Przez polski rynek akcji przetoczyła się fala wyprzedaży. Indeks WIG spadł wczoraj o 2,49 proc. do 44 700,67 pkt, a WIG20 zjechał o 2,7 proc. do 1759,49 pkt. Ostatni raz ze spadkiem o porównywalnej skali mieliśmy do czynienia 19 stycznia po obniżce ratingu Polski przez agencję S&P – WIG20 obniżył się o 3,2 proc.
Środowa wyprzedaż nie ominęła średnich i małych spółek, których indeksy – mWIG40 i sWIG80 – zniżkowały o ponad 2,3 proc. Indeks tzw. blue chipów od początku tygodnia stracił 4,33 proc., a od początku 2016 r. ponad 5 proc.
Analitycy tak głębokie spadki wiążą z nasilającymi się obawami, że zmiany wprowadzone w systemie emerytalnym przez rząd PO to nie koniec. – Inwestorzy przypomnieli sobie o OFE. Ta kwestia jest w tej chwili najistotniejsza – ocenia Wojciech Żelechowski z DM PKO BP.
Strach powrócił po tym, jak pod koniec ubiegłego tygodnia w prasie ukazały się informacje, że rząd planuje konsolidację OFE. Stworzony w ten sposób duży fundusz miałby być zarządzany przez instytucję powiązaną ze Skarbem Państwa. Poprzednie zmiany w OFE spowodowały, że na GPW zaczęło brakować kapitału płynącego z funduszy emerytalnych. Opóźnioną reakcję na spekulacje dotyczące losu OFE i wpływu decyzji polityków na spółki giełdowe, w których fundusze są akcjonariuszami, analitycy tłumaczą m.in. wolnymi dniami na rozwiniętych rynkach finansowych. W poniedziałek wolne mieli np. Amerykanie.
– Inwestorzy ogromną wagę przykładają do kwestii OFE i ryzyka politycznego, na jakie narażony jest polski rynek. Wydaje się też, że brak wyraźnego dementi ze strony rządu został potraktowany jako wzrost ryzyka, że faktycznie pójdzie on w tym kierunku – tłumaczy Michał Marczak z DM mBanku.
Na temat kolejnych spekulacji o losie OFE wypowiedział się Marcin Zieleniecki, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej, który zapewnił, że temat łączenia funduszy na razie nie istnieje, choć w przyszłości nie można wykluczyć zmian.
– Aby rynek był spokojniejszy, inwestorzy powinni usłyszeć jeszcze mocniejsze dementi i to niekonieczne z Ministerstwa Rodziny – ocenia jeden z analityków.
Michał Marczak dodaje, że przy obecnych poziomach indeksów na najbliższych sesjach teoretycznie powinno nastąpić odreagowanie, ale w obecnej sytuacji nie można tego przesądzać. – Czynniki, które ciążą teraz na giełdzie, są trudno przeliczalne. Dopóki nie będziemy wiedzieli, jak np. rozwiązana będzie kwestia kredytów walutowych, nie będziemy wiedzieli, ile warte są banki. Na konkrety rynek czeka już pół roku – mówi specjalista DM mBanku.
WIG20 był wczoraj najsłabszym indeksem w Europie.
Poza strachem przed decyzjami polityków wyprzedaż akcji napędzały niekorzystne informacje z konkretnych spółek. O 15,5 proc. do 4,27 zł spadły np. notowania Polimeksu, który poinformował, że zidentyfikował wiele ryzyk technicznych związanych z budową bloku w Kozienicach i szacuje wzrost całkowitych kosztów z nimi związanych na 130 mln zł.