W październiku eksperci NBP przygotują kolejną projekcję inflacyjną z uwzględnieniem danych o gospodarce w drugim kwartale 2007 roku, która może wskazać konieczność dalszych podwyżek stóp procentowych.
• Na jakim etapie jest obecnie polityka pieniężna po dokonanych w 2007 roku podwyżkach stóp?
- W styczniu 2007 roku inflacja weszła do dolnego pasma odchyleń od celu inflacyjnego i wydaje się, że niezależnie od tego, co się jeszcze zdarzy, do końca roku nie wykroczy poza górne pasmo odchyleń (w odniesieniu do całego 2007 roku zmieści się więc w przedziale 1,5-3,5 proc). Ważniejsze, że o większości miesięcy 2007 roku będzie można powiedzieć - zgodnie z formułą, której od kilku miesięcy używamy w komunikatach - że inflacja była bliska celowi inflacyjnemu NBP, który wynosi 2,5 proc. Trzeba podkreślić, że zdarzenia 2007 roku - ze względu na liczące wiele kwartałów opóźnienia, jakimi cechuje się oddziaływanie decyzji polityki pieniężnej - były wynikiem trafnych rozstrzygnięć dokonywanych do połowy 2006 roku. Czy decyzje podejmowane od drugiej połowy 2006 roku także były właściwe, pokaże dopiero 2008 rok. Jeśli będziemy nadal trzymali się blisko 2,5 proc., to będzie oznaczało, że decyzje podejmowane w drugiej połowie 2006 roku i w 2007 roku były trafne. Bardzo chciałbym, żeby tak było.
• Czy patrząc na dostępne dane można mieć nadzieję, że tak właśnie będzie i inflacja w 2008 roku będzie bliska 2,5 proc.?
- W świetle już podjętych decyzji i tych, które jeszcze być może będą podjęte, utrzymanie się inflacji na poziomie zbliżonym do 2,5 proc. można uznać za prawdopodobne. W świetle danych drugiego kwartału, dotychczasowych projekcji i czynników widocznych w gospodarce szczególnie ważna będzie październikowa projekcja inflacyjna. Cały czas musimy bardzo uważnie obserwować inflację bazową i zakładać pewną poprawkę na efekt wzrostu cen żywności oraz ropy naftowej. W ostatnim okresie zachowanie cen żywności jest inne niż wynikałoby to z typowego szoku podażowego i przybiera charakter szoków następujących po sobie i nakładających się na siebie. Przyczyną nie są już tylko powodzie i susze, ale zmiana w strukturze popytu światowego. Dlatego, licząc się z tym, że pod koniec 2007 roku inflacja bazowa może wzrosnąć w okolice 2 proc. i chcąc utrzymać inflację CPI blisko 2,5 proc., na dalszy wzrost inflacji bazowej nie bardzo już możemy pozwolić.
• Jakie są pana prognozy dotyczące wskaźnika cen i usług konsumpcyjnych?
- Inflacja w sierpniu i wrześniu będzie nieco poniżej celu inflacyjnego, czyli niższa od 2,5 proc. Będzie to przede wszystkim wynikać ze zjawisk, które miały miejsce przed rokiem - suszy i wzrostu cen żywności, jakie wtedy miały miejsce. Natomiast inflacja października będzie już znowu blisko celu, podobnie w listopadzie, a inflacja za grudzień może być nieco ponad celem RPP.
• Jakie czynniki oprócz cen żywności i paliw znajdują się jeszcze wśród ryzyk inflacyjnych?
- Najważniejszy z nich to dynamiczny wzrost wynagrodzeń, który wyprzedza wzrost wydajności i pogarsza jednostkowe koszty prac. Do tych czynników należy zaliczyć politykę fiskalną. Jak do tej pory wszystkie zmiany w sferze fiskalnej zakończyły się na szumnych konferencjach prasowych informujących o wspaniałych planach, ale żadnego z nich nie zrealizowano - po stronie wydatkowej nie widzimy żadnej strukturalnej poprawy. Co istotne, dobra kondycja finansów publicznych jest wyłącznie wynikiem dobrej koniunktury, a nie przygotowuje nas na ewentualne spowolnienie gospodarki. Ponadto wydarzenia z ostatnich dni w Sejmie są ryzykownym obciążaniem wydatków w następnych latach. Musimy zwracać też uwagę na rekordowe wykorzystanie mocy produkcyjnych. Nie wykluczam, że dzięki inwestycjom wzrośnie potencjalny PKB, a za tym presja inflacyjna złagodnieje, ale to kwestia wielu kwartałów. Mamy bardzo wysoką dynamikę kredytu dla gospodarstw domowych, nie tylko hipotecznego, ale coraz silniej rośnie kredyt konsumpcyjny.
• Cały czas zdecydowanie szybciej niż eksport rośnie import.
- Dlatego widzimy niebezpieczeństwo wzrostu deficytu na rachunku obrotów bieżących. Przy bardzo wysokim przyroście siły nabywczej gospodarstw domowych i dużych potrzebach inwestycyjnych mamy podwyższoną dynamikę importu. Krótkoterminowo może to łagodzić presję na ceny rynku krajowego, ale w dłuższym okresie pogarsza bilans obrotów bieżących, a to może wpływać negatywnie na kurs walutowy. Gdyby takie głębokie pogorszenie w bilansie nastąpiło i gdyby kurs zaczął się osłabiać, to utrudniałoby to naszą sytuację.
• Czy gospodarka ma szansę rozwijać się wciąż w tempie przekraczającym 5 proc.?
- W świetle dzisiejszych procesów nie widać ryzyka osłabienia tempa wzrostu gospodarczego i ścieżka około 6 proc. jest dla Polski dostępna, pod warunkiem że nie zrealizują się czarne scenariusze dotyczące gospodarki światowej.
• Takie ryzyko jest poważne?
- Na razie prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest niewielkie, ale sytuacja na świecie uległa skomplikowaniu. Obraz zniknięcia płynności na rynku międzybankowym w USA i Europie jest chyba bardziej skomplikowany niż wydawało się kilka tygodni temu. Nikt nie wie, czy przedłużanie się okresu podwyższonej ceny pieniądza nie zacznie się przenosić na gospodarkę amerykańską. Gdyby tak było, to z pewnym opóźnieniem mogłoby to przenieść się na gospodarkę europejską i polską.
• DARIUSZ FILAR
profesor Uniwersytetu Gdańskiego. Były główny ekonomista banku Pekao. Od 2004 roku członek Rady Polityki Pieniężnej