Kapitałem przeniesionym z OFE do funduszy inwestycyjnych będziemy mogli swobodnie dysponować. Nawet go wypłacać, choć nie od razu.
Prace nad przekształceniem OFE w klasyczne
fundusze inwestycyjne są na finiszu. Zgodnie z planem projekty stosownych ustaw mają być gotowe do końca marca. Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, zapewnia, że zasadnicze założenie reformy nie uległo zmianie: 75 proc. aktywów OFE (ulokowanych w akcjach notowanych na warszawskiej giełdzie) zostanie przeniesione do nowo utworzonych podmiotów i stanie się prywatną własnością ubezpieczonych.
Nowe fundusze sprzedadzą akcje
– Ostateczną decyzję podejmą posłowie, ale prace prowadzimy przy założeniu, że taki właśnie będzie podział środków. Do rozwiązania pozostają techniczne szczegóły, jak będzie wyglądała
polityka inwestycyjna nowych funduszy w kilkuletnim okresie przejściowym, w którym będą się one przekształcać z funduszy akcji w typowe produkty emerytalne – mówi Paweł Borys, bliski współpracownik wicepremiera Mateusza Morawieckiego.
Chodzi o to, że na starcie w portfelach funduszy będą znajdowały się niemal wyłącznie akcje. Taka struktura portfela w produktach ubezpieczeniowych, w których chodzi o bezpieczeństwo, jest nie do utrzymania. Poprzedni rząd, gdy przekazał w 2014 r. do ZUS kapitał ubezpieczonych lokowany przez OFE w obligacjach Skarbu Państwa, zakazał funduszom, by więcej nie inwestowały w te obligacje. Wcześniej OFE lokowały w papierach dłużnych około dwie trzecie portfela, a jedną trzecią w akcjach. Docelowo struktura aktywów nowych funduszy będzie podobna. To oznacza, że będą musiały pozbyć się akcji o wartości niemal 80 mld zł. Żeby nie doprowadzić tą operacją do załamania kursów na
GPW, nowe fundusze będą pozbywać się akcji stopniowo. Ten mechanizm zastosowano już w 2014 r. – w pierwszym roku OFE musiały utrzymywać przynajmniej 75-proc. udział akcji w portfelu. W każdym kolejnym roku ten limit był obniżany o 20 pkt proc., w przyszłym roku miał zostać zniesiony. Teraz będzie podobnie.
– W okresie przejściowym również oszczędzający będą mieli ograniczone możliwości dysponowania swoim kapitałem, bo gdyby masowo wycofali się z rynku akcji, doprowadziłoby to do załamania
kursów. A tego chcemy uniknąć. Jednym z celów reformy emerytalnej jest także wzmocnienie rynku kapitałowego – zwraca uwagę Borys.
Sami zdecydujemy, co zrobić z pieniędzmi
Po okresie przejściowym ubezpieczeni mają dostać pełną swobodę w wyborze lokat i strategii inwestycyjnych. Będziemy mogli przenieść nasze oszczędności do firmy ubezpieczeniowej, banku czy biura maklerskiego. A nawet w całości je wypłacić. Mamy mieć do dyspozycji wszystkie możliwości dostępne w ramach indywidualnych kont zabezpieczenia emerytalnego. IKZE powstały w 2012 r. jako część trzeciego filaru emerytalnego, dającego możliwość dobrowolnego oszczędzania na emeryturę. To w tej strukturze zostaną umieszczone fundusze powstałe w wyniku przekształcenia OFE. Wypłata środków z IKZE po ukończeniu 65. roku życia – możliwa jednorazowo lub w ratach – podlega zryczałtowanemu podatkowi w wysokości 10 proc. Wycofanie kapitału przed osiągnięciem tego wieku jest dopuszczalne, ale w tym wypadku zapłacimy podatek według obowiązującej skali podatkowej. Innymi słowy – wypłacone oszczędności emerytalne stają się naszym dochodem. Wpłaty do nowych funduszy będą dobrowolne, otwarta pozostaje kwestia ulg podatkowych. Kapitał wpłacany na konta IKZE możemy odliczyć od podstawy opodatkowania, ale każdego roku obowiązuje limit w wysokości 1,2-krotności przeciętnego miesięcznego
wynagrodzenia. W 2017 r. wynosi on 5 115,6 zł.
Wiele wskazuje na to, że od początku obowiązywania nowych regulacji emerytalnych, czyli od początku przyszłego roku, będziemy mogli przenosić się między poszczególnymi funduszami.
– Chodzi o to, żeby od samego początku fundusze ze sobą konkurowały – mówi Paweł Borys.
Przy okazji zniknie zakaz lokowania kapitału w obligacje Skarbu Państwa. Dla przekształconych OFE dostępne również będą np. inwestujące w rynek nieruchomości fundusze REIT czy fundusze typu private equity.
Od początku stycznia w ramach nowych podmiotów funkcjonować będą także subfundusze, do których trafią oszczędności tych członków OFE, którym pozostało niewiele lat do emerytury. Portfele subfunduszy składać się będą przede wszystkim z bezpiecznych instrumentów finansowych, żeby w ten sposób ograniczyć ryzyko związane z gwałtownymi zmianami kursów na rynku akcji.
Zyski za zarządzanie OFE jak w banku
Mimo że pod wpływem przeprowadzonego w 2014 r. transferu środków zgromadzonych w OFE do ZUS fundusze straciły ponad połowę aktywów, to zarządzanie nimi jest w dalszym ciągu bardzo dochodowe. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że w zeszłym roku 12 działających na rynku powszechnych towarzystw emerytalnych zarobiło 400 mln zł. Stopa zwrotu z zainwestowanego kapitału wyniosła 17 proc. Chociaż dekadę temu była o 10 pkt proc. wyższa, to jednak w dalszym ciągu jest wysoka, jeśli za punkt odniesienia weźmiemy na przykład rentowność długoterminowych obligacji skarbowych, oscylującą w zeszłym roku wokół 3 proc. Dla porównania na kapitale zainwestowanym w banki komercyjne jego posiadacze zarobili w zeszłym roku 7,7 proc.
Jednocześnie znacznie zmieniła się w ostatnich latach struktura przychodów PTE. Na początku funkcjonowania II filaru emerytalnego głównym ich źródłem były pobierane od klientów opłaty od składek przekazywanych przez ZUS. W 2007 r. z tego źródła PTE uzyskały 1,1 mld zł, niemal dwie trzecie wszystkich przychodów. Jednak zmiany regulacyjne – ograniczenie maksymalnej wysokości opłaty, obniżenie wysokości wpłacanej do OFE składki, wprowadzenie dobrowolności oszczędzania – sprawiły, że to źródło przychodów wyschło. W zeszłym roku PTE uzyskały tą drogą jedynie 50 mln zł, 6 proc. wszystkich wpływów. Niemal 700 mln zł, czyli 80 proc. przychodów, wpłynęło na ich konta z tytułu opłaty za zarządzanie aktywami. W 2007 r. z tego źródła pochodziła jedna trzecia przychodów.