"I pomóc zwiększyć PKB w długim okresie, od którego tak naprawdę zależeć będzie wysokość naszych emerytur" - wskazał, zastrzegając, że "należy jednak podkreślić, iż ocena ta opiera się na zapowiedziach, a nie na propozycjach legislacyjnych, których wciąż nie znamy".
Pod koniec marca szef Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys poinformował, że gotowy jest komplet projektów ustaw dot. zmian w systemie OFE oraz pracowniczych planów kapitałowych. Wyraził nadzieję, że w kwietniu trafią one na ścieżkę legislacyjną. Zgodnie z pierwotnym planem przekształcenie OFE miałoby nastąpić od stycznia 2018 roku.
"Przede wszystkim trzeba zadać sobie pytanie, czy wprowadzenie OFE w 1999 roku było właściwe czy nie. Ja tę reformę oceniam krytycznie i uważam, że każdy demontaż OFE jest dobry. Im szybciej, tym lepiej - szkoda, że tak długo to trwało" - powiedział Kędzierski, pracownik naukowy Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i szef Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Jak argumentował, "wysokość naszych emerytur de facto nie zależy od tego, czy one będą z ZUS czy z OFE, a zależy od długookresowego tempa wzrostu gospodarczego". "Jeżeli państwo musi się zadłużać, po to żeby finansować składki do funduszy emerytalnych, przez co podwyższa sobie koszt obsługi długu i ogranicza możliwości rozwojowe nie tylko w krótkim, ale też w dłuższym okresie, to wskutek tego emerytury w przyszłości będą niższe" - tłumaczył.
"Upraszczając, jeżeli ktoś mówi, że pieniądze na kontach w OFE były prawdziwe, a pieniądze w ZUS są wirtualne, to jest to nieprawda, dlatego, że i tu i tu pieniądze są wirtualne, a nasze emerytury za 20-30-40 lat będą zależały od ówczesnej sytuacji budżetu państwa i poziomu wzrostu gospodarczego" - dodał.
Ekspert zwrócił też uwagę, że fundamentalną zasadą systemu zabezpieczenia społecznego jest solidarność. "A więc mówienie o tym, że mamy indywidualne konta czy to w przypadku polityki emerytalnej, czy zdrowotnej jest dosyć złudne, ponieważ te systemy z założenia mają charakter solidarnościowy i one nie zakładają, że jeżeli przykładowo zapłacę w ciągu roku 2 tys. zł składki zdrowotnej, to skorzystam ze świadczeń opieki zdrowotnej wartych tyle samo. Może być tak, że tej składki nie wykorzystam, a może być tak, że zachoruję i wykorzystam składkę pięciu innych osób - na tym polegają systemy solidarnościowe" - wyjaśnił Kędzierski.
Jak powiedział, zmiana systemu polegająca na przekazaniu wszystkich środków z OFE do ZUS-u byłaby rozwiązaniem "bardziej przejrzystym". "Jednak jest pytanie, czy myślimy o oszczędnościach emerytalnych tylko jako o zabezpieczeniu naszego bytu za 30-40 lat, czy myślimy o tych środkach jako o zasobie, kapitale, który możemy wykorzystywać do inwestowania w krótko i średniookresowe cele rozwojowe państwa. Mnie jest bliższa ta druga opcja, połączenie zabezpieczenia bytu emerytów, a jednocześnie zabezpieczenia środków na finansowanie bieżącego rozwoju kraju. Z duchem tej reformy się więc zgadzam" - zadeklarował.
"Wicepremier Mateusz Morawiecki stara się stworzyć narzędzia do ściągnięcia inwestycji długookresowych, po to, by te środki wykorzystać jako kapitał dla finansowania różnych inwestycji prorozwojowych. A najlepszym źródłem finansowania takich długookresowych inwestycji są właśnie oszczędności mieszkaniowe albo emerytalne" - mówił.
W związku z tym - zauważył - fundamentalnym zagadnieniem jest to, kto będzie miał kontrolę nad IKZE. "Jeżeli będą one zarządzane przez państwo, ale poza ZUS-em, to można to traktować jako fundusz rozwojowy, czyli bank rozwoju. A jeżeli to będzie zarządzane przez podmioty prywatne, to wtedy państwo nie będzie miało na to żadnego wpływu i niczym nie będzie się to różniło od OFE, prawdopodobnie tylko tym, że będą niższe składki za zarządzanie" - zaznaczył Kędzierski.
"Jeżeli kontrolę tę będzie sprawował fundusz publiczny, który w krótkim okresie będzie finansował inwestycje prorozwojowe, to środki te nie będą leżeć na koncie, ale będą pracować na rzecz rozwoju kraju, a nie tak jak w przypadku OFE często na rzecz innych państw" - podkreślił. "Dzięki temu może nam się udać zmniejszyć zadłużenie zagraniczne. Tak jak to jest w przypadku Japonii, która ma bardzo wysoki dług, ale jest on wewnętrzny i nie stanowi tak dużego zagrożenia dla państwa" - dodał.
"Zarządzanie IKZE prościej byłoby zostawić państwu, oczywiście przy zachowaniu przejrzystych zasad nadzoru właścicielskiego. Mogą się oczywiście pojawić usprawiedliwione zarzuty, że państwo chce położyć rękę na wszystkich oszczędnościach emerytalnych Polaków – nie jest tajemnicą, że nie zawsze polityczne nominacje do spółek Skarbu Państwa czy też agend rządowych były motywowane rzeczywistymi kompetencjami. Wydaje się zatem, że rząd będzie się starał znaleźć rozwiązanie, które będzie uwzględniało te obawy" - wskazał.
I kontynuował: "IKZE mogą też być zarządzane przez prywatne instytucje, tylko pytanie, w jaki sposób te środki będą inwestowane, czy te instytucje będą zobligowane np. do inwestowania w polskie start-upy czy polskie obligacje, czy też będą mogły czynić dowolne inwestycje. Podsumowując – każdy sposób zarządzania tymi instrumentami ma swoje zalety i wady, i dlatego jego wybór powinien być ściśle uzależniony od celów, które stoją za reformą".
Pytany o zarzuty formułowane przez niektórych ekspertów, że te rozwiązania "wylobbowały sobie" instytucje finansowe, odpowiedział: "Nie mam na to dowodów, więc nie jestem w stanie tego w żaden sposób zweryfikować".
Ekspert zapytany, czy to dobry pomysł, by Fundusz Rezerwy Demograficznej przeszedł pod nadzór PFR, odpowiedział: "Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że Polski Fundusz Rozwoju ma z ramienia MR koordynować realizację Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, to takie rozwiązanie ma sens. Pojawia się dylemat, jakie są relacje między PFR a MR, i czy nie powinno się podporządkować tego Funduszu wprost MR. Ale jeżeli weźmiemy pod uwagę, że PFR ma faktycznie odpowiadać za realizację strategii Morawieckiego, to jest zupełnie zrozumiałe, że wszystkie podmioty, które mają tak ogromny kapitał, w tym też Fundusz Rezerwy Demograficznej, powinny być podporządkowane właśnie PFR".
Na pytanie, na ile realne są szanse na wejście tej reformy w życie, odparł: "Trudno na to pytanie odpowiedzieć w sposób jednoznaczny – ostatnie tygodnie pokazały, że istnieją wewnętrzne spory w samym rządzie dotyczące kwestii gospodarczych. Jeśli w Radzie Ministrów pojawią się kontrowersje wokół tego projektu, wicepremier Morawiecki może mieć problem, aby go przeforsować w niezmienionym kształcie".
Generalnie - zdaniem Kędzierskiego - "optymalna byłaby całościowa reforma systemu emerytalnego, który w dzisiejszym kształcie się finansowo nie domyka". "Optymalne byłoby stworzenie takiego instrumentu, który z jednej strony pozwala ludziom na odkładanie dodatkowych składek, ale jednocześnie daje państwu szanse na to, by z tych składek finansować cele prorozwojowe. Jednym z rozwiązań, które warto brać pod uwagę, jest model tzw. emerytury obywatelskiej, w którym wszyscy obywatele otrzymują identyczne, podstawowe świadczenie emerytalne wypłacane wprost z budżetu państwa" - konkludował.
W lipcu 2016 roku wicepremier Mateusz Morawiecki zaprezentował Program Budowy Kapitału, który jest jednym z filarów Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Zakłada on przekształcenie OFE w fundusze inwestycyjne - 75 proc. aktywów ma trafić na IKZE Polaków. Natomiast pozostałe 25 proc. aktywów przejdzie do Funduszu Rezerwy Demograficznej, zarządzanie którym ma przejąć PFR.
Zimą w rozmowie z PAP Paweł Borys przypomniał, że pod koniec 2016 roku zakończono przegląd systemu emerytalnego. "Rząd przyjął wnioski z tego przeglądu (...) Cieszę się, że ostateczne rekomendacje są spójne z Programem Budowy Kapitału, czyli będzie realizowany scenariusz przekształcenia OFE poprzez przekazanie ponad 100 mld zł na indywidualne konta emerytalne uczestników OFE” - mówił.
Drugi bardzo ważny element planowanej reformy – podkreślał prezes PFR - to upowszechnienie pracowniczych planów kapitałowych w celu oszczędzania na emeryturę.
„Cały czas wierzę, że zgodnie z pierwotnym planem, w 2017 roku uda się przyjąć te ustawy i z początkiem 2018 roku wdrożyć zmiany w OFE w zakresie funduszu rezerwy demograficznej, a w 2018 roku zaczniemy tworzyć Pracownicze Plany Kapitałowe” - deklarował szef PFR.