Wczorajsza akcja w siedzibach spółki i Kulczyk Holdingu to kolejna odsłona śledztwa w sprawie kontrowersyjnej sprzedaży chemicznej spółki. Władze chętnie unieważniłyby transakcję, ale łatwo nie będzie.
Podstawowe zarzuty wobec prywatyzacji Ciechu są dwa: po pierwsze spółkę sprzedano za tanio, po drugie nabywca może ją odsprzedać innemu podmiotowi. A zainteresowani polskimi spółkami chemicznymi byli Rosjanie. Dlatego rząd uważa, że najlepiej byłoby, gdyby do tej prywatyzacji nie doszło. Ale nie ma też dobrych sposobów, by ją odwrócić.
Obecny większościowy właściciel KI Chemistry objął większościowe udziały w spółce na drodze dość transparentnego procesu publicznego wezwania. Nie pojawiło się kontrwezwanie, nikt nie zaoferował za kontrolę nad Ciechem więcej niż należąca do nieżyjącego już Jana Kulczyka spółka KI Chemistry. W wyniku wezwania w połowie 2014 r. spółka Kulczyka objęła 51,14 proc. akcji Ciechu, płacąc za to 852 mln zł. Skarb Państwa za swój pakiet ok. 38 proc. akcji zainkasował 619 mln zł.
Praktycznie jedynym wyjściem byłoby porozumienie w tej sprawie z KI Chemistry i odkupienie od niego kontrolnego pakietu w spółce. Nie musiałby być większościowy, bo akcjonariat Ciechu jest dość rozdrobniony. Są jednak dwie przeszkody: po pierwsze KI Chemistry nie musi się na to zgodzić (a zdaniem analityków Ciechu ma przed sobą niezłe perspektywy), po drugie zaś od czasu prywatyzacji wartość Ciech wzrosła i według obecnej kapitalizacji Skarb Państwa musiałby wyłożyć za ponad połowę udziałów 1,7–1,8 mld zł.
Nie ulega jednak wątpliwości, że ciężka atmosfera wokół transakcji prywatyzacyjnej Ciechowi szkodzi. Mimo bardzo przyzwoitych wyników (w ubiegłym roku spółka zarobiła na czysto 342 mln zł, ponad dwa razy więcej niż rok wcześniej) i niezłych perspektyw (ostatnie rekomendacje analityków wskazują cenę docelową 85–86 zł, wczoraj akcje Ciechu kosztowały ok. 65 zł) od dłuższego czasu kurs systematycznie spada – w ciągu ostatnich trzech miesięcy o ponad 20 proc., choć warto przypomnieć, że KI Chemistry kupowało akcje po 31 zł. – Obserwowane ostatnio słabe zachowanie akcji to po części efekt atmosfery kontrowersji wokół jej prywatyzacji – twierdzi Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.
Śledztwo w sprawie prywatyzacji Ciechu rozpoczęło się rok temu jako pokłosie afery podsłuchowej. W nagranych rozmowach współpracownik Kulczyka Piotr Wawrzynowicz rozmawiał z urzędnikami resortu skarbu na temat prywatyzacji Ciechu. Postępowanie toczy się w sprawie „niedopełnienia ciążących obowiązków i nadużycia udzielonych uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez osoby zobowiązane do zajmowania się sprawami majątkowymi Skarbu Państwa w związku ze zbyciem przez SP w odpowiedzi na publiczne wezwanie KI Chemistry z grupy Kulczyk Investments 37,9 proc. akcji Ciech SA za kwotę nie mniejszą niż 619 mln zł, czym wyrządzono państwu szkodę majątkową w wielkich rozmiarach”. W ramach tego śledztwa już w październiku ubiegłego roku przesłuchiwano Pawła Tamborskiego, ówczesnego prezesa GPW i byłego wiceministra skarbu, który pilotował w resorcie proces prywatyzacji. Śledczy badali wówczas dokumenty w siedzibie ministerstwa i w komputerze szefa GPW.
Podejrzenia wobec transakcji wzmógł raport NIK z grudnia ubiegłego roku, w którym izba uznała, że Ministerstwo Skarbu Państwa dopuściło się niegospodarności i braku należytej dbałości o interes Skarbu Państwa podczas prywatyzacji. Zdaniem NIK cena transakcji nie odpowiadała rzeczywistej wartości spółki.
Warto przypomnieć, że w tym samym raporcie NIK krytykowano również przejęcie kopalń Adamów i Konin przez ZE PAK. W lutym wiceminister skarbu Marek Zagórski zapowiadał wnikliwą analizę także tej prywatyzacji. – Nie chcę w tej chwili składać deklaracji co do możliwości rozwiązania umowy w całości. Oceniamy ten proces prywatyzacji jako bardzo zły – mówił Zagórski.
Kontrowersje budziła też sprzedaż PKP Energetyka. – Analizujemy różne warianty działań dotyczących sytuacji po prywatyzacji PKP Energetyka. Ich celem ogólnym jest odzyskanie przez państwo możliwości oddziaływania na tak ważny segment, jakim jest zasilanie kolei w energię – tłumaczył niedawno wiceminister infrastruktury i budownictwa Piotr Stomma.
Wczoraj funkcjonariusze CBA poszukiwali w siedzibach Ciechu i Kulczyk Holdingu, a także domach dwóch byłych członków zarządu Ciechu dokumentów związanych z transakcją i wezwaniem. Akcja CBA odniosła połowiczny efekt. O ile przeszukania w domach byłych członków zarządu Ciechu i w samym Ciechu zakończyły się wydaniem dokumentów, o tyle w Kulczyk Holdingu pojawił się problem – dokumenty związane z transakcją są w luksemburskiej siedzibie KI Chemistry. – Współpracujemy w tej sprawie. Udostępniamy wszelkie informacje – zapewnia rzeczniczka KH Marta Wysocka-Antonsen. O ścisłej współpracy z CBA zapewniał także w wydanym komunikacie Ciech.
Akcja CBA nie zrobiła zbyt wielkiego wrażenia na rynkach finansowych. Wprawdzie po ogłoszeniu informacji o wejściu funkcjonariuszy CBA do siedzib obu firm kurs Ciechu zanurkował o ponad 5 proc., potem jednak spółka szybko zaczęła odrabiać straty i około godz. 14 była już ponad 2 proc. na plusie (mimo że WIG 20 spadał). Pod koniec sesji jednak kurs spółki znowu zaczął spadać.