Strefa euro i Międzynarodowy Fundusz Walutowy zgodziły się, by ich inspektorzy wrócili do Aten rozmawiać o pomocy dla tego kraju.
Grecka walka z kryzysem / Dziennik Gazeta Prawna
Grecja oraz pozostałe państwa strefy euro wznowią rozmowy na temat oceny realizacji przez Helladę warunków programu pomocowego. Tak uzgodnili wczoraj ministrowie finansów unii walutowej. To pierwszy krok do zażegnania narastających obaw o niewypłacalność tego kraju.
– Porozumienie zawiera nienaruszalny warunek postawiony przez grecką stronę, że nie będzie już więcej ani jednego euro oszczędności – poinformował przedstawiciel greckiego rządu. Ateny zgodziły się na zmiany legislacyjne, które wejdą w życie od 1 stycznia 2019 r., pod warunkiem że ich wpływ na kondycję fiskalną kraju będzie neutralny. Inspektorzy reprezentujący wierzycieli, czyli państwa strefy euro oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy, powrócą do Aten na początku przyszłego tygodnia. W ciągu kilku dni powinni wydać rekomendację w sprawie przekazania greckiemu rządowi kolejnej transzy z uzgodnionego w połowie 2015 r. programu pomocowego o wartości 86 mld euro. Trwający od kilku miesięcy impas w sprawie oceny postępów Greków uniemożliwiał uruchomienie kolejnej transzy, bez której nie będą oni w stanie spłacić w lipcu rat od zaciągniętych pożyczek.
Wczorajsze porozumienie, zakładając, że inspektorzy wydadzą pozytywną rekomendację, odsuwa groźbę niewypłacalności Grecji, ale absolutnie nie rozwiązuje wszystkich problemów. Punktem spornym pozostaje złagodzenie nałożonych na Ateny warunków pomocy, na co naciska MFW. Fundusz uzależnia od tego swój dalszy udział w akcji ratunkowej, nie chce na to się zgodzić kilka państw unii walutowej. Niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble, najbardziej nieprzejednany przeciwnik ustępstw, wyraził wczoraj przekonanie, że MFW nadal będzie się dokładał finansowo do pomocy. Fundusz tego oficjalnie nie potwierdził. To będzie jednym z głównych tematów jutrzejszego spotkania dyrektor zarządzającej funduszu Christine Lagarde z niemiecką kanclerz Angelą Merkel.
MFW uważa, że greckie zadłużenie osiągnęło poziom niemożliwy do spłacenia i bez jego nominalnej redukcji się nie obejdzie. Na razie postuluje znacznie mniejsze kroki – obniżenie wymaganego poziomu pierwotnej nadwyżki budżetowej (czyli różnicy między wpływami a wydatkami, nie uwzględniając rat zadłużenia i odsetek). Zgodnie z warunkami pomocy w 2018 r. Ateny powinny dojść do poziomu 3,5 proc. PKB. Jednak zdaniem funduszu osiągnięcie tego wymagałoby dodatkowych oszczędności, które mogą zdusić wzrost gospodarczy. Część państw strefy euro – zwłaszcza Niemcy i Holandia – sprzeciwia się temu. W obu w tym roku odbędą się wybory parlamentarne (w Holandii za niespełna miesiąc, w Niemczech we wrześniu) i ewentualne ustępstwa wobec Grecji zostałyby źle przyjęte przez tamtejszych wyborców.
Belgijski minister finansów Johan Van Overtweldt przekonywał, że nie należy podejmować połowicznych decyzji dlatego, że zbliżają się wybory.
Przeciąganie decyzji w sprawie Grecji sprawiło, że w ostatnich tygodniach na rynki finansowe znów powróciły obawy o jej niewypłacalność i w konsekwencji wyjście z unii walutowej. Wczoraj nastroje próbował uspokajać Klaus Regling, szef Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (ESM). Na łamach „Bilda” wyraził opinię, że Grecja będzie potrzebowała znacznie mniejszej pomocy niż uzgodnione 86 mld euro, bo jej sytuacja budżetowa wygląda lepiej, niż zakładano.