Mimo kryzysu finansowego procedura przyznawania preferencyjnych kredytów studenckich pozostaje bez zmian. Banki nie ograniczyły kwot na te produkty.
Studenci mogą spać spokojnie - banki twierdzą, że nie zmieniło się ich nastawienie, jeśli chodzi o udzielanie kredytów studenckich.
- Trudno ocenić, jaki wpływ na ich udzielanie może mieć kryzys finansowy. Ewentualna zmiana zasad wymagałaby zmiany aktów prawnych - ustawy z 15 lipca 1998 r. o kredytach i pożyczkach studenckich i rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego z 12 października 2006 r. - tłumaczy Maciej Kazimierski, specjalista z PKO BP.
Należy podkreślić jednak, że na chwilę obecną nie wprowadzono zmian w tym zakresie.
Młodzi w wieku 15-24 lata stają się także coraz ważniejszą grupą klientów dla banków. Oczekują szybkości działania, jasnych ofert i integracji kanałów (telefon, internet, oddział). Są mobilni i chętni do zmian, a bez ciekawej wizualizacji, specjalnych ofert i promocji nie zostaną długo w jednym banku.
Zachodnie instytucje finansowe stawiły czoło wyzwaniu - polskie powoli uświadamiają sobie potencjał młodych.
I tak bezpłatne prowadzenie konta oferują m.in. Lukas Bank, BZ WBK czy mBank, podczas gdy PKO BP pozostał przy opłatach rzędu 1,50-2 zł i w tej kategorii przegrywa rywalizację. Ma jednak przewagę nad konkurencją, gdyż jako jeden z pięciu banków oferuje kredyty studenckie. Pozostałe banki to BGŻ, BOŚ, Pekao i Bank Polskiej Spółdzielczości.
Mimo że banki coraz mniej chętnie pożyczają klientom pieniądze, nie zamierzają na razie wprowadzać ograniczeń w przyznawaniu kart kredytowych. Nie chcą rezygnować z wysokiego oprocentowania i opłat.
Jak wynika z danych Narodowego Banku Polskiego, w kieszeniach Polaków znajduje się już 8,57 mln kart kredytowych, czyli o prawie dwa miliony więcej niż jeszcze rok temu. Można odnieść wrażenie, że banki niemal prześcigają się w wydawaniu kart kredytowych, a swoim przyszłym klientom stawiają minimalne warunki. Na przykład, aby otrzymać kartę kredytową w PKO BP, trzeba się wykazać miesięcznym dochodem w wysokości 600 zł netto, a w przypadku karty Maxima Plus nawet o 100 zł mniejszym. Z kolei limity tych najłatwiej dostępnych kart to na ogół kilka tysięcy złotych.
W ostatnich tygodniach w związku z przedłużającym się światowym kryzysem płynnościowym, nasze banki zaczęły coraz bardziej zaczęły dbać o pieniądze. Bardziej restrykcyjne zasady
udzielania kredytów odczuli już przedsiębiorcy i ci, którzy chcieli pożyczyć pieniądze na zakup nieruchomości.
Czy takie obostrzenia spotkają też użytkowników kart kredytowych?
Na bardziej restrykcyjne zasady Banku Handlowego, który jako pierwszy w Polsce jeszcze pod szyldem Citibanku rozpoczął wydawanie kart, poskarżyli się GP już czytelnicy, którzy donosili, że bank nie odnawia starych limitów kredytowych i domaga się spłaty całości zadłużenia, a także zaostrzył zasady wydawania nowych kart.
- Nie zmieniliśmy kryteriów przyznawania limitów na karcie kredytowej, bo nasz system oceny ryzyka - przez lata uznawany za konserwatywny i ostrożny - jest dobry i nie ma powodu, aby w nim dokonywać zmian - zaprzecza Paweł Zygarłowicz, rzecznik Banku Handlowego.
Także inni czołowi wystawcy nie zamierzają zaostrzać warunków wydawania kart.
- Na bieżąco monitorujemy rynek, ale na razie nie planujemy żadnych zmian w zasadach wydawania kart - mówi Magdalena Tarnas-Kaczmarek z Lukas Banku.
Zdaniem Pawła Majtkowskiego z Expandera takie obostrzenia byłyby bardzo ryzykowne, gdyż na rynku kart panuje obecnie bardzo duża konkurencja.
- A karty kredytowe, choć obarczone dużym ryzykiem są dla banków bardzo zyskownym biznesem. Ryzyko jest wynagradzane dużo wyższym niż w przypadku innych produktów kredytowych oprocentowaniem oraz wysokimi opłatami manipulacyjnymi - ocenia Paweł Majtkowski.