Mimo że banki coraz mniej chętnie pożyczają klientom pieniądze, nie zamierzają na razie wprowadzać ograniczeń w przyznawaniu kart kredytowych. Nie chcą rezygnować z wysokiego oprocentowania i opłat.
Jak wynika z danych Narodowego Banku Polskiego, w kieszeniach Polaków znajduje się już 8,57 mln kart kredytowych, czyli o prawie dwa miliony więcej niż jeszcze rok temu. Można odnieść wrażenie, że banki niemal prześcigają się w wydawaniu kart kredytowych, a swoim przyszłym klientom stawiają minimalne warunki. Na przykład, aby otrzymać kartę kredytową w PKO BP, trzeba się wykazać miesięcznym dochodem w wysokości 600 zł netto, a w przypadku karty Maxima Plus nawet o 100 zł mniejszym. Z kolei limity tych najłatwiej dostępnych kart to na ogół kilka tysięcy złotych.
Nic więc dziwnego, że Polacy coraz częściej korzystają z tak łatwo dostępnego kredytu. Według ostatnich danych NBP, zadłużenie Polaków na kartach kredytowych sięgało w połowie roku 10 mld zł, czyli o prawie 10 proc. więcej niż rok wcześniej.
- I ten trend będzie się utrzymywał. W obiegu jest coraz więcej kart i coraz śmielej z nich korzystamy - ocenia Paweł Majtkowski z firmy doradztwa finansowego Expander.
Zdaniem Remigiusza Kaszubskiego, dyrektora Departamentu Systemów Płatniczych i Bankowości Elektronicznej w Związku Banków Polskich, choć najwięcej, 37,6 proc. wszystkich kredytów na kartach stanowią te najniższe do 500 zł, to stale rośnie udział wyższych długów: te powyżej 2 tys. zł stanowią już prawie 11 proc. całości kartowego zadłużenia, a kredyty powyżej 5 tys. zł stanowią prawie 7 proc.
Im częściej i więcej pożyczamy na kartach, tym rośnie odsetek długów, które na czas do banków nie wracają. Banki nie udzielają informacji, jaki procent kredytów z kart nie jest terminowo spłacany - to jedna z największych tajemnic handlowych każdego z wydawców kart. Jednak jak ocenia Mariusz Hildebrand, prezes Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor, firmy zajmującej się gromadzeniem danych o dłużnikach, zaległości w spłacaniu kart kredytowych ma 3,5 proc. ich posiadaczy, a na czas do banków nie wraca co 20 pożyczona w ten sposób złotówka.
W ostatnich tygodniach w związku z przedłużającym się światowym kryzysem płynnościowym, nasze banki zaczęły coraz bardziej zaczęły dbać o pieniądze. Bardziej restrykcyjne zasady udzielania kredytów odczuli już przedsiębiorcy i ci, którzy chcieli pożyczyć pieniądze na zakup nieruchomości.
Czy takie obostrzenia spotkają też użytkowników kart kredytowych?
Na bardziej restrykcyjne zasady Banku Handlowego, który jako pierwszy w Polsce jeszcze pod szyldem Citibanku rozpoczął wydawanie kart, poskarżyli się GP już czytelnicy, którzy donosili, że bank nie odnawia starych limitów kredytowych i domaga się spłaty całości zadłużenia, a także zaostrzył zasady wydawania nowych kart.
- Nie zmieniliśmy kryteriów przyznawania limitów na karcie kredytowej, bo nasz system oceny ryzyka - przez lata uznawany za konserwatywny i ostrożny - jest dobry i nie ma powodu, aby w nim dokonywać zmian - zaprzecza Paweł Zygarłowicz, rzecznik Banku Handlowego.
Także inni czołowi wystawcy nie zamierzają zaostrzać warunków wydawania kart.
- Na bieżąco monitorujemy rynek, ale na razie nie planujemy żadnych zmian w zasadach wydawania kart - mówi Magdalena Tarnas-Kaczmarek z Lukas Banku.
Zdaniem Pawła Majtkowskiego z Expandera takie obostrzenia byłyby bardzo ryzykowne, gdyż na rynku kart panuje obecnie bardzo duża konkurencja.
- A karty kredytowe, choć obarczone dużym ryzykiem są dla banków bardzo zyskownym biznesem. Ryzyko jest wynagradzane dużo wyższym niż w przypadku innych produktów kredytowych oprocentowaniem oraz wysokimi opłatami manipulacyjnymi - ocenia Paweł Majtkowski.