Wraz z postępującą globalizacją coraz rzadsza jest sytuacja, w której złożone produkty przemysłowe w całości lub nawet w znacznej większości od początku do końca są tworzone przez przedsiębiorstwa z jednego kraju. W poszukiwaniu efektywności, rosnącej specjalizacji i korzyści skali poszczególne komponenty są produkowane w różnych częściach świata, a łańcuchy produkcji stają się coraz dłuższe.
Inwestycje zagraniczne globalnych koncernów samochodowych w Polsce i innych krajach Europy Środkowej są dobrym przykładem takiej polityki. Ich efektem są fabryki produkujące poszczególne części samochodów lub zakłady zajmujące się końcowym montażem podzespołów sprowadzanych z całego świata. Oznacza to, że informacja o wartości całkowitego eksportu danego kraju nie jest wcale jednoznaczna z informacją o wartości krajowej produkcji wyeksportowanej za granicę.
Jeśli o sile polskiego eksportu będą decydować produkty, które w naszym kraju są jedynie zmontowane, nieznacznie przetworzone bądź wydobyte (np. surowce), to wraz ze wzrostem płac będziemy tracić nasze przewagi konkurencyjne. Ich utrata będzie znaczącą przeszkodą w pościgu za bardziej zamożnymi gospodarkami. Zjawisko to w nowoczesnej publicystyce ekonomicznej jest często nazywane pułapką średniego dochodu. Jego zauważenie nie oznacza zaś krytyki inwestorów zagranicznych. Jest jedynie warunkiem koniecznym do wejścia na kolejny etap rozwoju.
Tani i zaawansowani
Występowanie tego zjawiska wynika z prostej i szeroko opisanej w literaturze ekonomicznej obserwacji, że większość końcowej wartości dóbr nie powstaje w trakcie wydobycia surowców i montażu półproduktów lub produktu końcowego. O końcowej wartości dóbr decydują ich innowacyjność, efektywność zastosowanej technologii, know-how i marka. Tam, gdzie te właśnie części składowe produktu są wytwarzane, w rzeczywistości wytwarzana jest większość jego wartości.
Nad kwestią wartości dodanej w eksporcie poszczególnych państw co kilka lat pochylają się przedstawiciele Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) oraz Światowej Organizacji Handlu (WTO) w ramach inicjatywy w sprawie handlu wartością dodaną. Przez ekspertów obu tych organizacji został opracowany wskaźnik opisujący wartość dodaną w produkcji towarów i usług na eksport w wybranych krajach. Ponieważ proces obliczania tego wskaźnika jest dość skomplikowany oraz wymaga dużych nakładów pracy ekonomistów i statystyków, jego najnowsza edycja przedstawia dane za 2011 r .
Z analizy danych wynika, że na przestrzeni lat wielkość światowego eksportu w segmencie przetwórstwa i przemysłu nieustannie rosła. Przedsiębiorstwa coraz chętniej przenoszą poszczególne części swoich łańcuchów produkcji i dostaw do innych krajów. Wewnątrzgałęziowa, a nawet wewnątrzkorporacyjna międzynarodowa wymiana handlowa jest codziennością dla coraz większej liczby firm działających globalnie.
Konkurencyjność Polski jako kraju dostarczającego relatywnie tanio efektywne procesy produkcyjne i usługi będzie spadać w miarę oczekiwanego wzrostu płac
Jednak wraz z postępującą globalizacją, powodującą potężne wzrosty w handlu międzynarodowym, można zaobserwować drugi trend. Wraz ze wzrostem wartości międzynarodowych obrotów towarowych spada udział sumy wartości dodanych poszczególnych krajów w tych obrotach. Innymi słowy, oznacza to, że w całkowitej wartości wymiany handlowej rośnie udział półproduktów wielokrotnie importowanych i eksportowanych w ramach łańcucha produkcji. W skali globalnej rośnie więc importochłonność eksportu.
W 1995 r. ponad trzy czwarte wartości światowego eksportu było w pełni wytworzone w krajach eksportujących. Obecnie ten udział zmalał do około 67 proc. Jedna trzecia światowego handlu to półprodukty przemierzające glob w różnych kierunkach. Z drugiej strony trzeba też oczywiście zauważyć dynamiczny wzrost podlegającej wymianie handlowej wartości dodanej. W latach 1995–2011 wyniósł on 169 proc. Podobne tendencje obserwujemy w Polsce. W latach 1995–2011 całkowita wartość polskiego eksportu towarów przemysłowych wzrosła według danych OECD z 19,6 mld do 143 mld dol., czyli o 630 proc. W tym samym czasie suma polskiej wartości dodanej wyeksportowanej za granicę w postaci tych dóbr wzrosła z 15,8 mld do 85,7 mld dol., czyli o 441 proc.
Obie dynamiki są imponujące, jednak całkowity eksport rośnie szybciej niż eksport polskiej wartości dodanej. Nic dziwnego, że jej udział w eksporcie dóbr przemysłowych spadł w tym czasie z 80,8 proc. do 59,9 proc. Z jednej strony oznacza to ogromny sukces i wzrost pozycji konkurencyjnej Polski na rynkach zagranicznych. Nasz kraj stał się miejscem, które relatywnie tanio produkuje zaawansowane technologicznie produkty, a standardy zarządzania i kontroli jakości są zgodne z najlepszą praktyką światową. Z drugiej jednak strony oznacza to, że nie możemy spocząć na laurach i zatrzymać się w połowie drogi. Konkurencyjność Polski jako kraju dostarczającego relatywnie tanio efektywne procesy produkcyjne i usługi będzie spadać w miarę oczekiwanego wzrostu płac. Musimy być na to przygotowani. Musimy zapewnić sobie konkurencyjność własną myślą technologiczną i własną marką.
Kupuj polskie
Polska stała się już krajem, w którym można wykreować markę rozpoznawalną w skali globalnej. Polscy przedsiębiorcy i pracownicy są gotowi do tego, by rozpocząć samodzielny udział w globalnej konkurencji. Już w tej chwili na rynku działa wiele polskich firm, które z powodzeniem konkurują pod własną marką i myślą techniczną na rynkach regionalnych, europejskich lub nawet globalnych. Trzeba wzmacniać te firmy i wspierać ich plany rozwojowe. Jest to szczególne ważne w sytuacji zwiększonej liczby akcji promujących lokalne produkty i marki pochodzące z konkretnych państw.
Przykładem może być „Buy British”, coroczna tygodniowa akcja przeprowadzana w Wielkiej Brytanii, mająca na celu zachęcenie Brytyjczyków do kupowania produktów pochodzących z Wysp. Modne stają się także hasła świadczące o markowym patriotyzmie i wspomaganiu krajowych przedsiębiorców. Na świecie, co pokazywaliśmy w jednym z niedawnych raportów PwC, z powodzeniem działają agencje kompleksowo wyspecjalizowane we wspieraniu działalności eksportowej i inwestycyjnej krajowych firm. Przykładami skutecznie działających instytucji mogą być UK Trade & Investment w Wielkiej Brytanii oraz Germany Trade and Invest w Niemczech. Takie agencje działają w 24 na 28 krajów Unii Europejskiej.
W ten trend wpisują się idealnie także plany polskiego rządu w zakresie powołania Agencji Wspierania Eksportu. Instytucja ta miałaby na celu wsparcie krajowych firm w podbijaniu zagranicznych rynków. Działalność takiej agencji nie powinna się skupiać jedynie na promowaniu obecności polskich firm i marek za granicą. Działania te winny być sprzężone z jednoczesnym wsparciem innowacyjnej i inwestycyjnej działalności lokalnych firm konkurujących na globalnych rynkach.
Zadania realizowane przez agencję powinny się więc wiązać nie tylko ze wsparciem finansowym i logistycznym oferowanym na rynkach zewnętrznych, ale także na lokalnym wsparciu w poszukiwaniu finansowania i relacji koniecznych do realizacji długofalowych innowacji i inwestycji. Tylko takie skoordynowane wsparcie pomoże w budowaniu rzeczywistej przewagi konkurencyjnej polskich firm, technologii i marek.