Ostatnie zmiany kadrowe dowodzą, że rząd ma pełną kontrolę nad spółką.
Acron, kontrolujący 20 proc. akcji tarnowskiej spółki, nie jest zainteresowany sprzedażą posiadanego pakietu. Po spowodowanym pogarszającymi się wynikami finansowymi spadku kursu Grupy Azoty do najniższego poziomu od ponad dwóch lat Rosjanie, którzy próbowali przejąć kontrolę nad spółką, znaleźli się w niewygodnym położeniu. Na niecałe 20 mln akcji spółki wydali w latach 2012– –2014 ponad 1 mld zł, ale dalszą ekspansję zablokował polski rząd, łącząc tarnowskie Azoty z Puławami. Tak w 2013 r. powstała Grupa Azoty, czołowy producent nawozów w Europie. Jednocześnie do statutu firmy wpisano ograniczenie prawa akcjonariuszy innych niż Skarb Państwa do wykonywania głosu na walnym zgromadzeniu do 20 proc. ogólnej liczby głosów. W czerwcu 2016 r. Azoty znalazły się na liście firm strategicznych, w przypadku których odpowiedni minister może sprzeciwić się zmianom właścicielskim.
Od kilku miesięcy trwają spekulacje, że Rosjanie chcą pozbyć się akcji Azotów. – Wiele wskazuje na to, że zaangażowanie w polską spółkę traktują jako inwestycję długoterminową. Sytuacja finansowa Acronu jest solidna, firma regularnie płaci dywidendę. Nie ma potrzeby, żeby pilnie pozbywać się akcji. W szczególności biorąc pod uwagę ich niski kurs – ocenia Jakub Szkopek, analityk DM mBanku.
Od początku roku notowania Azotów spadły o 35 proc. i na początku listopada znalazły się na poziomie 51,52 zł, najniższym od marca 2014 r. Na zamknięciu wczorajszej sesji kosztowały 62,70 zł. Średnia cena, po jakiej akcje kupowali Rosjanie, to 55 zł, więc wyjście z inwestycji byłoby teraz kiepskim interesem.
Ewentualnym nabywcą akcji od Acronu mógłby być Skarb Państwa. Zdymisjonowany we wrześniu minister Dawid Jackiewicz deklarował, że państwo jest zainteresowane zwiększeniem zaangażowania w takich firmach jak KGHM czy Azoty. Typowany do przeprowadzenia transakcji PGNiG, główny dostawca gazu dla Azotów, który dysponuje odpowiednią nadwyżką gotówki, ma ambitny program inwestycyjny, zakładający głównie zwiększenie wydobycia ropy i gazu oraz rozwój sieci ciepłowniczej. Spółka zaangażowana jest także w ratowanie górnictwa. Ministerstwo Skarbu Państwa nie odpowiedziało DGP na pytanie, czy prowadziło negocjacje w sprawie odkupienia akcji od Acronu.
– Posiadany pakiet akcji zapewnia państwu odpowiednią kontrolę nad firmą. Nie ma potrzeby transferować ponad miliarda złotych do Acronu, jeśli pieniądze te można przeznaczyć na inwestycje, których zwiększenia domaga się od państwowych firm minister Mateusz Morawiecki – ocenia jeden z ekspertów.
Na ostatnim nadzwyczajnym walnym zgromadzaniu 2 grudnia Skarb Państwa wspólnie z funduszami PZU miał ponad połowę głosów. Przegłosował zmiany w radzie nadzorczej, a ta odwołała ze stanowiska prezesa Mariusza Bobera, powołując w jego miejsce Wojciecha Wardackiego. Według ekspertów to ciąg dalszy usuwania ze spółek kontrolowanych przez państwo ludzi kojarzonych z Jackiewiczem – w ramach czystki po byłym ministrze stanowiska stracili m.in. szef petrochemicznego Lotosu Robert Pietryszyn czy kierujący energetycznym Tauronem Remigiusz Nowakowski. Podobnie jak we wcześniejszych przypadkach, także dymisja Bobera nie została poparta merytorycznymi argumentami, choć – według niektórych ekspertów – byłego szefa Azotów, podobnie jak np. Pietryszyna – dyskwalifikował brak branżowego doświadczenia. – Trudno oceniać prezesa, skoro kierował firmą jedynie 10 miesięcy. Działania, które podjął, powinny jednak mieć pozytywny wpływ na wyniki Azotów w kolejnych latach – ocenia Szkopek.
Chodzi głównie o uruchomienie wspólnej internetowej platformy zakupowej dla całej grupy kapitałowej, dzięki której Azoty mają zaoszczędzić na surowcach i materiałach kilkadziesiąt milionów złotych rocznie. To część wciąż trwającej konsolidacji firm wchodzących w skład Grupy Azoty, ale przed nowym prezesem, który z branżą chemiczną związany jest od 2005 r., stoi wiele wyzwań nie mniej istotnych niż jej zakończenie.
Wardacki musi np. podjąć decyzję, co z inwestycją w złoża fosforytów w Senegalu, na którą Azoty wydały w ostatnich trzech latach ponad 200 mln dol. W wywiadzie udzielonym Radiu Szczecin pod koniec listopada Wardecki przedstawił ją jako bezwartościową. Odpisy z tytułu utraty wartości afrykańskich aktywów zmniejszyły zysk firmy o 23 mln zł w pierwszych trzech kwartałach.
– Jeśli Unia Europejska przeforsuje dyrektywę ograniczającą zawartość kadmu w nawozach, może się okazać, że eksploatacja złóż w Senegalu w ogóle nie będzie się opłacać – ocenia Jakub Szkopek. Prace nad dyrektywą w Parlamencie Europejskim trwają i mogą się zakończyć już w przyszłym roku. Taki scenariusz wpłynąłby na dalsze pogorszenie wyników finansowych, które i tak są coraz gorsze ze względu na niekorzystne warunki rynkowe. Niskie ceny zbóż powodują, że rolnicy oszczędzają na nawozach, a ich ceny spadają. W efekcie w III kw. spółka poniosła pierwszą od trzech lat stratę. W kolejnych kwartałach Azoty będą się zmagać z rosnącymi cenami gazu, który jest główną pozycją po stronie kosztów.