Papierowe wydruki już niedługo mogą zniknąć z naszego życia. Z końcem 2017 r. biznes czeka wielka wymiana kas fiskalnych na takie, które będą rejestrowały sprzedaż elektronicznie.
Polski handel
/
Dziennik Gazeta Prawna
Łatwiej ma być klientom i handlowcom, którzy latami muszą przechowywać paragony, ale celem jest też ukrócenie szarej strefy poprzez popularyzację obrotu bezgotówkowego. Ministerstwo Rozwoju szacuje ostrożnie, że dzięki elektronicznym paragonom wpływy z VAT wzrosną o 2–3 mld zł rocznie.
Resort, w którym zrodził się pomysł, chce, by docelowo nowe kasy były zintegrowane z terminalami do płatności kartami. Na początku czerwca wysłał do prezesa Głównego Urzędu Miar prośbę o zaprzestanie homologacji kas dwurolkowych, które obsługują tylko transakcje gotówkowe i tworzą jedynie papierowe kopie paragonów. – We wrześniu znowelizujemy rozporządzenie w sprawie kryteriów i warunków technicznych, którym muszą odpowiadać kasy rejestrujące. Będzie ono miało odpowiednio długie vacatio legis, by handel mógł się do tego przygotować, minimum sześciomiesięczne, być może roczne – mówi Tadeusz Kościński, wiceminister rozwoju.
Długi termin na wymianę kas ma pomóc handlowcom w rozłożeniu kosztów w czasie. Największe poniesie mały handel, bo to on wciąż korzysta z kas dwurolkowych, które będą musiały zostać wycofane z rynku. Jak szacuje resort rozwoju po rozmowach z przedstawicielami organizacji handlowych, na rynku kasy dwurolkowe stanowią połowę urządzeń będących w obrocie, czyli ok. 600 tys. Koszt wymiany to wydatek 1–1,5 tys. zł, co oznacza, że handlowcy będą musieli wydać ok. 700 mln zł na nowy sprzęt.
Wprowadzenie nowych kas mogłoby być punktem wyjścia do stworzenia centralnego rejestru paragonów. Miałby on działać na podobnej zasadzie jak przygotowywany przez Ministerstwo Finansów centralny rejestr faktur. Prowadzić go ma specjalna spółka powołana właśnie przez MF. Baza paragonów miałaby być narzędziem analitycznym dla kontroli skarbowej. Wychwytywane byłyby wszelkie anomalie, np. skokowy wzrost lub spadek sprzedaży, co mogłoby być podstawą do wszczęcia kontroli. Ministerstwo Finansów odnosi się do pomysłu resortu rozwoju z dystansem. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że taka rewolucyjna zmiana będzie trudna do przeprowadzenia.
Ministerstwo Rozwoju we wrześniu chce znowelizować rozporządzenie w sprawie kryteriów i warunków technicznych, którym muszą odpowiadać kasy rejestrujące obrót w sklepach i punktach usługowych. Nowe kasy mają rejestrować
sprzedaż tylko elektronicznie. Docelowo handlowcy mieliby zaprzestać wydawania papierowych paragonów i zastąpić je elektronicznymi.
Tadeusz Kościński, wiceminister rozwoju, mówi, że resort zdaje sobie sprawę z kosztów całej operacji. Dlatego nowe przepisy mają mieć odpowiednio długie vacatio legis – nawet rok – a handlowcy będą mogli liczyć na jakąś formę finansowego wsparcia. – Staramy się wypracować rozwiązanie, które pomoże obniżyć te wydatki. Rozmowy w tej sprawie są prowadzone nie tylko z producentami kas, ale także z resortem finansów – komentuje wiceszef MR. Jego zdaniem w grę wchodzi zarówno
dofinansowanie podobne do obowiązującego teraz – można odliczyć 700 zł od podatku przy zakupie nowej kasy – jak i pomoc w postaci wzięcia urządzenia na raty czy w leasing.
Po co ta rewolucja? Nowe kasy mają być zintegrowane z terminalami płatniczymi, po to by elektroniczne paragony mogły od razu trafiać za zgodą klienta na przykład do bankowych systemów. To m.in. dzięki temu klienci mieliby do nich dostęp. Wiceminister Kościński przekonuje, że kupujący będą mieli z tego rozwiązania same korzyści. Przede wszystkim paragon będzie na trwałym nośniku (papierowy łatwo zgubić), dzięki czemu prościej będzie dochodzić swoich praw w drodze
reklamacji. Banki będą mogły oferować im usługę zarządzania paragonami, co ułatwi kontrolę nad domowym budżetem. Będą mogły również skroić dodatkowe usługi pod konkretnego klienta, widząc na podstawie tych danych, jakie są jego potrzeby. Z kolei handlowcom łatwiej będzie oferować klientom programy lojalnościowe. Celem tego wszystkiego ma być promocja obrotu bezgotówkowego, który – co do zasady – jest jednym z bardziej skutecznych narzędzi w ograniczaniu szarej strefy.
– Im więcej będzie obrotu bezgotówkowego, tym lepszy efekt skali, który pomoże w negocjowaniu stawek z operatorami kart. Cały ten proces jest skorelowany z pracami nad krajową kartą płatniczą. Ale oczywiście nikt nie mówi, że będzie to działać z pominięciem innych operatorów. Chcemy, by proces odbywał się na partnerskich zasadach – twierdzi wiceminister Kościński. – Obecnie rozmawiamy nad technicznym rozwiązaniem tej kwestii ze Związkiem Banków Polskich oraz z Fundacją Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego (FROB) – dodaje.
Jego zdaniem zyskają też sprzedawcy, którzy będą mogli dowód transakcji przechowywać w wersji elektronicznej. W przypadku przedsiębiorców, poza oszczędnością miejsca na składowanie rolek z paragonami, wiąże się to też z mniejszymi wydatkami na prowadzenie działalności. Odejdą im bowiem koszty zakupu rolek paragonów czy konserwacji sprzętu.
Ci klienci, którzy nie mają zwyczaju korzystać z kart płatniczych, też mają szansę wejść do nowego systemu. Jako że nowe kasy mają mieć dostęp do internetu, wystarczy, że klient płacąc gotówką, korzysta z programu lojalnościowego albo po prostu poda swój adres e-mail lub numer telefonu, a sprzedawca (a właściwie jego kasa) prześle mu elektroniczny paragon. W założeniach jest oczywiście opcja, że przez jakiś czas można będzie odbierać wydrukowany dowód sprzedaży.
Bankowcy pomysłowi są przychylni. Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich, mówi, że mogłoby się to przyczynić do popularyzacji obrotu bezgotówkowego. A to oznacza spadek kosztów w gospodarce (używanie gotówki kosztuje, choćby jej przeliczanie, sortowanie czy magazynowanie i transport) oraz ograniczenie szarej strefy (obrót bezgotówkowy z zasady jest rejestrowany). – Banki zawsze będą wspierały tego typu przedsięwzięcia – podkreśla wiceprezes.
Mieszane uczucia mają natomiast handlowcy. Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu, zwraca uwagę na koszty. – To spore wydatki, jeśli chodzi o mały handel. Zwłaszcza że w ostatnich latach na skutek zmieniających się przepisów musieliśmy już wymieniać urządzenia. Teraz czeka nas kolejna rewolucja. A przypomnę, że średnia rentowność w handlu nie przekracza 1 proc. Każde dodatkowe nieprzewidziane wydatki to zatem spore obciążenie dla sprzedawców – komentuje Ptaszyński.
Duży handel w większości używa już kas z elektroniczną ewidencją, więc sama wymiana go nie martwi. Ale też ma swoje uwagi. Chciałby na przykład dopracowania już na tym etapie sposobu przesyłania danych. – Zależy nam, by dane z naszej strony spływały do systemu na koniec dnia, a nie byśmy byli zobligowani do ich wysyłania po każdej zawartej transakcji. Niestety problemy z siecią nie należą do rzadkości. Przeciążenia są częste, gdy klientów jest dużo – dodaje Karol Stec, szef departamentu prawnego Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Nowy system może mieć jeszcze jedną zaletę: poprawi fiskalizację online. Stosunkowo łatwo kasę można będzie skontrolować zdalnie. Teoretycznie też kasy mogłyby przesyłać dane na temat paragonów do jednej centralnej bazy w jednym ustalonym formacie. Taki centralny rejestr paragonów prowadziłoby Ministerstwo Finansów, a dokładnie jego specjalna spółka, która już pracuje nad centralnym rejestrem faktur. Oba systemy działałyby na podobnej zasadzie, czyli wyłapywałyby wszystkie anomalie. Może być nią np. skokowy wzrost lub spadek sprzedaży w sieci sklepów lub nawet w konkretnym sklepie, który byłby powodem do wszczęcia kontroli przez fiskusa.
Tyle że sceptyczne wobec tych założeń jest samo Ministerstwo Finansów. Ze względu na koszty całej operacji i konieczność technicznego dostosowania przedstawiciele MF wątpią, by udało się szybko wprowadzić system elektronicznych paragonów z ich centralną bazą.
Resort ma także zastrzeżenia do dużej roli, jaką w całym projekcie miałyby odegrać banki. – Nie chcemy, aby ten udział był nadmierny. To budzi nasz największy opór. Byłoby źle, gdyby bank stał się Wielkim Bratem, dysponując zbyt dużą ilością danych na temat zachowań klientów – powiedział DGP przedstawiciel MF.
Celem całej operacji jest promocja obrotu bezgotówkowego
Elektroniczne paragony i faktury to rozwiązanie stosowane już w innych krajach. Przykładem jest Dania, w której dostępne są zarówno paragony tradycyjne, jak i elektroniczne, jeżeli płaci się kartą płatniczą lub w ramach MobilePay. Decyzja o wyborze rodzaju rachunku należy do klienta. Rachunki elektroniczne mogą być wysyłane na e-mail bądź na specjalne aplikacje gromadzące wszystkie rachunki, np. Storebox. W Chorwacji kasy fiskalne są połączone za pośrednictwem internetu (lub łącza telefonicznego) z Centralnym Systemem Informatycznym (CSI) administracji podatkowej. W momencie wystawienia nabywcy rachunku przez operatora kasy fiskalnej rozpoczyna się wymiana danych. Wyliczono, że w pierwszym roku stosowania programu fiskalizacji obrotu gotówkowego w handlu poziom zarejestrowanych przez CSI obrotów w gastronomii wzrósł o 55 proc. Wysoko ocenia się również sprawność całego systemu, który rejestruje średnio 6 mln rachunków dziennie i 2,2 mld rocznie.
Elektroniczne paragony są też w Izraelu, Kanadzie, Szwecji, USA, Norwegii, Brazylii, Malezji czy Irlandii, gdzie jest to popularne rozwiązanie przy transakcjach online. W większości tych krajów jednak paragony w formie cyfrowej są wysyłane na telefony komórkowe lub konto e-mail. W Indonezji na przykład wybrane firmy działające na lokalnym rynku wydają elektroniczne potwierdzenia płatności (receipts) na użyty podczas rejestracji adres e-mailowy po dokonaniu zakupów za pomocą specjalnych aplikacji lub poprzez strony internetowe (najpopularniejsze serwisy dostępne są w wersji mobilnej na urządzenia z systemem Android, iOS, BlackBerry OS). Dotyczy to zarówno usług, jak i produktów. Przykładami są tu potwierdzenia płatności za bilety lotnicze (Traveloka.com; Airasia.com; Lionair.com), hotele (Traveloka.com; Booking.com; Agoda.com); usługi transportowe (Uber; GoJek). Potwierdzenia mają zazwyczaj formę e-maila (dane sprzedawcy, kupującego, wysokość dokonanej opłaty w treści e-maila – Uber) lub w formie pliku PDF (linie lotnicze, Traveloka.com). Wkrótce takie rozwiązanie będzie dostępne też w Japonii. Pracują nad nim między innymi firmy Fujitsu i Toshiba – liczący się producenci systemów kasowych dla sieci detalicznych.
Są również kraje, w których choć nie ma jeszcze paragonów w wersji elektronicznej, to obowiązują już e-faktury lub potwierdzenia zapłaty za zamówienie zawierające imienne dane nabywcy towaru/usługi. Przykładem są Francja, Kazachstan czy Rumunia, w której istnieje możliwość otrzymania faktury elektronicznej na konto e-mailowe.