"Będzie zmiana w polityce, oznaczająca przejście od oszczędności i położenie większego nacisku na głębokie reformy" - powiedział w poniedziałek na konferencji prasowej w Brukseli szef eurogrupy Jeroen Dijsselbloem. "Musimy pokazać Grekom, że jest światełko w tym tunelu zaciskania pasa" - wtórował mu unijny komisarz ds. gospodarczych i finansowych Pierre Moscovici.
Zmiany w podejściu kredytodawców ze strefy euro wobec Grecji domagał się Międzynarodowy Fundusz Walutowy, ale nie byłaby ona możliwa, gdyby nie dobre wyniki greckiego budżetu. W zeszłym roku dzięki oszczędnościom uzyskano większą niż planowano pierwotną nadwyżkę budżetową (czyli bez kosztów obsługi długu). Podobnie ma być również w tym roku.
Według nieoficjalnych informacji przekazanych dziennikarzom przez źródła zbliżone do greckich władz negocjacje między kredytodawcami a rządem w Atenach mogą zostać wznowione, bo Grecja obiecała wprowadzenie reform, których skutki zaczną być odczuwalne już po zakończeniu programu pomocowego. Warunkiem ma być jednak to, że będą one neutralne fiskalnie.
Dzięki temu na poniedziałkowym spotkaniu eurogrupy ustalono, że do Aten wrócą eksperci reprezentujący pożyczkodawców, by na miejscu wraz z greckimi władzami pracować nad zakończeniem drugiego przeglądu realizacji pakietu pomocowego. W praktyce chodzi o ustalenie wymaganych na tym etapie reform. Mają one dotyczyć rynku pracy, podatków oraz emerytur.
"Musimy sobie zdawać sprawę, że w tej chwili nie ma jeszcze politycznego porozumienia, ale bardzo pozytywnym i dobrym krokiem jest to, że instytucje wrócą do Aten. Wciąż jest bardzo dużo pracy" - zaznaczył szef eurogrupy.
Dopiero po wypracowaniu na poziomie eksperckim zgody co do dokładnego kształtu zmian w przepisach ministrowie finansów eurolandu będą mogli dać zielone światło dla wypłacenia kolejnej transzy z wynoszącego ponad 80 mld euro pakietu pomocowego.
Dijsselbloem zastrzegał, że jako minister finansów nigdy nie może obiecać końca polityki oszczędnościowej, ale obecnie budżet Grecji jest w dużo lepszym stanie niż przed kilkoma laty. "Musimy to widzieć jako przesunięcie akcentu w kombinacji polityk od oszczędności do reform strukturalnych" - podkreślił.
Dodał przy tym, że jeśli reformy będą odpowiednie i przyniosą efekty, może się pojawić przestrzeń na działania stymulujące gospodarkę. Zastrzegł, że musiałyby one zostać uzgodnione z Komisją Europejską. "Jeśli wszystko pójdzie dobrze i pakiet reform będzie treściwy, a obecna ścieżka fiskalna zostanie utrzymana, pojawi się przestrzeń na działania prowzrostowe" - oświadczył szef eurogrupy.
W tej chwili Grecja nie stoi przed koniecznością zwrotu dużej sumy kredytodawcom, ale zbliżająca się seria wyborów w kilku krajach unijnych i perspektywa pojawienia się w kampanii wyborczej problemu w postaci nierozwiązanego kryzysu działa dopingująco na wszystkie strony rozmów.
"Nie ma problemu z płynnością w krótkiej perspektywie, ale sądzę, że wszyscy czujemy, iż sprawa jest pilna ze względu na kluczową kwestię zaufania. Jeśli chcemy, żeby wzrost gospodarczy w Grecji przyspieszał, pewność co do przyszłości jest bardzo ważna. Zaufanie wróciło w ostatnim roku i musi być umacniane. To będzie silny czynnik motywujący do tego, by dokończyć pracę tak szybko jak to możliwe" - podkreślał Dijsselbloem.
Poddawany presji społecznej rząd Aleksisa Ciprasa odmawiał zgody na nowe kroki oszczędnościowe, co powodowało klincz w rozmowach z pożyczkodawcami. Od początku kryzysu w 2010 r. greckie emerytury były obniżane już 11 razy, a rządząca obecnie w Grecji Syriza szła do wyborów z hasłem zerwania z polityką oszczędności i renegocjowania warunków pomocy.