które czują się w pełni sił i mają taką wolę, będą więc nadal realizować się zawodowo. Dla oceny sytuacji gospodarczej kluczowy jest efektywny wiek przejścia na emeryturę. A ten właśnie wiek w Polsce w ostatnich latach się podnosił i to dość znacząco.
Bez wątpienia w Polsce istnieje ogromna przestrzeń do stworzenia takich warunków na rynku pracy, które pozwolą wydłużyć aktywność zawodową Polaków, i wcale nie mam tu na myśli zwiększania ustawowego wieku emerytalnego. Trzeba pamiętać, że żyjemy w XXI wieku, gdzie coraz bardziej liczą się nowe technologie i innowacje. Nasz sukces gospodarczy, także w odniesieniu do rynku pracy, uzależniony będzie właśnie od wykorzystania nowoczesnych technologii. Dlatego też wdrażamy Ustawę o robotyzacji, która ma skłonić przedsiębiorców do większych inwestycji w badania, rozwój i wdrożenia.